Podeszłam
do drzwi i biorąc głęboki wdech i naciskając klamkę otworzyłam
je. Do domu wszedł mój brat.
-
Cześć Kat, kupiłem trochę rzeczy, ciotka Lily za niedługo
powinna przyje...
Stanął
jak wryty, był jakby załamany, ale kiedy tylko przyjrzał mi się
dokładniej po prostu się uśmiechnął, a w jego oczach pojawiły
się łzy. Nic nie mówiąc rzucił siatki z zakupami i przytulił
mnie dość mocno, tak że nie mogłam w pewnym momencie oddychać.
-
Braciszku zaraz mnie udusisz. - rzuciłam ciężko.
-
Nie mógłbym. - odparł puszczając mnie i znów wbijając wzrok we
mnie. - Co się stało? Nie wychodziłaś z łóżka przez tak długi
okres, cały czas spałaś, nie rozumiem.
-
Nie będę całej zasługi przypisywała sobie, bo to dzięki
dzieciakom stanęła znów na nogach. - odparła Grace stojąc na
schodach.
-
Grace, mogłem się spodziewać że twoja wizyta coś zdziała w tej
sprawie, jednak nie wiedziałem, że stanie się to w tak
błyskawicznym tempie.
-
Jak mówiłam to nie tylko moja zasługa, ale również jej
wspaniałych przyjaciół. Lily masz tu trochę pieniędzy zrób się
na bóstwo. - rzuciła schodząc na dół, podchodząc do mnie i
wręczając mi kopertę do rąk.
Wyszczerzyłam
się do brata wymijając go razem z przyjaciółmi, chyba nie
zauważył że to był bardzo sztuczny uśmiech. Wyszliśmy z domu od
razu skierowaliśmy się w stronę przystanku i tam chwile czekaliśmy
na autobus, było zimno, nawet bardzo, ale widok moich bliskich,
których przepełnia nadzieja, że mój stan psychiczny się chyba
polepsza pozwalał mi nie odczuwać chłodu, wręcz przeciwnie czułam
niesamowite ciepło płynące prosto od nich. Kiedy weszliśmy do
busa ja jak zwykle patrzyłam przez okno, nie odzywałam się, za to
reszta gadała jak najęta. Dopiero gdy zadano mi pytanie oderwałam
się od przemyśleń nad problemami jakie mi ciążyły.
-
Tęsknisz za nim? -zapytała Nina.
-
He? Za kim, Justinem?
-
No raczej że o niego pytam.
-
Oczywiście, że za nim tęsknie, ale...
-
Ale, jest jakieś ale? Nie powinno go być, halo jesteście idealną
parą, wszystko teraz powoli będzie wracać do normy, jestem tego
pewna. Tym psycholem nie musicie się już przejmować, jesteś
bezpieczna.
-
No a Vicky?
-
Price może Cię pocałować w cztery litery, a jak będzie robić
problemy to ja się nią zajmę. Masz zrzucić z siebie tą skórę
trupa i masz żyć, żyć dla swojej rodziny, nas, Justina, a przede
wszystkim dla siebie, nie możesz się załamywać rozumiesz?
Pokiwałam
głową, skoro wszyscy ode mnie tego oczekują, raczej nie powinnam
ich zawieść, wyszłabym na samolubną, a wcale taka nie jestem.
Muszę to też zrobić dla siebie, przecież nie mogę trwać cały
czas w takim jednym punkcie w mojej psychice, użalać się nad sobą
jaka to ja biedna nie jestem. No cóż stało się, było to straszne
i okropne przeżycie, ale trzeba teraz iść dalej naprzód przed
siebie, nie mogę tak po prostu dać się zniszczyć, to by nie było
w stylu Lilyane McFly, która w pierwszy dzień szkoły nie bała
postawić się Vicky Price i przeżyła spotkanie ze swoim idolem,
aktualnie ze swoim chłopakiem, którego cholernie kocha i bardzo za
nim tęskni, aż ma ochotę wtulić się w jego ramiona i zostać w
nich na wieczność. Uśmiechnęłam się do siebie tak, że
zauważyli to moi przyjaciele, zorientowałam się po tym iż ich
rozmowy umilkły. Spojrzawszy na nich nie wiedziałam czy mam coś
powiedzieć, ich miny były naprawdę dla mnie niezrozumiałe.
-
Co się tak uśmiechasz? - zapytała Nina.
-
Tak jakoś... Po prostu przemyślałam parę rzeczy o których
wspomnieliście i postanowiłam parę rzeczy.
-
Oh, czyli to nie był jeden z tych uśmiechów marzących o pewnym
osobniku.
Zastanawiające
skąd NJ tak doskonale trafiła, nawet nie zasugerowałam niczym,
może po prostu zna się na rzeczy. Nawet niezorientowanym się że
już byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się
do centrum handlowego. Od razu zostałam pociągnięta do jakiś
sklepów z ciuchami. Nina razem z Kat rzuciła się na różne
ubrania wyrzucając je prosto w moją stronę siedziałyśmy tam z
dobra godzinę, biedny Jeydon nie wiedział co ze sobą zrobić,
podobnie jak ja. Kiedy w końcu dziewczyny wybrały mi jakieś
ciuchy, otworzyłam kopertę by sprawdzić czy mnie na to wszystko
stać. Otworzyłam szeroko oczy... Oj uwierzcie że było mnie stać,
chyba ciotka Grace nie wie co to znaczy trochę pieniędzy.
-
I co możesz kupić te ciuchy czy nie?
-
No raczej że mogę, wygląda na to że Grace ma sporo kasy,
zobaczcie to nie wygląda na trochę. - powiedziałam pokazując
zawartość koperty.
Moi
drodzy przyjaciele zaczęli się uśmiechać i spoglądać na siebie,
a następnie skierowali swoje spojrzenia wprost na mnie, to nie były
zwykłe spojrzenia wręcz przeciwnie, przerażały mnie, czy oni
zawsze muszą w taki sposób wpadać na nadzwyczajne pomysły, kiedyś
dostanę przez nich zawału. Zakończyliśmy zakupy w tym sklepie i
przeszliśmy do następnych, dziewczyny czuły się jak w raju, ja i
Jey niestety nie. Po kilku godzinnych zakupach i sporej ilości
wydanej kasy, nie miałam już nawet siły chodzić więc Kat
zaproponowała, że wpadniemy do salonu piękności, nie rozumiałam
po co to wszystko było, znaczy wiedziałam że miałam się niby po
tym lepiej poczuć, ale tak wcale nie było. Weszłam do małego
pomieszczenia, w którym niesamowicie pachniało, to już było lekko
relaksujące.
-
Lily potrzebuje pełnego rozluźnienia i ładnego makijażu na
koniec. Tylko tak żeby ona nie widziała się w lustrze na razie,
efekt końcowy ma zobaczyć na samym końcu. - odparła stanowczo
Nina do kobiety która miała się mną w tej chwili zająć.
-
Nie ma problemu. - uśmiechnęła się. - To na jakąś specjalną
okazję? Urodziny? - zapytała.
-
Nie, po prostu chce sobie poprawić humor.
-
Musimy was opuścić. - powiedziała zamykając drzwi od pokoju. -
Będziesz musiała się rozebrać, zrobię Ci masaż nic wielkiego, a
potem zajmę się twoją blada cerą żeby wyglądała żywiej i
nałożę idealny makijaż.
-
Mam się rozebrać?! - na samą myśl pokazania mojego ciała z
bliznami przeszły mnie dreszcze. - Czy to jest konieczne?
-
Nie zrobię Ci masażu w tych ubraniach, pobrudziłyby się. Tu masz
ręcznik owiń się w niego i połóż, a ja przygotuje specjalne
balsamy.
Zerknęłam
na nią i gdy tylko znikła w drugim pokoju szybko ściągnęłam
nowe ciuchy położyłam je na krześle, następnie owinęłam się w
ręcznik i położyłam na miękkim stole. Kobieta wróciła z
jakimiś maściami i spojrzała z uśmiechem na mnie. Po chwili
czując jej dotyk, pomału partie mojego ciała rozluźniały się.
Kiedy najechała ręką na jedną z blizn, zatrzymała się na
chwilkę, zerknęłam na nią, lecz ta widząc to uśmiechnęła się
jeszcze szerzej i powróciła do masażu. Miło z jej strony że nic
nie napomniała o moich szramach, dzięki temu nie musiałam się
dodatkowo stresować i przerywać tak przyjemnej chwili. Gdy tylko
zakończyła tą część, wyszła na chwilę abym mogła się ubrać.
Potem przeszła do pielęgnacji mojej twarzy i do makijażu. Po
jakiejś dwugodzinnej ‟terapii‟ byłam gotowa. Szczerze
powiedziawszy muszę przyznać, że czułam się jak nowo narodzona,
rozluźniona starałam się nie myśleć o przykrych rzeczach.
Zapłaciwszy i podziękowawszy za dobrą robotę wyszłam stamtąd i
widząc reakcje przyjaciół uśmiechnęłam się szeroko, tak samo
jak oni.
-
Wyglądasz bosko, te nowe ciuchy makijaż. - rzuciła Kat. - Gdzie
się podział ten trup? - zaśmiała się.
-
Został w gabinecie.
-
Wiesz wydaje mi się że czegoś Ci jeszcze brakuje. - powiedział
Jey robiąc przy tym zadzianą minę.
Nie
wiedziałam o co im chodzi, zaczęłam się rozglądać, to naprawdę
było podejrzane. W pewnym momencie zauważyłam kogoś siedzącego
na krześle w poczekalni, miał czarne okulary, założoną czapkę i
do tego kaptur na głowę, przez co kompletnie nie widziałam twarzy,
jednak postać wydawała mi się znajoma nawet bardzo. Niepewnie
podeszłam do siedzącego chłopaka, a przy tym moje serce biło jak
oszalałe. Przyjaciele patrzyli się cały czas na mnie. Byłam coraz
bliżej tego osobnika. Wyciągnęłam rękę w jego stronę, powoli
moja dłoń zmierzała w kierunku jego głowy by ściągnąć z niego
to wszystko i dowiedzieć się kim jest. Byłam już tak blisko, gdy
nagle zostałam chwycona przez niego za nadgarstek. Wstał, stanął
tuż przede mną, nie puszczał mnie. Wydawało mi się, że moje
serce zaraz po prostu wyskoczy mi z piersi. Przyciągnął mnie
zdecydowanie do siebie tak że jego usta były przy moi uchu. I wtedy
właśnie wypowiedział to słowo...
-
Hej wyjątkowa. - rzucił szepcząc i zakańczając to niesamowitym
uśmiechem.
Nagle
moje oczy się zaszkliły i poleciało mi kilka łez, stało się to
niekontrolowanie, nie byłam w stanie tego powstrzymać. Justin
widząc to puści moją rękę i kciukiem wytarł lecącą łzę po
moim policzku, przymknęłam oczy, czując jego dotyk właśnie wtedy
najbardziej się rozluźniłam, tego mi było trzeba, ale dlaczego
tak wcześniej uciekałam? Nie mam pojęcia... Przecież to dzięki
niemu czuję się tak wspaniale, tak bezpiecznie... Tak wyjątkowo.
-
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś. - odparłam drżącym
głosem.
-
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu wyszłaś z domu do
świata żywych. - powiedział nie przestając się uśmiechać.
-
Byłam aż tak bardzo martwa? - zapytałam żartobliwie.
-
Przerażająco martwa, nawet nie chciałaś mnie widzieć.
-
Przepraszam ja...
-
Nie przepraszaj to nie twoja wina.
Wpatrywał
się we mnie jakby patrzył na złoto, jego oczy przepełnione
radością nie odrywały się od moich. Bał się, ale nie miał mi
za złe, czy można wymarzyć sobie lepszego chłopaka od niego?
Chyba nie, nawet nie mam zamiaru. Liczyłam tylko na to iż wszystko
się ułoży, musi, nie dopuszczam do siebie innej myśli. Skoro
wyszłam z łóżka, ogarnęłam się w pewnym stopniu, wyszłam na
zewnątrz i spotkałam z Justinem, może to ostatnie było z
zaskoczenia, ale gdyby tak się nie stało nie miałabym odwagi się
z nim spotkać. Wiedziałam, że to pomysł moich przyjaciół, nie
miałam im tego za złe, wręcz przeciwnie, byłam im wdzięczna iż
pomogli mi zrobić tak trudny dla mnie krok.
-
Skoro już zrobiliśmy swoje i udało nam się osiągnąć nasz cel,
możemy was teraz opuścić byście mogli się sobą nacieszyć. -
rzuciła Kat. - A przede wszystkim porozmawiać na dręczące was
tematy. - po chwili dodała podchodząc do mnie i uśmiechając się
do nas dając Bieberowi znak iż coś mnie męczy.
Przyjaciele
w mgnieniu oka znikli z naszego pola widzenia, ulotnili się tak
szybko jak tylko potrafili. Właśnie wtedy też poczułam się dość
niekomfortowo, wiedziałam że Justin od razu zajarzył o co chodziło
Rain. Jego mina mówiła wszystko.
-
Idziemy? - zapytał zmieniając ton głosu.
-
Nie ma tu nigdzie twojego ochroniarza, tak po prostu pozwolono Ci
wyjść bez niego?
-
Nikt nie wie, że tu jestem.
-
Okeeej... Nie boisz się że twoje fanki nas zobaczą, a przede
wszystkim ciebie zobaczą i rzucą się za nami w pościg?
-
Jestem zbyt dobrze zamaskowany żeby ktoś mnie rozpoznał, kaptur,
czapka, czarne okulary. - odparł pewny siebie.
-
Chciałaś chyba o czymś pogadać.
-
Ja? Nie skądże. - zaśmiałam się, prychając co chwilę. - Skąd
takie podejrzenia?
-
Intuicja mi podpowiedziała, no ale skoro nie chcesz, nie będę
naciskał...
Westchnęłam
i wywinęłam zadziornie oczy. Szatyn pokręcił delikatnie głową i
chwytając mnie ponownie za rękę przyciągnął do siebie. Zaczęłam
bezwarunkowo chichotać, wydaje mi się że to był naturalny odruch,
którego się całkowicie nie spodziewałam. Był strasznie blisko,
delikatnie wygięłam się do tyłu czując jak mnie podtrzymuje za
plecy, od razu chłopak przechylił się w moją stronę i musnął
mnie wargami po policzku. Położyłam ręce na jego karku i
przytykając jego czoło do mojego spojrzałam mu głęboko w oczy,
najgłębiej jak tylko potrafiłam.
-
Brakowało mi przez pewien czas czegoś. - powiedziałam szeptem.
-
Czego? - zapytał co chwilę opuszczając wzrok na moje usta.
-
Ciebie... - wypowiadając to poczułam że moja twarz promienieje i
nie miało to nic wspólnego z dobrym makijażem, nawet bez niego w
tym momencie tak by się stało.
Powoli
pochylił głowę w prawo i podnosząc rękę, położył mi ją na
policzku, aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Delikatnie otworzył
usta i przybliżył się do moich. Czułam że tego chcę, pragnę go
pocałować, właśnie teraz. Może przed chwilą miałam
wątpliwości, jednak teraz jakby znikło wszystko, pomimo tysięcy
ludzi którzy przemykali przez galerię, widziałam tylko nas. Kiedy
już miałam go pocałować, zorientowałam się że ktoś nas
obserwuje. Położyłam szybko rękę na moich ustach, na co Justin
się trochę zdziwił, dopiero gdy dałam mu znak oczami iż ktoś na
nas patrzy, spojrzeliśmy oboje na tą osobę... Była nią
masażystka, opierała się o framugę drzwi i patrzyła jak miziam
się z moich chłopakiem w jej poczekalni. Co za upokorzenie...
-
Jednak była okazja, mam nadzieję że twój chłopak jest zadowolony
z mojego dzieła.
-
Ależ oczywiście
że jestem, dlatego też nie mogłem się jej oprzeć, wykonała pani
świetną robotę.
Zrobiłam
się czerwona, Bieber widząc moje speszenie, postanowił tak po
prostu wyjść stamtąd, chwycił mocno moją dłoń i pociągnął
mnie za sobą. Opuszczając to pomieszczenie widziałam tylko
rozbawioną kobietę.
-
Co za wtopa...
-
Nic złego przecież nie robiliśmy. - zaśmiał się.
-
Nie no nic tylko się na mnie rzuciłeś...
-
Jesteś tak piękna w tym makijażu, że nie mogłem się
powstrzymać. - rzucił żartobliwie.
-
Czekaj, czekaj czyli bez tego makijażu nie rzuciłbyś się na mnie?
- zdziwiłam się.
-
Nie dotknąłbym Cię nawet kochanie, byłaś martwa, trup,
pamiętasz? - zaczął się śmiać.
Wyrwałam
się mu i stanęłam w miejscu, udając obrażoną. Nie miałam
zamiaru się stamtąd ruszyć do puki mnie nie przeprosi.
-
Co ty robisz? - zerknął na mnie.
-
Nie tknąłbyś mnie tak? - spojrzałam na niego wzrokiem mordercy.
-
Przecież żartowałem, daj spokój, chodź już no... - stanął
przede mną jakiś metr.
-
Zmuś mnie. - powiedziałam stanowczo mrużąc oczy.
-
Nie chcesz tego, nie tutaj, nie przy ludziach. - zaczął ruszać
dziwacznie brwiami na co w ogólne nie miałam zamiaru reagować. -
Lily zmuszę Cię jak stąd wyjdziemy.
-
Nie, masz mnie zmusić żebym stąd wyszła... Nie rozumiesz? Przez
tak długi czas siedziałam w domu, nie jestem w stanie wytrzymać
ani chwili dłużej bez twojego dotyku, obecności, nie obchodzą
mnie ludzie. - czy ja to powiedziałam? Ja? Przecież kilka godzin
temu bałam się o to co ludzie powiedzą gdy zorientują się, że
Justin Drew Bieber nie jest wolny, że ma dziewczynę, że tą
dziewczyna jestem ja, a teraz jakby mi to zwisało.
-
Okej, niech Ci będzie sama tego chciałaś.
Nie
wahając się podszedł powoli do mnie cały czas patrząc mi w oczy,
cofnęłam się trochę jednak po chwili poczułam poręcz o którą
się oparłam, nie mogłam nigdzie uciec. Znów zbliżył się do
mnie, jednak teraz nie czekał na nic, wbijając wzrok w moje usta od
razu się na nie rzucił, było widać że jemu też mnie brakowało.
Umiejętnie otworzył moje językiem, sprawiając mi przy tym
przyjemność, nie opierałam się jak dawniej, po prostu się
rozluźniłam i czerpałam radość z tej chwili, z chwili w której
wszystko zaczyna się uporządkowywać, wszystko wraca do normy. Nie
przejmowałam się ludźmi którzy nas mijali, było to dla nich
normalne zjawisko, dwoje zakochanych nastolatków całuje się, może
było to z lekka niestosowane, bo to miejsce publiczne jednakże nikt
nie zwracał na nas uwagi. Nieoczekiwanie zahaczyłam ręką o daszek
jego czapki, która zsunęła się razem z kapturem, na dodatek
strąciła okulary. I właśnie wtedy poczułam się jakby cała
galeria w tym właśnie momencie skupiła na nas uwagę. Przerwaliśmy
pocałunek, przerażenie jakie mnie ogarnęło, to uczucie nie byłam
w stanie go opisać.
Od autorki: No i mamy 43 rozdział, mam nadzieję że się podoba, wkrótce podam informację dotyczącą YOLO o której kiedyś wspominałam :)
30 komentarzy = NN
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
o cholera jasna! ten rozdzial byl taki swietny aghsbhajshaj <3 przerwalas w taki momencie nie wiem ile wytrzymam czasu hahaha, trzymam kciuki x
OdpowiedzUsuńCuudowne
OdpowiedzUsuńjezu nie wytrzymam do następnego
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki shzcnsxczkxhsnxzcnhjxbz
OdpowiedzUsuńprzerwałaś w taki momencie ♥ omg kocham ten blog
OdpowiedzUsuńPrześwietny rozdział. *,* Cieszę się że wszystko się układa. Ich pogodzenie było idealne. I jeszcze przerwałaś w takim momencie. :o Boski. Nie moge sią już doczekać nn. <3 @myluvx_xbiebs
OdpowiedzUsuńwooooow, dzieje się xd dużo weny życzę :*
OdpowiedzUsuńawww..jacy kochani *_* słodko, słodko, słodko
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Jeju jak słodko :3
OdpowiedzUsuńTeraz będzie szał ciał,bo Justin hahah ;d
Czekam na nn <3
@scute4
bjejsnuxndksjxiwk *0**00*9*9* kocham cie, ten blog!!!! coz, jak zwykle, ROZDZIAL ZAJEBISTYYYY <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCudne...
OdpowiedzUsuńShjskdjzkhdkd
Genialny! Szybko dodawaj nowy,bo nie wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńCzekam na next:-)
Coooo dalej?! *.*
OdpowiedzUsuń@roomieee94
A nie wytrzymam do następnego to jest cudowne *_*
OdpowiedzUsuńO matko :O nie wytrzymam do następnego!
OdpowiedzUsuńO matko :o ten blog jest świetny już chce następny :D !!!!/N.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Błagam dodawaj następny, bo nie wytrzymam. Z resztą nie tylko ja.
OdpowiedzUsuńOmg cóż za rozdział. Czekam na kolejny *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńwow <3
OdpowiedzUsuńyeah Lily i Justin nareszcie razem i do tego wszyscy dowiedzą się o nich :D lepiej być nie mogło :) dziękuję, że piszesz to cudowne opowiadanie, kocham cię za to <3
OdpowiedzUsuń@s3mix
kocham to opowiadanie i Twój styl pisania, łatwy i zrozumiały dla zwykłego czytelnika. nie ma żadnych literówek ani błędów stylistycznych za co ogromny plus ;) mam nadzieję, że już wkrótce dodasz następny rozdział ;) a no i jeszcze Lily & Justin oni są tacy kjgsnfiehwfjsd *o* dziękuję za stworzenie i napisanie tak wspaniałego ff <3 + jeśli chcesz to mogę pomóc zareklamować Twojego bloga, tylko do mnie napisz na tt :) @bi3bst3r
OdpowiedzUsuńcudoooo<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńo kurcze ;o super rozdzial!! :*
OdpowiedzUsuńMega już nie mogę doczekać się nn <3
OdpowiedzUsuńA czy oni nie za szybko się ze sobą oswoili ? Hahaah owoili jak zwięrzęta nie ale tak serio to nie za szybko się zaczeli obcałowywać iwgl ?
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam skądm takie zajebiste pomysły na bloga bierzesz :p
OdpowiedzUsuńBoże genialnyyyy : > Czekam na nn :** i weny życzę
OdpowiedzUsuńSuper! Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i teraz pozostaje mi czekać na nowy <3
OdpowiedzUsuńO MATKO, O MATKO, O MATKO! Jaki cuudny rozdział aghh *.* Tak się cieszę, że piszesz to opowiadaniee ♥ Jeeju ja chcę następny rozdział tu i teraz! :D
OdpowiedzUsuńsuper!!! pewnie wszyscy teraz dowiedzą się o nich, nie mogę się doczekać. kiedy kolejny??
OdpowiedzUsuńSuper !!! dopiero zaczęłam czytać, kocham tego bloga <333
OdpowiedzUsuńDziękuje!!! Boski!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńkiedy nn<3? rodzial supi !!!
OdpowiedzUsuńrozdzial idealny, ciekawe co sie stanie :D kiedy kolejny nmg sie doczekac aaaaa *9*
OdpowiedzUsuńJILY FOR E VER *0*
OdpowiedzUsuńBoskieeee <3 minęło tyle czasu od dodania rozdziału, szkoda, że już nie dodajesz. Mam nadzieję, że kiedyś tu wrócisz ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńja pierdole w takim momencie.. whyyyyy jdhxjdnd chcę więcej + od wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały hfbxhdbd dajcie mi tego więcej pliissss
OdpowiedzUsuńWracaj do nas XC !!!
OdpowiedzUsuńKochanie najdrozsze blagam dodaj nexta jestem z toba od jebanego prologu i bardzo Cie prosze o rozdzial bo bardzo tesknie :(
OdpowiedzUsuńCzemu już nie piszesz robiąc to popełnisz duży błąd bo to jest najlepsze opowiadanie jakie czytałam
OdpowiedzUsuńProszę pisz. To opowiadanie jest bezbłędne *.* ~malena
OdpowiedzUsuńOmg kocham to opowiadanie,kocham ciebie! <3
OdpowiedzUsuń