Sobota, to jest to co Lily lubi najbardziej. Leżę sobie w łóżku nie muszę się martwić o to że się spóźnię do szkoły, nie muszę nic! Jest mi wygodnie i mogę leniuchować bez końca. No do puki nie zacznę się wiercić i nie spadnę z łóżka bo wtedy to koniec spania. Kiedy już tak się stanie czołgam się po ziemi w stronę łazienki, żeby się umyć, a potem wrócić znów do pokoju i czekać na jakiś cud który zabije nudę.
- Śniadanie! – krzyknął Chris.
Mój żołądek domaga się jedzenia, nie będę się z nim spierać. Wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Zaparzyłam wodę na kawę i usidłam przy stole, Chris podsunął mi talerz z omletem i od razu zabrałam się za skonsumowanie śniadania. Lecz coś mi nie pasowało. Mój brat wpatrywał się we mnie to było dziwne, na jego twarzy widniał uśmiech ale taki strasznie denerwujący, jakby chciał jakiegoś wytłumaczenia, tylko chwila o co mu może chodzić… A chyba wiem…
- Jedliśmy wczoraj pizze? – spytałam.
- Tak…
- Justin był u mnie żeby mnie nauczyć matmy?
- Tak…
- Byliśmy na strychu?
- Tak…
- Cholera, to nie był sen. Pewnie chcesz wytłumaczenia naszego wczorajszego zachowania, bo jesteś świadomy że on jest z Vicky, zgadłam?
Chris skinął głową i od razu zaczęłam tłumaczyć mu całą sytuację jaka wczoraj miała miejsce wieczorem na strychu, wytłumaczyłam mu że Justin jest z nią nie dlatego że ją kocha tylko dlatego że starał się jej pomóc, chciał ją po prostu naprawić, powiedziałam mu wszystko słowo w słowo to co powiedział mi Justin. Chris zaczął drapać się po głowie i zrobił dość dziwną minę jakby myślał, rzadkie zjawisko. Po chwili obrócił się plecami do mnie, złapał za czajnik i wsypując dwie łyżeczki kawy do kubka, zalał ją wodą po czym dodał mleko i trochę cukru. Podszedł do mnie i postawił kubek przede mną. Oparty o blat odrzekł:
- A ja wredny przerwałem wam taką piękną chwilę wołając na pizze. – zaczął się szyderczo śmiać.
- Dokładnie i to wcale nie jest śmieszne.
- Ciesze się że tak się stało.
- Co?! – krzyknęłam. – Znaczy dlaczego?
- Czy miło by Ci było żyć ze świadomością, że pocałowałaś chłopaka który mimo, że Ci się podoba jest niestety zajęty?
- Ale on jej nie kocha.
- Nawet jeśli jej nie kocha. Wciąż jest zajęty, są ze sobą.
- No okej ale… Dobra, masz racje.
- Widzisz? Poczekaj jeszcze trochę jeśli jej nie kocha w końcu ich związek się skończy. A wasze wzajemnie uczucie, którym nawzajem się obdarowujecie zwiększy się tysiąckrotnie.
- Ty, czekaj a skąd wiesz że jest jakieś między nami uczucie, pff i skąd wiesz że on mi się podoba.
- Aż takim idiotą jeszcze nie jestem. – mówiąc to uśmiechnął się.
Złapał za kluczyki od auta poczochrał moje włosy, czego wręcz nienawidzę, bo moich włosów się nie dotyka, a w szczególności grzywki i wyszedł z kuchni, kierując się w stronę drzwi.
- Idziesz gdzieś? – spytałam głośno.
- Mam małe spotkanie z Ever.
- Randkę?! – przybiegłam pod drzwi mało co nie rozlewając gorącej kawy na siebie.
- Spotkanie.
- Randkę!
- Spotkanie…
- Randkę, randkę, aż taką idiotką nie jestem. – moglibyśmy się tak przekomarzać jeszcze bardzo długo, ale widać było że mu się śpieszyło.
- Dobra mamy randkę, zadowolona?
- Oj bardzo, bardzo. A teraz idź bo musisz spędzić z nią dużo czasu. – popchnęłam go za drzwi i zatrzasnęłam je.
Wypiłam szybko kawę i włączyłam głośno muzykę po czym złapałam za miotłę i zaczęłam sprzątać, moje sprzątanie wyglądało bardziej jakbym stała na scenie, a przede mną tysiące ludzi, może raczej fanów. Wyobraziłam sobie że miotła to statyw od mikrofonu, wymachiwałam nią na wszystkie strony. Uwielbiam zostawać sama w domu, mogę się wydurniać bez ograniczeń, a brat nie będzie miał pretensji że zachowuje się dziwacznie, dorosły się znalazł. Pogłośniłam jeszcze bardziej muzykę i zaczęłam śpiewać piosenkę „Party in USA‟ przypominała mi ona o Nowym Yorku o moim kochanym mieście z którego musiałam zrezygnować by spełnić swoje marzenia. Nagle pomimo głośniej muzyki usłyszałam że ktoś do mnie dzwoni, spojrzałam na ekran komórki, był to Justin. Ściszyłam muzykę i odebrałam:
- Halo?
- Lily em tak myślałem że, no wiesz. Dziś jest impreza u mojego kumpla, może byś wpadła?
- A Vicky?
- Ona przychodzi ze swoimi… Przyjaciółkami.
- Z wielką chęcią bym poszła, ale nie mogę, więc muszę odmówić, przepraszam.
- Nie, nic nie szkodzi może innym razem, tylko mam nadzieje że nie odmawiasz mi dlatego co wczoraj mogłoby zajść?
- Nie, no coś ty, po prostu nie mogę.
- Okej, no to do najbliższego zobaczenia.
- Pa…
Odłożyłam telefon na blat i westchnęłam. Po chwili włączyłam ponownie muzykę i zaczęłam śpiewać najgłośniej jak potrafiłam, gdy piosenka się już kończyłam ślizgiem wyjechałam do przedpokoju i podniosłam ręce do góry rzucając miotłę gdzieś w kont. Swój wzrok skupiłam na drzwiach wyjściowych, przerażona tkwiłam w miejscu, bez ruchu, w drzwiach stała Nina i Jeydon. Jey zaczął się uśmiechać, widząc to Nina zakryła mu oczy i wprowadziła go do środka. Cholera nie zamknęłam drzwi… Szybkim ruchem drugiej ręki przyjaciółka dała znać żebym wyszła na górę się przebrać. Tak jak kazała tak zrobiłam, wybiegłam po schodach i wpadłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i założyłam jakąś bluzkę i jeansy, zeszłam na dół i stanęłam przed nimi.
- Czemu nie mogłem patrzeć na nią jak była w piżamie?
- Dziewczyny tego nie lubią. – odparła Johnson.
- Co was tu sprowadza? – zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Przyszliśmy się spytać czy idziesz na imprezę, dziś, wieczorkiem, będzie basen, dużo żarcia i picia. – mówiła Nina.
- Będzie tam Justin?
- Tak, a co? – spytał Jey.
- Nie mogę iść, dzwonił do mnie i zaprosił na tą samą imprezę, a ja mu odmówiłam. – odwróciłam wzrok.
- Po pierwsze nie jest za późno, bo zrobisz mu niespodziankę, po drugie czy coś się wczoraj stało, jak się uczyliście tej matmy? Bo tak jakoś dziwnie, odczuwam że tak. – przyjaciółka szturchnęła mnie w ramię.
- Poc… Pocałowalibyśmy się, gdyby nie mój brat, bo wszedł nam i zaprosił na pizze.
Nina i Jeydon popatrzyli na siebie i na ich twarzach ukazał się promienny uśmiech.
- Musisz iść, nie ma innej opcji! – krzyknęła. – Szkoda że twój brat wam przeszkodził… – dodała.
- Ale ja nawet nie mam się w co ubrać, musiałabym jechać na zakupy i w ogóle, nie zdążę. – udałam że nie słyszałam drugiej części jej wypowiedzi.
- Więc właśnie, teraz mamy czas żeby pojechać na zakupy i coś dla ciebie kupić.
- No dobra…
Nina zaczęła skakać jak dziecko, a potem zaczęła tańczyć, to chyba nazywa się taniec radości, jej wersja akurat tego tańca mnie przerażała. Kiedy Johnson skończyła się cieszyć, wyciągnęłam trochę pieniędzy ze swojego portfela i wsadziłam do kieszeni, wyszliśmy z mojego domu i skierowaliśmy się w stronę przystanku, chwilę później już siedzieliśmy w busie. Siedząc przy oknie spoglądałam na wszystko co mijaliśmy, w tej samej chwili, zaczęłam bardzo intensywnie myśleć o wczorajszym wydarzeniu. Szczerze trochę żałowałam że mój brat musiał na przeszkodzić.
- Nad czym myślisz? – zapytała Nina.
- Nie myślę wdaje Ci się.
- Masz zamyślony wyraz twarzy, mnie nie oszukasz… Oł, myślisz o tym co się wczoraj mogło wydarzyć?
- Tak, myślę też nad tym co by się stało, gdyby to się wydarzyło, czy coś bym poczuła wiesz tam w środku.
- Oj na pewno.
Przegadaliśmy całą drogę, aż dotarliśmy do celu, do centrum Kanady. Wysiedliśmy i weszliśmy do pierwszego sklepu. Niezadowolony Jey usiadł na jednym z krzeseł i gapił się na mnie i na Ninę. Obydwie szukałyśmy czegoś dla mnie, co chwile podchodziłam do Johnson i pokazywałam jej co wyszperałam, ale jej nic nie odpowiadało. W pewnym momencie jak już po raz setny chyba do niej podeszłam, zirytowała się i zaczęła szukać tego czegoś jeszcze szybciej, ja stałam w miejscu i patrzyłam się jak lata z jednego końca sklepu na drugi koniec. Wszędzie latały ubrania, podenerwowana Nina patrzyła na mnie zawziętym spojrzeniem, po chwili podeszła do mnie zza pleców wyciągnęła czarną sukienkę z doszytymi cekinami, nie byłam wielbicielką sukienek, wolałam spodnie i zwykłe koszulki. Nie za bardzo byłam zachwycona wyborem przyjaciółki, próbowałam jej wyjaśnić, ale ta postawiła na swoim i nie dała za wygraną.
- Ta sukienka jest idealna dla ciebie! Przymierz, a nawet Jeydonowi opadnie szczęka.
Niechętnie chwyciłam za sukienkę i weszłam do przymierzalni, ściągnęłam ciuchy i założyłam ją na siebie. Kiedy popatrzyłam się w lustro przekonałam się że Nina ma do tego oko, na serio wyglądałam w niej dobrze, była luźna, wygodna, idealna na imprezę. Wyszłam z przymierzalni, Jey bił brawo, w nadziei że zaraz wyjdziemy z tego sklepu. Nina była wprost zachwycona i co chwile przyznawała sobie racje co do wyboru ciucha na imprezę.
- Idealnie, sukienka pasuje, świetnie wyglądasz, kupujemy i idziemy po buty.
- Jeszcze po buty?! – przeraził się Fox.
Podeszłam do kasy i zapłaciłam za sukienkę, wyszliśmy ze sklepu na co Jey zareagował z wielką radością, ale gdy weszliśmy do następnego znów jego emocje opadły. Na szczęście, na jego szczęście, od razu zauważyłam idealne buty pasujące do tej sukienki, czarne na średnim obcasie, Nina poparła mój wybór, Jey tym bardziej. Szybko zapłaciłam i pognaliśmy w stronę przystanku, trochę sobie tam posiedzieliśmy.
- Jak Bieber zobaczy Cię w tej sukience to mu paczadła wylecą. – oznajmiła Nina.
- Doom… – jęknął Jeydon.
- Przestań, on ma Vicky. – odparłam.
- Doooom… – powtórzył Jey.
- On jej nie kocha, już bym mogła prędzej powiedzieć, że jest zakochany w tobie.
- Po czym to wywnioskowałaś?
- Po tym co chciał wczoraj zrobić, a twój wredny brat musiał wejść, ja bym go zatłukła normalnie.
- Dooooooooooom! – udarł się Jey.
Walnęłyśmy go równocześnie w obydwa ramiona.
- No co?! – zdziwił się. – Jestem znudzony chodzeniem za wami po sklepach i wysłuchiwaniem waszych gadanin, tak, tak oczywiście Lily jest moją przyjaciółką i powinno mnie to interesować, ale niestety jestem chłopakiem i to mnie nudzi…
- Bądź już cicho co? – zaśmiała się Nina. – O bus, chodźcie bo nie mam zamiaru siedzieć tu i wysłuchiwać jęczenia tego marudy.
Wstaliśmy i wsiedliśmy do pojazdu, w drodze powrotnej Nina z Jeydonem się cały czas kłócili, miałam z czego się pośmiać, ich kłótnie są jak dobry film komediowy. Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, Nina poinformowała mnie, że teraz pójdzie do domu, a potem wpadnie do mnie i pomoże mi się przyszykować. Pokiwałam głową na znak że zrozumiałam. Pożegnaliśmy się i skierowałam się w stronę domu, weszłam do środka, ale Chrisa jeszcze nie było, musi się nieźle zabawiać z Ever. Co kolwiek miałam na myśli, poczułam się z tym dziwnie. Głupie skojarzenia… Podeszłam do lodówki, nic w niej nie było, no tak brata nie było to nie miał kto ugotować obiadu. Byłam zdana na siebie, więc zrobiłam sobie kanapkę bo umierałam z głodu. Wyszłam na górę do swojego pokoju, i rzuciłam się na łóżko, chwyciłam za laptopa i weszłam twittera, chyba miałam ze sto wiadomości od Katheriny. Pisała że przeprasza mnie iż nie odzywała się tak długo gdyż ma teraz masę rzeczy na głowię i szykuje coś bardzo niezwykłego, ale nie jest pewna czy jej się to coś uda, niestety nie napisała co to takiego, najwyraźniej nie chce jeszcze o tym pisać lub może to jakaś niespodzianka. Odpisałam jej że nie gniewam się i że zabije ją bo teraz będzie mnie dręczyło co ona chce takiego zrobić. Zamknęłam laptopa i wstałam, zrzuciłam z siebie ciuchy i założyłam czarną sukienkę, ściągnęłam skarpetki i wsunęłam stopy do butów na obcasie, stanęłam przed lustrem, okręciłam się kilka razy by zobaczyć czy na pewno sukienka dobrze na mnie leży, tak jak w sklepie teraz też twierdziłam, że jest idealna. Przejechałam po swojej sylwetce rękami, uśmiechnęłam się do siebie.
- Myślisz że mu się spodoba? – zapytałam swoje odbicie. – Mogłabyś się odezwać co?! – zaczęłam się śmiać.
- Komu masz się spodobać? – usłyszałam Chrisa.
- Nikomu…
- Chyba twoje odbicie nie chce Ci tego powiedzieć bo wie, że ty to już wiesz, że znasz odpowiedź. Więc, komu masz się spodobać?
- Justinowi… Ale to nie ważne, może nie powinnam w ogóle tam iść, lepiej opowiadaj jak tam z Ever?
- A z Ever dobrze, spędziliśmy razem bardzo miły dzień, ale nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam.
- Gdzie idziesz?
- Na imprezę do kumpla Biebera. Justin mnie zaprosił, ale powiedziałam mu że nie mogę przyjść, potem przyszła Nina i Jey. Wyciągnęli mnie na zakupy żebym sobie coś kupiła na tą imprezę, oni mi nie popuszczą, muszę na nią iść.
- A czemu ty nie chcesz iść?
- No wiesz…
- Rozumiem, chodzi tu o Justina… Słuchaj może to dziwnie zabrzmi, ale po wczorajszej nieudanej sytuacji stwierdzam że on nie kocha tej swojej dziewczyny, nie wiem jak z uczuciem do ciebie, ale nie możesz rezygnować z imprezy tylko dlatego że coś takiego się wydarzyło. Idź tam i baw się dobrze. – wstał i już miał wychodzić z mojego pokoju, kiedy to obrócił się i dodał. – Ślicznie wyglądasz siostrzyczko, na pewno mu się spodobasz w tej sukience. – wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w samą siebie patrząc w lustro, czekając na Ninę.
Aaaaaa w końcu jest NN :* Zabije cię!! Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Rozdział świetny. Jestem ciekawa jak Justin zareaguje na widok Lily na imprezie? Czekam na następny. Pisz szybko :*
OdpowiedzUsuńDAWAJ BIEBER ;D MI TU SIE MOZG ZLASOWAŁ PO TYM GERMAŃSKIM ;D SORY ZA CAPS LOCKA ALE JAKOS WYSZŁO
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie moglabym czytać dniami i nocami.rozdział zarąbisty. I dodawaj częściej błagam na kolanach . Zapraszam do mnie my-first-dance-with-you.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńmatko, dziewcze ty drogie! ile ty to pisalas!! ale dobra, nie bede ci tu bluzgac czy cus ;p rozdzial, jak zwykle musze sie powtarzac, byl genialny. chociaz malo sie dzialo. juz nie moge sie doczekac nexta ;))Całujęblood
OdpowiedzUsuńnareszcie się doczekałam. <3 niech Justin w końcu powie jej, że ją kocha, noooo. <3
OdpowiedzUsuńW końcu nowy rozdział! A już myślałam, że nie wrócisz! <3 Rozdział jak zawsze genialny i nie mogę doczekać się kolejnego! <3 Mam nadzieję, że tym razem nie będziesz trzymać nas tak długo w niepewności? ;> Pozdrawiam1 <3P.S. dziękuję za powiadomienie na TT ;*
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAA nareszcie. ! Genialny, genialny, genialny, genialny, genialny *___* kurcze mam nadzieję,że na tej imprezie Justin zerwie z tą szmatą i będzie z Lily. <3 Chris i Ever słooodko. ^^ dziękuję za dedykację i czekam na następny ( nie każ na siebie długo czekać ) <333
OdpowiedzUsuńooo nn ! super rozdział. ale.. dawaj Biebera!! :DDD ;* @THLittleDreamer
OdpowiedzUsuńNareszcie doczekałam się rozdziału haah D: świetny jak zwykle :) może i mało Biebera ale i tak cudowny :) Czekam na kolejny :) [you-for-me-all]
OdpowiedzUsuńNareszcie nowy rozdział! ;D Uwielbiam czytać twoje opowiadanie ;D Jestem ciekawa czy coś wydarzy się na tej imprezie i jak zareaguje JB ;D;D Dodawaj szybko NN ;D ♥
OdpowiedzUsuńnaaaaaareszcie ;D rozdział jak zwykle genialny, nic dodać nic ująć ;))
OdpowiedzUsuńfajny rozdzial jak ja dlugo na niego czekalam ! ale sie doczekalam :D bardzo fajny jestem ciekawa reakcji Justina i tej jego laski jak ja zobacza :D
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga. zawsze mnie bierze jakas faza na bloga teraz mam na ciebie Marchel xD
OdpowiedzUsuńspecjalnie dodam 2 zeby dedyka miec.
OdpowiedzUsuńKOtheHaters to ja ;D
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy. Mam nadzieję, że szczegółowo opiszesz imprezę. :D i będzie duuużoduużo Biebera. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńAlleluja! No rozdział świetny! A opowiadanie po prostu kocham! Z niecierpliwością czekam na następny! Kocham, kocham, kocham!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział… jak najszybciej dodaj następny…
OdpowiedzUsuńChciałam tylko powiedzieć,że po roku przerwy wróciłam do prowadzenia bloga. Razem ze mną nowa energia, nowe pomysły i mam nadzieję,że nowe opowiadania,które będę mogła ocenić. na stronie głównej dowiesz się już wszystkiego,dlatego zapraszam na [porozmawiajmy-szczerze] Unique
OdpowiedzUsuńDawaj szybciutko NN <3 i informuj mnie !! @Bieebsss
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zarąbiste …..kiedy następny??
OdpowiedzUsuńNAPISZESZ MI JAK BD NASTĘPNY??!!! @gabrysiabuga
OdpowiedzUsuń