Rozdział [ 20 ]


Minęło kilka tygodni, czas zleciał mi strasznie szybko. Moje życie diametralnie się zmieniło pod praktycznie każdym względem, moja przyjaźń z Justinem bardzo się wzmocniła, sporo spędzamy ze sobą czasu. Można powiedzieć śmiało, że jesteśmy nierozłączni i każda chwila jaką spędzamy osobno jest dla nas dość bolesna, bardzo dobrze się rozumiemy i nigdy się nie nudzimy będąc razem, no może czasami, ale jest to tylko chwilowe. Nina i Jeydon, oni często zostawiają nas samych, trochę rzadziej się z nimi spotykam, ale nie przeszkadza im to, rozumieją nas, bo przecież sami trwają w takiej przyjaźni. Jeśli już mowa o przyjaźni, tęsknie za pewną osobą z Nowego Yorku, a mianowicie Katrin, nie mam pojęcia co się z nią dzieje, martwię się o nią, straciłam z nią kontakt, mam nadzieje że za niedługo dowiem się co u niej. Dalej… Mój brat namiętnie romansuje z naszą sąsiadką, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że nadal się z tym kryją. A i jeszcze Vicky, no cóż jak to ona nie daje za wygraną, ciągle próbuje zepsuć tą więź między mną a Bieberem, na szczęście bezskutecznie. 
Leżąc na łóżku i co chwile zamykając powoli oczy i otwierając, gapie się w biały sufit mojego pokoju, jestem sama bo mój brat poszedł gdzieś i mnie zostawił, podejrzewam że z Ever. Znudzona samym leżeniem na dość wygodnym łóżku wstałam i powędrowałam w stronę biurka, odsunęłam powoli krzesło i usiadłam na nim, chwyciłam ołówek i zaczęłam przekładać go między palcami, drugą ręką opierałam się tak, że miałam całkowicie przyciśnięty policzek. Nieoczekiwanie zgasło światło w całym domu. Jak to ja, dziewczyna panicznie bojąca się ciemności, zaczęłam panikować. Moja przesadna wyobraźnia zaczęła działać i zaczęło mi się wydawać, że zaraz ktoś wejdzie do mojego pokoju i mi coś zrobi. Niepewnie wstałam z krzesła i wyciągając telefon z kieszeni, próbowałam rozświetlić sobie drogę delikatnym światłem urządzenia. Cicho poruszałam się w stronę drzwi, wyszłam z pokoju i zaczęłam schodzić po schodach, schodek po schodku, pomalutku. Coraz bardziej się trzęsłam ze strachu, wieszak był dla mnie nawet przerażający. Gdy byłam już na samym dole, oparłam się o ścianę, wzięłam głęboki wdech i po chwili ruszyłam w stronę salonu. Zaczęłam świecić na wszystko co mnie otaczało, obracałam się w kółko czując coraz większą panikę kłębiąca się we mnie, stanęłam bez ruchu. Podeszłam do bezpieczników i już miałam włączać światło kiedy usłyszałam szmer, obróciłam się i przyświeciłam wprost przed siebie. Otwierając szeroko buzie zaczęłam piszczeć. Przede mną ktoś stał dokładnie jakieś pół metra, nie widziałam twarzy gdyż osobnik ten miał coś w stylu maski. Nogi miałam jak z waty, chciałam uciec, ale nie mogłam się ruszyć. W końcu rzuciłam się do ucieczki, zamiast wybiec z domu wybiegłam na górę, nieznajomy był tuż za mną, wpadłam do pokoju, obróciłam się i już miałam zamykać drzwi kiedy nagle poczułam jak moje trzęsące się ciało zostaje objęte i przyciśnięte mocno do ciała osobnika. Próbowałam się wyrywać, ale nie miałam dość siły. Ten ktoś poniósł mnie do góry, tak że byłam w tanie machać nogami, ruszył w stronę jednej z ścian i przytwierdził mnie do niej. 
- Cześć wyjątkowa. – wyszeptał tuż przy moim uchu.
Po usłyszeniu tych dwóch słów dosłownie wpadłam w szał, zaczęłam wymachiwać rękami, które od razu zostały okiełznane, miałam ochotę mu przywalić, była w tym momencie nawet do tego zdolna. 
- Nienawidzę Cię, puść mnie! – krzyczałam.
Na szczęście moja prośba została wysłuchana, nie musiałam zbędnie się denerwować, w udawanym spokoju zeszłam znów na dół, on zszedł za mną i podeszłam pod bezpieczniki po czym zapaliłam światło. Obróciłam się i spojrzałam wprost w jego czekoladowe oczy, nie minęła chwila i rzuciłam się na niego, chłopak wylądował na sofie, a ja siedząc na jego brzuchu zaczęłam okładać go poduszką którą miałam pod ręką. 
- Jesteś najwredniejszym chłopakiem ma całym świecie! – zaczęłam się śmiać.
- Oj nie przesadzaj, mogłem Cię jeszcze bardziej wystraszyć.
- Wtedy byłbyś martwy.
- O ile ty byś pierwsza nie zeszła na zawał. – zaśmiał się.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Tak w ogóle to jak tu wszedłeś?
- Drzwiami od strony ogrodu, Justin złota rączka potrafi otworzyć wszystko, a że właśnie szedłem do ciebie, stwierdziłem że…
- Że będzie fajnie mnie przestraszyć na śmierć. – przerwałam mu.
- Właśnie tak, a nawiązując do strachu. Jutro Halloween, myślałem nad tym czy by nie zorganizować jakiejś imprezy u mnie. Oczywiście musiałabyś mi pomóc, bez ciebie nie dam sobie rady. – spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
Zgodziłam się, zresztą nic ciekawszego do roboty nie miałam. No chyba że ciekawym zajęciem można nazwać siedzenie z bratem przed telewizorem, obżeranie się wszystkim co jest „zdrowe‟ i oglądanie horrorów jak co rok w Halloween. Dobra, raczej nie.
- To kiedy zaczynamy? – zapytałam wyrywając się nagle z moich przemyśleń.
- Najlepiej dziś, pojedziemy do miasta po potrzebne rzeczy, sklepy jeszcze są otwarte.
- Nie ma z nami ochroniarza, tylko w okolicach szkoły i domu jesteś bezpieczny.
Justin machnął ręką i zrzucił mnie z siebie, a ja wylądowałam na podłodze. Wstał i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Natomiast ja poniosłam się, chwyciłam za kluczę i kurtkę, po czym zakładając ją na siebie i gasząc światło zamknęłam drzwi. Szatyn stał już obok czarnego motoru. Skierowałam się w jego stronę i zatrzymam się tuż przed nim. Justin wsiadł na pojazd i obracając głowę w moją stronę, skinął nią znacząco. Wsiadłam za nim i wsuwając ręce pod jego kurtkę splotłam je i mocno się wtuliłam w jego plecy. Ruszyliśmy, na początku Justin jechał powoli, spoglądając na domy, które mijaliśmy, zauważyłam, że przyspieszamy. Nie bałam się, czułam się przy nim bezpieczna. Szatyn obrócił się w moją stronę jak najbardziej mógł i zerknął na mnie uśmiechając się. Motor warknął parę razy po czym poczułam jak w momencie przyspiesza. Latarnie stojące wzdłuż drogi oświetlały nam ją. Moje długie blond włosy rozwiewał wiatr, głupota jeździć z taka szybkością bez kasków, no coś jesteśmy młodzi i głupi. 
- Zwolnić? – zapytał Justin czując jak mocniej go ściskam.
- Nie. – odparłam.
Jakieś dziesięć minut później dojechaliśmy do centrum. Zsiadłam z pojazdu i poprawiając kurtkę, która zwinęła mi się podczas jazdy czekałam na chłopaka. Bieber ubrał ciemne okulary i zarzucił na głowę kaptur, chyba myślał, że to mu pomoże w zamaskowaniu się. Szybkim krokiem skierowaliśmy się do galerii handlowej, w której było o wiele jaśniej niż na zewnątrz. Kierowaliśmy się do sklepu z przebraniami. Przechodząc przez galerię czułam na sobie wzrok ludzi, którzy nas mijali. Wiedziałam, że przypuszczają kto idzie tuż obok mnie, bo kto by nie poznał Justina Biebera. Trochę zaczęłam się obawiać, że zaraz ktoś krzyknie „O mój Boże to Justin Bieber!‟ i tysiąc osób zacznie nas gonić. Na szczęście w spokoju dotarliśmy do sklepu i nic takiego nie miało miejsca. Szatyn podszedł do kasjerki i poprosił ja aby zawołała ochronę, ta widząc kto do niej mówi nie zawahała się i chwytając za telefon gdzieś zadzwoniła, nie czekaliśmy długo, tęgi ochroniarz podszedł do Justina, który poprosił go żeby stanął tak żeby mieć nas na widoku. No muszę przyznać, że Bieber umie sobie poradzić.
- No to zaczynamy! – krzyknął i zabrał się za szukanie stroju.
Boże, jak on będzie się tak wydzierał to nawet ten olbrzymi ochroniarz nam nie pomoże, eh nie ważne. Podeszłam do dziwacznych przebrań i zaczęłam szukać, było tam tego tak dużo że nie mogłam się zdecydować, pomiędzy obrzydliwym zombie, a różowo błyszczącą księżniczką. Po długim zastanowieniu stwierdziłam, że najlepszy będzie wampir krwiopijca. Ruszyłam pod przymierzalnie i weszłam do jednej, zrzuciłam z siebie swoje ciuchy i ubrałam się w strój, nie był zły. Po dokładnym oglądnięciu się w lustrze stwierdziłam, że go biorę. Włożyłam na siebie z powrotem swoje ciuchy i odsłoniłam zasłonę, Justin nadal szukał, stroju. No ile można?! 
- Wybrałeś już coś? – zapytałam podchodząc do niego.
- No nie bo tu jest tego w cholerę, aż nie mogę się zdecydować. – zbulwersował się.
- Masz to powinno być dobre. – sięgnęłam po byle jaką rzecz i wcisnęłam mu ją do rąk.
A ja myślałam, iż to ja będę mieć problem ze znalezieniem przebrania. Podeszłam razem z Bieberem pod przymierzalnie, ale ten zamiast wejść do niej, stanął sobie przed nią i zaczął się rozbierać, było to perfidnie przez niego zaplanowane, widząc to popchnęłam go do środka i poczułam jak szatyn łapie mnie za ręce wciągając za sobą, na chwile tylko puszczając mnie szybkim ruchem zasłonił zasłonę. Spojrzał na mnie i przejechał moim dłońmi po swoim gołym torsie, po ciele przeszły mnie ciarki. Wyrwałam się mu i chciałam wyjść kiedy ten znów wciągnął mnie do środka.
- Puszczaj, jesteś niewyżyty, jak nas paparazzi nakryją będziesz miał przerąbane! – zaczęłam się śmiać.
- Wszystko w porządku? – zapytał ochroniarz.
- W jak najlepszym. – powiedział zniechęcony Justin. – Lily no weź chciałem tylko żebyś sprawdziła czy mam idealne wyrzeźbione ciało do tego stroju.
- Yhym, ubieraj się w to coś i idziemy, robi się coraz później. – powiedziałam trochę już podenerwowana.
Wyszłam z przebieralni i czekałam aż łaskawy pan Bieber z niej wyjdzie i mi się pokaże. Po chwili tak się stało, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, wielka pszczoła stanęła przede mną. Justin patrzył się na mnie jak na wariatkę, zmierzył w lusterku sam siebie wzrokiem i spojrzał na mnie w stylu „Żartujesz sobie ze mnie?‟ tak słodko wyglądał w przebraniu pszczółki.
- Okej znajdę Ci coś innego.
Podeszłam do tej samej półki na której znalazłam swój strój i wzięłam przebranie wampira. Podałam je szatynowi, który w momencie wpadł do przebieralni i po chwili będąc już przebrany wyskoczył z niej. Stanął dumnie znów przede mną, czekając na moją reakcje.
- No to jest o wiele lepsze od tamtej pszczółki.
- A ty co masz za strój? – zapytał podchodząc bliżej.
- Taki jak ty.
- Czy może coś sugerujesz? – zaczął mnie wrednie podpuszczać.
- W jakim sensie? – zdziwiłam się.
- No wiesz, ty wampir ja wampir, powinniśmy razem przedłużyć nasz gatunek.
Przewróciłam oczami i nakazałam mu się przebrać, byśmy w końcu mogli kupić stroje. Chwile sobie poczekała, aż w końcu się na niego doczekałam. Podeszliśmy do kasy, kasjerka skasowała nam przebrania, po czym zapłaciliśmy za nie, każdy za swoje. Wyszliśmy ze sklepu i szliśmy pomału w stronę wyjścia, nagle jakaś mała słodka dziewczyna podbiegła do nas i po dokładnym przyglądnięciu się Justinowi zaczęła piszczeć tak, że myślałam iż moje bębenki nie wytrzymają, zakryłam uszy. Powoli obracając głowę spojrzałam na chłopaka, no tak zapomniał się zamaskować, co ja z nim mam… Rozglądnęłam się, dużo osób na nas się patrzyło, w pewnym momencie usłyszałam więcej pisków. Wiedziałam, że zapowiada się coś niedobrego. Stało się to czego się bałam, fanki zaczęły nacierać na nas. Znieruchomiałam ze strachu, przecież one nas zrównają z podłogą. Zaczęłam uderzać nerwowo Biebera w ramie, ten chwycił mnie za rękę i jak najszybciej potrafiliśmy biegliśmy do wyjścia. W mgnieniu oka dotarliśmy do motoru, na który wsiedliśmy i od razu dojechaliśmy. Niektóre z tych fanek próbowały jeszcze biec za nami, lecz Justin przyspieszył. Nagle usłyszałam jak szatyn się śmieje, nie wiedziałam w tym nic śmiesznego. Zanim ochrona przedarłaby się przez ten dziki tłum nic z nas by już nie było.
- Co Cię tak rozbawiło? – zapytałam rozdrażniona.
- Twoje przerażenie. Za każdym razem takie same.
- Ponieważ za każdym razem, jak gdzieś z tobą jadę jedziemy bez ochrony. – po moim głosie można było odczuć zdenerwowanie.
- Jeszcze nigdy nam się nic nie stało.
- Jeszcze. – westchnęłam.
Jechaliśmy teraz wolniej, Justin nie odzywał się już, był skupiony na jeździe, a raczej chyba tylko udawał. Byłam na niego zła. Takie coś na serio mogło się skończyć, źle. Czemu jak zawsze z nim gdzieś jadę, on nie bierze ochrony ze sobą, jeszcze do tego tak bezmyślnie się zachowuje. Nie wiem czy on stara się mi coś udowodnić, czy co…
- Zatrzymaj się. – powiedziałam stanowczo.
- Nie.
- Powiedziałam że masz się zatrzymać! – krzyknęłam.
Justin momentalnie przyspieszył, wtuliłam się w niego i poprosiłam go żeby się zatrzymał. Posłuchał mnie, zatrzymał się. Zsiadłam z motoru i zaczęłam iść przed siebie. Szatyn zrobił to samo, tylko że idąc prowadził jeszcze swój pojazd. Nie zwracałam na niego uwagi, po prostu szłam. Wiedziałam, że on wie o co mi chodzi. Kroczyliśmy tak dość długo w ciszy. Nagle Bieber nie wytrzymał.
- O co Ci chodzi?
- Dobrze wiesz. – burknęłam.
- Nie, nie mam pojęcia.
- Nie udawaj idioty, wesz bardzo dobrze, obiecałeś mi coś.
- I obietnicy dotrzymuje.
- Nie wydaje mi się. – powiedziałam i zaczęłam biec przed siebie.
- Lily poczekaj! Tak się bawić nie będziemy.
Wsiadł na motor i podjechał do mnie po czym łapiąc w pasie posadził na nim przed sobą. Siedziałam nieruchomo bokiem. Szatyn szarpnął i przyspieszył. Nie chciałam się na niego gniewać, nie potrafiłam. Ale co miałam zrobić jeśli nie dotrzymuje danej mi obietnicy? 
Przejechaliśmy obok mojego domu, jednak Justin się nie zatrzymał jechał dalej. Dojechaliśmy do jego domu, wyłączył silnik, zeszłam z motoru, on również. Chciałam wrócić do domu, ale ten niespodziewanie wziął mnie na ręce i idąc ze mną w stronę drzwi otworzył je jedną ręką. W środku postawił mnie na ziemi i stanął przede mną. Był smutny, nawet bardzo. Nie lubił jak byłam na niego zła, a ja nie lubiłam jak był smutny. 
- Przepraszam. – powiedział czule.
Na mojej twarzy zaczął pojawiać się pomału delikatny uśmiech, podeszłam do niego i przytuliłam się mocno, Bieber odwzajemnił uścisk o wiele mocniej. 
- Dusisz.
- Wiem, ale nic na to nie poradzę! – zaśmiał się.
- Ciszej bo wszystkich obudzisz.
Wyrwałam się z jego objęć, ściągnęłam buty i kurtkę, którą zaraz zawiesiłam na wieszaku, poszłam do salonu po czym usiadłam na kanapie, rodzice i rodzeństwo Justina, wszyscy już spali, przynajmniej tak mi się wydawało gdyż usłyszałam skrzypienie podłogi i zobaczyłam mała dziewczynkę w różowej piżamce. Była to Jazzy przecierająca swoje małe zaspane oczka. Spojrzała na mnie i wskoczyła na sofę tuż obok mnie, położyła swoją główkę na moim ramieniu i zajrzała mi w głąb oczu.
- Lubisz mnie? – zapytała.
- Oczywiście, nawet bardzo.
Justin podszedł bliżej nas i usiadł na fotelu, zaczął słuchać i przyglądać się nam.
- A Justina lubisz?
- Tak.
- A kochasz?
Poczułam dziwne uczucie przeszywające moje ciało, zapadła cisza, wpatrywałam się w jej błyszczące i oczekujące odpowiedzi oczy. Co miałam jej powiedzieć, Justin jest moim przyjacielem. Znamy się już dość długo, jest dla mnie bardzo ważny, ale czy? Nie… Spojrzałam na Justina, uśmiechał się tak inaczej, ciężko określić.
- Ty na pewno kochasz go bardziej Jazzy. – odparłam.
- Tak, bardzo go kocham.
- Byłabyś dobrą mamą. – rzucił szatyn.
- Może, ale z tym jeszcze muszę poczekać.
Uśmiechnęłam się i zorientowałam się, że mała zasnęła. Justin chciał ją wziąć, ale nie pozwoliłam mu, poprosiłam go tylko o koc. Nie chciałam jej budzić, więc postanowiłam, że razem z nią tam będę spać. Justin przyniósł to o co go prosiłam i przykrył nas. Sam usiadł znów na fotelu, przykrył się innym kocem, powoli wszyscy oddalaliśmy się do krainy morfeusza, aby zaznać spokoju.

21 komentarzy:

  1. @AuneBieber29/12/12

    kiedy oni w końcu będą razem? :D ona kocha Juju, czuje to. nie mogę doczekać się następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. lovelylove29/12/12

    świetny :D Szczerze to dla mnie wszystkie rozdziały są cudowne i i w sumie musiałabym się bardzo porządnie zastanowić, który z nich wszystkich jest najfajniejszy:D a z bohaterów to nie jeden a dwa- Ona i Justin :D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kinga3829/12/12

    ajajaj,świetny! jakie to wszystko jest przesłodkie :3 rozwaliło mnie z tym kostiumem pszczółki,haha. A z tym światłem to zupełnie z życia wzięte,szczególnie u mnie czekam niecierpliwie na nn! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. @swaggiepassie29/12/12

    awww, jaki swietny <3 widac, ze cos do siebie czuja. justin jest dla niej strasznie kochany :3 nie moge sie doczekac az cos miedzy nimi zajdzie <3 czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. @beadlesbabyyy29/12/12

    Bieber jako pszczółka.. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA gdzie jest powietrze xD Justin i Lili są tacy MEGA MEGA MEGA słodcy i Jazzy na końcu `a kochasz?` awwwwwww :3 modliłam się w duchu żeby powiedziała TAK ale tak się nie stało. trudno. :’C najwidoczniej muszę poczekać.. pytasz jaki jest mój ulubiony rozdział.. otóż moim ulubionym jest rozdział 13. doskonale wiesz dlaczego <3333 co do bohatera to nie potrafię wybrać. wszystkich kocham a najbardziej autorkę. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. @DirtyMindJustin29/12/12

    Powiem tak. Rozdział jest megaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! Myślałam tylko, że będzie coś ostrzejszego xD. Ja najbardziej kocham postać Ever chociaż mało jej tutaj. ( wiesz dlaczego kocham ) :** Czekam jak zwykle na NN i mam nadzieję, że mimo Twojego planu Justin i Lilka będą razem szybciej. Jak nie to wiesz.. O_0 w sobotę cię dorwę. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. @pl_swagonyou29/12/12

    awwww jakie to słodkie <3 nie potrafię wybrać ulubionego rozdziału, ponieważ wszystkie są genialne. A postać? Chyba Justin… Tak ciężko wybrać, kiedy wszystko jest idealne (:

    OdpowiedzUsuń
  8. @seciute29/12/12

    ;* każdy rozdzial jest swietny ! czekam na nowy xd dodaj szyybciutko xd

    OdpowiedzUsuń
  9. TAAAK ! nowy rozdział, w końcu, czekam z niecierpliwością aż ich w końcu połączysz, jaram się <3i dziękuję za spoko pande <3

    OdpowiedzUsuń
  10. @bieber69jerry29/12/12

    No weź wiadomo że oni będą razem więc przyśpiesz to trochę bo już się nie mogę doczekać :D Rozdział jest cudowny, normalnie jak czytałam ten moment z pszczółką to się śmiałam jak nienormalna. Czekam na jakąś większą akcję w rozdziale i mam nadzieję że nie będziesz kazała nam tak długo czekać na następny rozdział :D .

    OdpowiedzUsuń
  11. Szizzbi29/12/12

    ojaa swietny rozdzial :D szczegolnie watek z jazzy i byciem lepsza mama naprawde wciagajace. Ogolnie bardzo fajny blog :3 bede wpadac czesciej^^

    OdpowiedzUsuń
  12. HHHAHAHAHAH! Bieber-pszoczoła xd. Śmieszny i fajny ten rozdział :D Podoba mi się, zerknij do mnie, dopiero zaczynam opowiadanie o Juju ;) [ dance-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. @qBestBeLieBer29/12/12

    misiek uwielbiam cię!akcja z wyłączeniem światła była świetna. też bym się bała na jej miejscu <3 oj Justin. no jak mogłeś ją tak wystraszyć! jak przytwierdził ja do ściany to sjkhkfsdhsdgfh. myślałam, że się wtedy pocałują noo. ale jeszcze nie teraz ok. będziemy cierpliwie czekać ^^ ich jazda na motorze jest taka, jakby to ująć, sexy? :D no normalnie podnieciłam się jak weszli razem do tej przymierzalni! bieber co raz bardziej jej pragnie. to kurde widać! oni tak baaaardzo do siebie pasują. no daj nam prezent na święta i niech się chociaż pocałują! prooosze. jak Jazzy spytała się czy lily kocha justina to serce mi stanęło. ale kurde musiała jakoś wymigać się od odpowiedzi -.- dodaj szybko nowy! tak przed świętami :>

    OdpowiedzUsuń
  14. eternalhope29/12/12

    Niech oni już będą razem proszee Opowiadanie jest świetne! Niedawno zaczęłam je czytać i jestem pod WIELKIM wrażeniem! Oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy29/12/12

    Błagam, dodaj już nowy rodział!: 3

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy30/12/12

    cudowny <3 już myślałam, że przestałąś pisać ;O

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy30/12/12

    Kiedy oni będą razem?!: d przeczytałam to opowiadanie chyba cztery razy i bym mogła jeszcze raz. Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam; p pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny; *

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy7/1/13

    świetne :)
    Jak ustawić taki wygląd jaki ty masz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. marchel7/1/13

      Kombinowałam i jakoś sam taki wyszedł :P

      Usuń
  19. Anonimowy8/1/13

    Matko, normalnie kocham ten rozdział i w ogóle całego twojego bloga. Zapraszam do mnie: szukajac-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń