- Przyszedłem po pizzę, ale zastałem dziewczynę która ma dziwny wyraz twarzy.
- Mam normalny wyraz twarzy…
- Znam Cię odkąd pamiętam nie wmówisz mi, że wszystko jest okej. – odparł.
Spojrzałam na niego, a potem znów na szafkę. Rzuciłam na łóżko już spakowany plecak i stanęłam przed bratem.
- Chris jak to jest czuć, że rodzice są dumni z tego, że idziesz do nowej szkoły? – powiedziałam to niepewnym głosem.
Popatrzył się w moje szklące oczy i podszedł bliżej po czym mnie przytulił.
- To jest tak samo jak ja jestem z ciebie dumny teraz. Jestem z ciebie dumny Lily, że wywalczyłaś sobie miejsce w tak dobrej szkole i chcesz spełniać swoje marzenia.
Kiedy to powiedział, zrobiło mi się miło, te słowa naprawdę dodały mi otuchy, nie wiem czy tak samo powiedzieliby moi rodzice, pewnie nie, ale wiem że mój brat robi wszystko żebym nie czuła się w jakiś sposób gorsza, że ich nie mam…
- Chciałeś pizze, więc proszę. – oddałam mu pudełko.
- Dzięki, jeśli chciałabyś o czymś jeszcze porozmawiać, daj mi znać, będę u siebie. – wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Położyłam się na podłodze i wykręciłam numer do Katheriny, lecz nie odebrała.
- Czemu nie odbierasz jak potrzebuję pogadać… – powiedziałam do telefonu.
Podniosłam się, wyszłam z pokoju, powoli przeszłam obok pokoju brata, zbiegłam po schodach i wybiegłam przed dom, było już ciemno. Obejrzałam się za siebie i skierowałam się ku domowi sąsiadki. Zapukałam dwa razy po czym drzwi się otworzyły.
- Lily? Co ty tu robisz? Coś się stało. – zdziwiła się Ever.
- Chciałabym pogadać.
- Twoja mina oznacza, że musisz z kimś pogadać, wchodź…
Weszłam do jej domu, wszędzie były zdjęcia, wielkie, małe, średnie, przeróżne i takie piękne.
- Co podobają Ci się? – zapytała.
- Są świetne. – podeszłam do jednego zdjęcia które przykuło moją uwagę, było jakby wyróżnione. – Kim jest ten mężczyzna?
Ever spuściła wzrok.
- Przepraszam nie powinnam pytać.
- Nie, nic się nie stało, przecież nie możemy opłakiwać kogoś wiecznie. – westchnęła. – To mój chłopak. Chciał mi się oświadczyć, kilka miesięcy wcześniej zginął w wypadku, jechał na motorze, z naprzeciwka wyjechało auto, które prowadził pijany kierowca i… Zginął na miejscu…
Dziewczyna zasłoniła ręką oczy.
- Ever, tak mi przykro.
- Takie jest życie, ale mówię sobie tak, że on odszedł, ale zrobił komuś miejsce na tym świecie i patrzę na to zupełnie inaczej.
Kiedy to powiedziała, pomyślałam sobie… Że moi rodzice zrobili komuś miejsce, zrobili z jednej strony coś dobrego, a z drugiej… To chyba nie ma drugiej strony…
- To o czym chciałaś pogadać? – spojrzała na mnie.
- Obydwie straciłyśmy ludzi którzy byli dla nas bardzo ważni, jesteśmy w podobnej sytuacji.
- Tak? A mogę wiedzieć kogo ty straciłaś?
- Rodziców, co prawda ledwo ich pamiętam jakby przez mgłę, byłam wtedy jeszcze bardzo mała.
- To kim jest ten facet z którym mieszkasz? – zapytała.
- A co podoba Ci się.
Ever uśmiechnęła się i jakby chciała zaprzeczyć moje pytanie szybko odpowiedziała:
- Ee, nie… Nie tylko po prostu chciałam wiedzieć z kim mam do czynienia.
- To mój brat, jestem mu wdzięczna za wszystko co zrobił i robi nadal. Stara się ze wszystkich sił zapewnić dobre życie.
- Ile ma lat?
- Dwadzieścia sześć… Czekaj, czekaj on Ci się podoba!
Ever wzdrygnęła ramionami i westchnęła.
W tej samej chwili zadzwonił do mnie brat, wiedziałam że nie będzie zadowolony z mojego wyjścia o tak późnej porze.
- Brat dzwoni? – spytał Ever.
Pokiwałam głową, a ta wyciągnęła rękę i chwyciła za moją komórkę po czym odebrała.
- Lily gdzie ty się włóczysz wracaj do domu! – słyszałam jak brat krzyczał.
- Cześć bracie Lily, tu Ever.
- Ever? Aaa tak, witaj sąsiadko, jest z tobą moja siostra? A tak w ogóle jestem Chris.
- Miło mi Cię poznać, Lily jest u mnie i rozmawiamy o sprawach, które nas tak jakby łączą.
- O, rozumiem tak mi się wydaje, zaraz po nią podejdę.
- Czekamy.
Oddała mi telefon i znowu się uśmiechnęła.
- Wiesz że mój brat idąc po mnie pragnie Cię poznać? – zaśmiałam się.
Ktoś zapukał do drzwi, był to Chris. Ever otworzyła mu i przez jakąś minutę wpatrywali się w siebie, ja stałam pomiędzy nimi, wyglądało to dość śmiesznie. W końcu Chris złapał za rękę Ever i ucałował jej dłoń. Spojrzał na mnie i chwycił mnie za ramię.
- Dzięki, że chciałaś z nią rozmawiać. – powiedział.
- Nie ma sprawy, jesteśmy w podobnych sytuacjach więc…
- Tak?
- Straciłam chłopaka w wypadku, a wy rodziców, więc wydaje mi się, że…
- Tak, masz racje, jesteśmy w podobnych sytuacjach i powinniśmy się wspierać. A teraz musimy już iść moja siostrzyczka jutro zaczyna naukę w nowej szkole, nie chce żeby coś zawaliła.
- Jasne, to do zobaczenia i dobranoc.
Skierowaliśmy się w stronę naszego domu, weszliśmy do środka, od razu chciałam iść do łóżka, ale Chris zatarasował mi sobą przejście na schody i zapytał.
- Ile ona ma lat?
- Dwadzieścia dwa, a teraz zejdź mi z drogi. – klapnęłam go w twarz ręką i odsunęłam od schodów.
- Ładna jest i wolna no i mądra… – powiedział z zamyśleniem.
Wychodząc po schodach przystanęłam na chwilę, popatrzyłam się na brata i pomyślałam, że ich trzeba zeswatać. Ruszyłam i powędrowałam do pokoju gdzie przebrałam się w piżamę, wskoczyłam do łóżka, nastawiłam budzik i poszłam spać.
Pierwszy dzień szkoły, no i się zaczyna… Budzik zadzwonił mi o siódmej, szybkim ruchem ręki walnęłam w wyłącznik i go wyłączyłam. Zsunęłam się z łóżka, chwilkę posiedziałam na podłodze i poderwałam się. Z zamkniętymi oczami szłam do łazienki, uderzyłam głową o framugę i ocknęłam się, przyłożyłam rękę do ubitego czoła, wzięłam szczoteczkę i umyłam zęby, ochlapałam twarz wodą i przetarłam ją ręcznikiem, wróciłam do pokoju, przebrałam się w kremową bluzkę z długim rękawem z napisem „LOVE‟ i jeansowe rurki, chwyciłam za torbę, która rzuciłam na podłogę przed łazienką do, której jeszcze raz weszłam, wymalowałam się i wybiegłam z niej, złapałam za torbę, zeszłam na dół, Chris rzucił w moją stronę torebkę ze śniadaniem, zręcznie ją chwyciłam i wrzuciłam do torby. Założyłam kremowe baleriny i wyszłam z domu. Szkolny autobus już na mnie czekał, wskoczyłam do niego i od razu wszyscy zaczęli się na nie patrzeć. Przeszłam obok paru osób, miałam zamiar iść na sam koniec kiedy ktoś niespodziewanie chwycił mnie za torbę i posadził na siedzeniu. Siedziałam sztywno, to było dziwne, obróciłam się i zobaczyłam nieznajomą.
- Siema, siema. Pierwszoklasistka Fame Creative zgadłam?
Pokiwałam głową, nagle jakiś chłopak z przodu obrócił się do nas i powiedział:
- My też, chyba nie jesteś stąd co nie? Nigdy Cię tu nie widziałem.
- Jestem z Nowego Yorku, ale przeprowadziłam się tu bo dostałam się do szkoły.
- Brawo, a tak w ogóle to jestem Nina, Nina Johnson ale mów mi NJ, a ten z przodu to Jeydon Fox.
- Mów mi Jey maleńka. – chłopak uśmiechnął się.
- Lilyane McFly, mówcie mi Lily.
No to pierwsze koty za płoty, poznałam dwie osoby, mam z kim gadać i nie będę sama. Po piętnastu minutach byliśmy pod szkołą, wyszliśmy w trójkę z busa i skierowaliśmy się ku szkolnym drzwiom.
- Jey pokaż mi plan lekcji bo zgubiłam! – krzyknęła Nina.
- Dam Ci, a ty zgubisz mój plan lekcji, nie ma mowy.
- Dawaj!
Przerażony Jey dał NJ plan lekcji, po chwili oboje zaczęli się śmiać.
- Lily słyszałaś, że trzeba się zapisać na trzy dodatkowe zajęcia, typu taniec, śpiewa i tym podobne?
Zdziwiłam się bo o tym nie wiedziałam.
- No to już wiesz, ja zapisze się na taniec, fotografie i niech będzie teatr.
- Ja na to samo, może oprócz teatru, lewy ze mnie aktor, malarstwo będzie idealne, a ty Lily co wybierasz?
- Hm… Teatr, taniec i śpiew dzięki, któremu się tu dostałam. – popatrzyłam na kartkę, na której wypisana była moja szkolna szafka.
- Jaką masz szafkę? – zapytała NJ.
- Trzynaście.
- Pechowa, my mamy niedaleko, szesnaście i piętnaście. – odparła.
Moim zdaniem trzynasta nie jest pechową liczbą, często przynosiła mi szczęście i mam nadzieje, że dalej będzie mi to szczęście przynosić. Kiedy dotarłam do szafki, wpakowałam do niej swoje niepotrzebne książki, nagle zrobiło się dziwnie, nastała cisza w szkole, wszyscy patrzyli się na wejściowe drzwi jakby zaraz miało się coś niesamowitego z nich wyłonić. Obróciłam się, podeszli do mnie moi nowi znajomi i czekaliśmy aż coś się wydarzy… Jakaś dziewczyna weszła do szkoły, jej książki trzymały dwie inne dziewczyny po chwili za nimi wszedł na czarno ubrany mężczyzna, przypuszczam, że ochroniarz. Ale kim ona jest, że ma ochroniarza i że ludzie ją tak podziwiają?
- Kto to? – zdziwiłam się.
- Victoria Price, lasce zależy wyłącznie na kasie jej chłopaka. Wiedzą to wszyscy oprócz niego. Powiesz mu, a ona Cię zabije, wredne babsko. – poinformował mnie Nina.
- A po co jej ochroniarz?
- Żeby Belieberki jej nie tknęły, już raz jedna próbowała eh źle się dla niej to skończyło.
- Co mają Belieberki do zwykłej dziewczyny? – coraz bardziej mnie wszystko dziwiło.
- Zwykłej? Aaa bo ty nie wiesz, Vicky jest dziewczyną Justina Biebera.
Zamurowało mnie, zrobiłam się czerwona i zatrzasnęłam z hukiem szafkę.
- Lily czy ty?! – wystraszył się Jey.
- Tak jestem Belieberką i nie pozwolę żeby jakaś laska wykorzystywała kogoś kogo podziwiam! – zaczęłam iść w stronę tej Victorii.
Nina szybko złapała mnie za bluzkę i razem z Jeydonem trzymali mnie żebym nigdzie nie poszła.
- Uspokój się narwańcu, jesteś pierwszy dzień w szkole, musisz nad sobą panować, takie rzeczy załatwiaj na ulicy lub za szkoła nie w! – krzyczała Nina.
- Racja poniosło mnie przepraszam, ale jak będę mieć okazję to jej! Uh!
Nie minęło kilka minut i znowu się zamierzyłam do kłótni z tą dziewczyna. Nina trzymała mnie jeszcze mocniej.
- Lily wdech i wydech, wdech i wydech. – powtarzał Jey.
Patrzyłam się cały czas na Vicky, to był mój wielki błąd gdyż patrząc się na nią byłam coraz bardziej wściekła jeszcze do tego ta ta nawet nie wiem jak ją określić spoglądała na mnie co chwile takim zabójczym wzrokiem, a zaraz potem jakby plotkowała o mnie ze swoimi dziewczynkami. Chwyciłam za torbę i przeszłam razem z Niną i Jeyem obok niej.
- Ej ty. – usłyszałam drażliwy głosik dla moich uszów.
Obróciłam się i zobaczyłam Vicky stojąca jakiś metr przede mną.
- Chyba nowa co? Nigdy Cię tu nie widziałam. Jestem Victoria Price, a ty? – wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Tak nowa, Lily McFly, ale nie zaprzyjaźniam się z oszustkami.
Nina zasłoniła sobie usta i oczy Jeydonowi.
- Uu, już ktoś Ci o mnie powiedział co nieco, mam nadzieje, że też ten ktoś… – mówiąc to podkreśliła „ktoś‟. – Że ten ktoś powiedział Ci co grozi temu kto ze mną zadrze, więc McFly uważaj na swoją dupę. – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie z bara.
Miałam ochotę jeszcze bardziej jej dokopać, ale to w swoim czasie…
Zadzwonił dzwonek na lekcje, akurat na lekcje organizacyjną. Szybko zaczęliśmy w trójkę szukać sali, gdyż okazało się, że chodzimy do tej samej klasy. Popytaliśmy jakiś starszych uczniów o drogę. Kiedy znaleźliśmy klasę wpadliśmy do niej, ale nauczyciela jeszcze nie było, zajęliśmy miejsca przy oknie, jedno co mnie zastanawiało to dlaczego taki tłum jest naokoło ławki która była obok mnie, widziałam Vicky siedzącą na czyiś kolanach i duże zbiorowisko. Po kilku minutach do klasy weszła nauczycielka, wszyscy się rozbiegli, nie mogłam uwierzyć własnym oczom co wtedy zobaczyłam…
ciekawie, nie powiem, że nie ;> mogę być informowana na TT? ;p @loveornever
OdpowiedzUsuńdobre, dobre. :D
OdpowiedzUsuńChris <3 Ever !! haha a Lili się wkurzyła. ;D rozdział jest świetny. ;* na prawdę. <3 czekam na NN. i dzięki za info na TT. <3
OdpowiedzUsuńz kolejnym rozdziałem piszesz zajebiściej! hahaha <3 nie no kocham, kocham i jeszcze raz to kocham! czekam na rozdział! :*
OdpowiedzUsuńmmmm niezle sie rozkreca czekam na NN !!
OdpowiedzUsuńświetny :) czekam na nn ;* @How2LuvYah
OdpowiedzUsuńO kurde, jaki świetny blog <3 Przypadkowo dziś na niego trafiłam i spodobał mi się ;) wiadomo kogo zobaczyła , ale nie wiadomo co się wydarzy :D czekam na nn. Informujesz ? ; ) @daria_jbforever
OdpowiedzUsuńHeeej ! Nie wolno przerywać w takim momenciee ;> pisz dalej ! czekam <3
OdpowiedzUsuńjak będę miała czas to będę czytać. ;D Chciałabym zaprosić Cię na swojego bloga. Jest tam opowiadanie, w którym również będzie JB ;) [belieber-forever.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńFajnie :) Czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńHeej. Na serio sietny blog! Kocham to ! ;d. Mozesz informowac mnie o nn na tt? @Smiiiiileee
OdpowiedzUsuń[SPAM] Kama, dziewczyna nazywana dziwną, była odpychana i wyzywana przez wiele lat. Przez to właśnie zniechęciło ją do jej narodowości, Polski. Wyjechała wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Kasyą, gdzie miała studiować dziennikarstwo. Wakacje, w które się tam pojawiły, stały się najbardziej niezapomnianymi w ich życiach. Znajdują pracę w jednej z kawiarni i pierwszymi klientami, których obsługuje Kasya jest trójka chłopaków, mająca odegrać wielką rolę w ich życiach. Czym? Kama i Kasya zapraszają na historię, która zmieni wasze życia nie do poznania, a wasza wyobraźnia będzie większa niż kiedykolwiek. { oczami-kasyi.blog.onet.pl & oczami-kamy.blog.onet.pl }
OdpowiedzUsuńaaaa! podoba mi się. <3 czekam na kolejny ; ). a to mój feel-the-heartbeat-in-my-mind.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńOMG O.o
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :*