Rozdział [ 7 ]


Właśnie miałam zamiar mu powiedzieć czemu Vicky tak naprawdę z nim jest, kiedy w moją stronę podleciała Nina i szarpnęła mnie tak mocno za rękę, że aż się obróciłam tyłem do Biebera.
- Zwariowałaś?! – spytała.
- On nie może być dłużej okłamywany!
- Pomyśl, wiesz co się stanie kiedy mu teraz powiesz prawdę? Ona Cię zabije, czyli automatycznie wylecisz z tej szkoły.
- Ale jestem mu to winna!
- Tak jesteś, ale to nie jest odpowiednia chwila i miejsce.
- No dobra, masz racje…
Obróciłam się w stronę Justina i Vicky która dosłownie patrzyła się na mnie jak taki tygrys mający zamiar rzucić się w każdej chwili na swoją ofiarę. Podeszłam bliżej Justina i po chwili spojrzawszy w jego czekoladowe oczy z stłumioną wściekłością do samej siebie powiedziałam:
- Chciałam Ci jeszcze raz podziękować za to, że mnie złapałeś, nie wiem jak Ci się nawet odwdzięczyć.
Justin uśmiechnął się i złapał mnie za ramię.
- Nie musisz mi się na razie odwdzięczać, mogę się założyć że to przyjdzie z czasem.
Ominął mnie i ciągnąc swoją dziewczynę za rękę odszedł. Jeszcze tylko zobaczyłam uśmieszek Vicky, którym chciała chyba coś zaznaczyć.
Stałam tam bez ruchu, gapiłam się w podłogę i poczułam się źle, nawet bardzo źle. Wydaje mi się, że to dlatego iż dla własnego dobra nie powiedziałam mu prawdy.
- On mnie uratował, a ja mu prawdy nie mogłam powiedzieć, jestem żałosna.
- Nie, tylko wydaje mi się, że nie spodobałoby mu się to że wyleciałabyś ze szkoły i nie jesteś żałosna, jesteś bardzo odważna i porywcza.
Westchnęłam i uśmiechnęłam się do Niny, po czym odeszłam od niej, poszłam się przebrać, wyszłam z sali i podeszłam pod swoją szafkę, uderzyłam w nią głową i tak przyczepiona do niej tkwiłam cierpiąc, zamknęłam oczy i chciałam zniknąć. 
- Coś się stało? – zapytał ktoś znanym mi głosem.
- Jey? – otworzyłam oczy. – Nie tylko… Tak jakoś…
- Nie udawaj, Nina mi wszystko powiedziała.
- To po co pytasz jeśli wiesz…
Otworzyłam swoją szafkę, wyciągnęłam z niej parę zeszytów i książek, po czym wrzuciłam je do torby, zatrzasnęłam drzwiczki i odeszłam. 
- Lily? – posmutniał Jey.
Udając głuchą poszłam na dalsze lekcje, które dłużyły się i dłużyły, akurat wtedy kiedy miałam ochotę położyć się na łóżku i wypłakać w poduszkę po czym zasnąć i obudzić się myśląc, że to był tylko zły sen.
Podpierając się ręką co chwilę spoglądałam na niego, takiego szczęśliwego i uśmiechniętego, szkoda tylko, że nie ma pojęcia że to wszystko jest kłamstwem.
Kiedy tylko lekcje się skończyły, nie spiesząc się wyszłam ze szkoły, zamiast skierować się do autobusu, w którym siedzieli już moi przyjaciele ruszyłam pieszo w stronę swojego domu. Niespodziewanie kiedy autobus miał już ruszać zatrzymał się i wyleciała z niego Nina i Jeydon, podbiegli do mnie i szli tuż obok.
- Jeśli chcesz się przejść my to też zrobimy. – odparł Jey.
Zatrzymałam się spojrzałam na nich dając im do zrozumienia, że chce iść sama i ruszyłam dalej.
- Co jej jest? – spytał Jey.
- Wydaje mi się, że czuje się winna tego, że Bieber jest nadal okłamywany przez Vicky, a ona chciała mu powiedzieć prawdę, ale ja…
- Przeszkodziłaś jej?
- Tak, przeszkodziłam jej.
- Ale dlaczego?
- Pamiętasz co się stało z poprzednią dziewczyną, która chciała mu to powiedzieć? Nie chce żeby Lily miała przerąbane w szkole i poza nią przez Vicky, one jeszcze nie jest na to gotowa, dopiero się wprowadziła i nie chciałabym żeby od samego początku miała pod górkę.
Idąc z opuszczoną głową słyszałam ich rozmowę, nagle podeszła do mnie NJ i spytała:
- Chcesz się rozerwać?
- Co?
- No czy chcesz się w jakiś sposób rozluźnić, mogłabym Ci to ułatwić.
- W jaki sposób? – zdziwiłam się.
- Zobaczysz!
Nina złapała mnie i Jeya za rękę, zaczęła nas ciągnąć coraz szybciej w stronę mojego domu, kiedy dotarliśmy na miejsce, otworzyłam drzwi nikogo w nim nie było, wrzuciliśmy do środka swoje torby i kiedy zamknęłam drzwi NJ znowu nas chwyciła i ciągła w stronę przystanku. Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na busa.
- Gdzie chcesz jechać? – zapytałam.
- Na zakupy, ostatnio dostałam więcej kasy w pracy i stwierdziłam, że te pieniądze mogą się przydać na czarną godzinę więc je odłożyłam i teraz można stwierdzić że jest ta czarna godzina.
- Jeśli dobrze zrozumiałam, chcesz mi coś kupić na pocieszenie za własne pieniądze?!
- Tak, to będzie jakiś prezent ode mnie i od Jeydona.
- No właśnie ja się tez dorzucę. – uśmiechnął się Jey.
- Ale ciężko pracowałaś na te pieniądze. – odparłam.
- Tak, ale twój uśmiech i twoje szczęście ma dla nas większe znaczenie niż pieniądze. – powiedział Jey.
O dziwno Nina zgodziła się z Jeyem, ta która uważała pieniądze za coś ważniejszego od miłości i szczęścia.
Kiedy tylko bus przyjechał wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy w stronę miasta, dwadzieścia minut drogi i byliśmy u celu. 
- Pierwszy raz w mieście co? – zaśmiała się NJ.
Pokiwałam głową i wychodząc z busa skierowaliśmy się do sklepów. Pierwszy był z ciuchami, wpadliśmy do niego i od razu rzuciliśmy się na ubrania, no oprócz Jeya, który usiadł sobie na kanapie przy przymierzalniach.
- Zobacz na tą fioletową sukienkę Lily. – Nina rzuciła ubranie w moją stronę.
- Śliczna, ale za duża.
- Znajdę mniejszą… Albo, masz tą czarna, ale bardzo ładną.
Rzeczywiście sukienka była piękna, ale cena potworna.
- Jest droga, musimy ją odłożyć. – odparłam.
Przyjaciółka zatrzymała mnie chwyciła za rękę i obróciła popychając w stronę przymierzalni. Weszłam do niej i przebrałam w czarną sukienkę, popatrzyłam się w lustro i nie mogłam uwierzyć, że to ja tak właśnie wyglądam. Rozsunęłam zasłonkę i zobaczyłam jak Jey i Nina wpatrują się we mnie bez mrugnięcia.
- Zaczynam się dziwnie czuć więc proszę, możecie coś powiedzieć?
- Jesteś piękna. – odparł Jey.
- Gdybym była chłopakiem zakochałabym się w tobie, ale jestem dziewczyną więc nie ma szans. – zaśmiała się.
- Na serio wam się podoba?
- Tak bierzemy ją i biegniemy po dodatki! – krzyknęła Nina.
- A jeśli mogę spytać to na co mi ta sukienka się przyda?
- Na bal, w szkole, albo gdzieś tam.
- Nie chodzę na bale.
- Zaczniesz. – odparli równo.
- A teraz sru do przebieralni i idziemy po dodatki. – powiedziała ucieszona Nina.
- Ale ja nie chce żadnych dodatków, nie ma mowy żebyś wydawała na mnie kasę.
- Cicho i do przebieralni! – krzyknęła żartobliwie.
Przebrałam się w swoje ciuchy, a gdy chciałam już chwycić za sukienkę i wyjść z przebieralni jej już tam nie było. Wyszłam z niej i zobaczyłam Ninę trzymającą torbę z moją sukienką, nie mam pojęcia jakim cudem ją podkradła. Wręczyła mi torbę i poszliśmy dalej. 
Szczerze zakup tej pięknej sukienki poprawił mi humor, dotarliśmy do jakiegoś większego już budynku, coś w tym stylu jak galeria. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy szukać sklepu z biżuterią, było tak dużo ludzi, że cudem się gdziekolwiek przepchaliśmy, chodziliśmy wte i wewte nie mogąc znaleźć tego czego szukaliśmy, nagle moją uwagę przykuł sklep z prasą, stanęłam przed nim i zobaczyłam ich na okładce, Justin i Vicky, stałam tam przez dłuższą chwilę, już miałam odchodzić kiedy w głośnikach zamieszczonych w galerii usłyszałam „Everybody’s laughing in my mind […] That should be me, holdin’ your hand, that should be me, makin’ you laugh, that should be me, this is so sad…‟ co za pech. Poczuła się jeszcze gorzej niż wcześniej, nawet myśl o nowej sukience nie pomagała, wydawało mi się że ktoś próbuje mnie ukarać za to, że nie powiedziałam prawdy i chyba mu się to udaje…
Belieberka przeżywa wszystko podwójnie nawet może potrójnie bardziej niż zwykła fanka. Co chwilę szturchana przez przechodzących obok mnie ludzi myślałam, że wybuchnę jak taka tykająca bomba. Do oczu zaczęły mi napływać łzy, nie wiedziałam co się dzieje, nagle zerwałam się i zaczęłam biec w stronę wyjścia, usłyszałam tylko wołanie przyjaciół i ich zdziwienie. Stanęłam na przystanku i czekałam na busa, zapłakana i pewnie rozmazana nie byłam w stanie się uspokoić. Po chwili przyjechał bus, Nina i Jey zdążyli do niego wsiąść, oparta o szybę z zamkniętymi oczami odechciało mi się wszystkiego.
- Nie bądź zła proszę, przepraszam że Cię zaciągnęłam do galerii, teraz wydaje mi się, że wcale nie potrzebujesz żadnych dodatków do tej sukienki i tak wyglądasz w niej pięknie bez nich.
- Chciałaś dobrze, nie jestem zła tylko, to czasopismo i ta piosenka, nie wydaje Ci się to dziwne, jakby ktoś próbował mnie ukarać.
- Zbieg okoliczności Lily, akurat miałaś pecha. – odparł Jey.
Nina wyciągnęła chusteczki z kieszeni, łapiąc mnie za głową obróciła ją w swoją stronę i wytarła czarne łzy spływające po moich policzkach. Przyjaciele próbowali co chwilę zagadywać mnie i zmieniać temat żebym tylko przestała o tym myśleć, ale nie dałam rady. Gdy dotarliśmy do domu, ze spuszczoną głową weszłam do środka. Przyjaciele wzięli tylko swoje torby i wyszli, a w domu nadal nie było Chrisa, może nawet i lepiej nie będzie się przynajmniej wypytywał co się stało.
Poszłam do kuchni, zjadłam obiad, powędrowałam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i schowałam głowę w poduszkę. Poczułam się senna i zamknęłam oczy…
Siedziałam na materacach w sali gimnastycznej popatrzyłam się przed siebie i zobaczyłam Vicky, która zaczęła kroczyć w moją stronę. 
- On jest mój, nigdy go nie dostaniesz, a jak mu co coś powiesz to zrównam Cię z podłogą. – powiedziała. – Jest mój. – po chwili szepnęła mi do ucha.
Wstałam z materacy, szturchnęłam Vicky, która dosłownie się rozpłynęła, zaczęłam krzyczeć „Justin!‟ i biec w jego stronę, stanęłam przed nim i wpatrywałam się w jego ciemnobrązowe oczy.
- Co się stało?
Chciałam mu to powiedzieć, ale nie mogłam, jakbym straciła głos.
- Lily o co chodzi? – spytał ponownie.
Próbowałam krzyczeć, ale to nic nie dawało, byłam przerażona, nagle zrobiło się ciemno i krzyknęłam jak najgłośniej mogłam.
- Boże Lilyane co się stało?! – przerażony Chris wpadł do mojego pokoju.
- Miałam szansę mu powiedzieć, ale nie mogłam! – wpadłam w histerię.
Chris podbiegł do mnie i objął z całych sił, próbując mnie trochę uspokoić.
- Powiesz mi co się stało? Oczywiście nie nalegam, ale jako twój brat chciałbym wiedzieć co gnębi moją małą siostrzyczkę.
- Dziś rano spadłam z liny…
- Że co proszę? Z liny? Pewnie maiłyście nabór do czirliderek… Nic Ci się nie stało?
- Nie bo to dzięki niemu nic mi się nie stało.
- Dzięki komu?
- Justinowi, złapał mnie jak spadałam, a ja nie byłam w stanie mu powiedzieć prawdy o jego związku z Vicky tylko dlatego, że Nina mnie zatrzymała bo nie chciała żebym wyleciała z tej szkoły, bo to by było pewne jakbym mu to powiedziała gdyż właśnie ta Vicky by mnie zabiła, czytaj zaczęłybyśmy się być. A potem jeszcze poszliśmy do sklepu Nina próbowała mnie pocieszyć razem z Jeydonem kupili mi piękna sukienkę, potem chcieli jeszcze mi dodatki kupić ale skończyło się to katastrofą bo w galerii do której weszliśmy zobaczyłam magazyn z Justinem i Vicky i jeszcze ta jego piosenka. – powiedziałam i uderzyłam brata poduszką żeby wyładować emocje.
- Ulżyło? – zapytał.
- Tak, ale nie do końca.
- Jeśli dobrze rozumiem Vicky jest dziewczyną Biebera i jest nią tylko dlatego, że jest sławny czy coś w tym stylu, ty chciałaś mu to powiedzieć, ale Nina Cię zatrzymała żebyś nie wyleciała ze szkoły swoich marzeń, a ty dobry i wrażliwy człowieku winisz się że nie potrafiłaś mu tego powiedzieć po tym co dla ciebie zrobił i przez ten cały czas twoje sumienie Cię dręczyło bo nie możesz przestać o tym myśleć. Wydaje mi się, że jeszcze nie jesteś gotowa na to żeby mu to powiedzieć, ale pewnego dnia będziesz.
- Gotowa? A niby teraz nie byłam?
- Jeszcze nie, musisz bardziej zapoznać się ze sprawą.
Zaczęłam rozmyślać i doszłam do wniosku ze mój braciszek ma racje.
- Czekaj, a gdzie ty dziś byłeś co? Bo zazwyczaj siedzisz przed laptopem i piszesz tą swoją powieść.
- Ever zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem i spytała czy czasem nie chciałbym załapać się na jakąś prace no i się zgodziłem bo zanim wydam książkę to trochę czasu minie, a pieniądze do życia potrzebne.
- I co? Załapałeś się na coś?
- Tak, może i musiałem przeczytać to i owo, ale się opłacało, bo od dziś w domu masz psychologa.
- Psychologa… Aaa to dlatego twoja wypowiedz była taka trafiona, bo zazwyczaj nie jest.
- Lily… – zaczął się śmiać.
- Okej, okej nic nie powiedziałam.
- Nina i Jey kupili Ci sukienkę? Trzeba im oddać pieniądze.
- Wydaje mi się że nie przyjmą, bo ta sukienka to prezent.
- Aha, rozumiem. No to pokaż się jak w niej wyglądasz.
Wstałam z łóżka i łapiąc za torbę poszłam się przebrać do łazienki, patrząc w lustro uśmiechnęłam się do siebie i skierowałam się do swojego pokoju. Lekko uchyliłam drzwi, Chris spojrzał w moją stronę, po chwili popchnęłam je mocniej i weszłam do środka. Brwi mojego brata podniosły się, a oczy miał takie zaskoczone i jakby szczęśliwe. Wstał i podszedł do mnie.
- Pięknie wyglądasz w tej sukience, jestem tylko ciekawy czy Bieber Cię w niej zobaczy, może nawet zaprosi Cię na bal.
- Wątpię, to jest raczej niemożliwe i chyba nigdy to się nie wydarzy.
- Nigdy nie mów nigdy młoda…

14 komentarzy:

  1. ha41@onet.pl5/1/13

    Chcesz wiedzieć co o Twoim blogu sądzą inni? A może chcesz sam oceniać? Więcej na http://cukiernia-krytyki.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. MistakeJB5/1/13

    Kurdę, szkoda mi jej :( Dziękuję za dedykacje! <3 Czekam na nn ;D Nie da rady szybciej?!

    OdpowiedzUsuń
  3. loveJDB5/1/13

    biedna Lily ;(( szkoda mi jej mam nadzieje że uda jej się mu w końcu to powiedzieć i bd z JB <33333

    OdpowiedzUsuń
  4. first.fan.love5/1/13

    nie nienawidzę Vicky ! -,- i strasznie mi szkoda Lili, ja bym nie mogła wytrzymać z takimi wyrzutami sumienia, jeśli tak to mogę nazwać. :) rozdział zdecydowanie mi się podoba. jest bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo booooooooooooooski. <3 ! czekam na NN. ! <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Domciulka5/1/13

    Uuuuioo czekam na NN !!

    OdpowiedzUsuń
  6. @patissszonek5/1/13

    swietnyyy !!!!!!!!!!!czekam na nn !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cathrine5525/1/13

    Genialny…:) ja chce juz nastepny

    OdpowiedzUsuń
  8. Sandra5/1/13

    Ja chcę Dedyk !!! < 3 . mój nick na tt to @belieberka32512 rozdział był niesamowity oby tak dalej kochanaaa < 3 . Wesołych Świąt Życzy – Sandra < 3 .

    OdpowiedzUsuń
  9. blood [she-smiles]5/1/13

    Dzęki za dedykację ;* wszystkiego najlepszego w Boze Narodzenie ;*Rozdział boski, nie mogę się doczekać nastpengp. Trochęi mi jej szkoda, że tak się męczy… Pisz szybiutko, następne, kochana! Całujęblood

    OdpowiedzUsuń
  10. zanciaaa @pierniczek5/1/13

    Wspanialy blog i opowiadane.Jak mozesz informuj mnie na tt @Pierniczek1996 :)

    OdpowiedzUsuń
  11. MySkyIsMoreBlue5/1/13

    No to 10 komentarz :) kocham to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Dżula5/1/13

    Masz super bloga ! Mogłabyś mnie informować ? : ariana-justin.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Smiilee5/1/13

    jejuu! kocham Twoje opowiadanie! Szkoda mi Lily.. Bidulka. Ja chcę dedyk xd nick: @Smiiiiileee Zapraszam do siebie [born-to-be-someboody.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  14. happy_me@onet.pl5/1/13

    Hejoł ! Ja tak tylko na chwilę. Wpadłam, żeby powiedzieć, że dodałam Twojego bloga do linków na swoim. A co do rozdziału to się nie wypowiadam, bo muszę nadrobić. Wpadnij do mnie na happy-lifee.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń