Rozdział [ 26 ]


Przeciągnęłam się i obróciłam na drugi bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, była szósta trzydzieści. Zadziwiające że o tak wczesnej porze budzę się i to jeszcze samowolnie. Czując że jestem wyspana i nie dam rady już zmrużyć oka choćby na chwilę, podparłam się rękoma i podsunęłam do pozycji siedzącej. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Umyłam zęby, ochlapałam twarz wodą i wytarłam w ręcznik, który za chwilę rzuciłam gdzieś w kąt, chwyciłam za szczotkę po czym zaczęłam rozczesywać moje długie blond włosy. Spoglądając na odbicie w lustrze, zauważyłam drobne zmiany w swoim wyglądzie. Byłam bardziej rozpromieniona. Albo to przez wyznanie sobie samej prawdy, albo przez wyspanie się. Jednak wydaje mi się, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Powróciłam do pokoju aby wygrzebać z szafy jakieś ciuchy. Miałam z tym mały problem, często nie wiem w co się ubrać pomimo że moja szafa jest pełna ubrań. W końcu po parunastu minutach wyciągnęłam szarą bluzę z napisem „Doing Real Stuff Sucks‟ i czarne rurki. Przebrałam się i łapiąc za plecak leżący przy drzwiach wróciłam na chwilę do łazienki by wymalować się jeszcze. Gotowa zeszłam na dół, zostawiłam torbę w przedpokoju i usiadłam na krześle w kuchni. Wbiłam wzrok w mojego brata popijającego kawę i czytającego gazetę. Po chwili, gdy tylko Chris zorientował się, że tam siedzę wyjrzał zza dużego szarego papieru. Złożył ją i położył na stole. Wstał, nastawił wodę i zabrał się za robienie mi śniadania.
- Wcześnie wstałaś. - powiedział mieszając na patelni jajecznicę.
- Niesamowite nie? - uśmiechnęłam się.
- No siostrzyczko, nie poznaję Cię, jesteś jakaś inna.
- Wiesz każdy przechodzi przez coś, co go totalnie zmienia.
Chris spojrzał na mnie dziwiącym się wzrokiem. Wykrzywił dziwnie usta i wracając dalej do przygotowywania mojego śniadania, zapytał:
- Jesteś dziewicą, prawda?
- Nie zaczynaj znowu. - odparłam przewracając oczami.
- Pytam bo powiedziałaś, ze przeszłaś coś co Cię totalnie zmieniło. Akurat to mi przyszło pierwsze na myśl.
- To nie musi być nic fizycznego, w moim przypadku trochę jest, ale bardziej chyba psychicznym.
- Opowiesz mi o tym? - zapytał nakładając jajecznicę na talerz i podsuwając mi go pod nos.
- Może później. - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.
Chris poruszył ramionami i podając mi drugie śniadanie zajął się swoimi sprawami. Gdy skończyłam jeść, zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze piętnaście minut do przyjazdu autobusu. Stwierdziłam że to jest chyba idealny moment aby w końcu z kimś się podzielić tym co czuje.
- Chyba się zakochałam. - rzuciłam.
McFly obrócił się, przerywając swoje aktualne czynności i uśmiechając się, oparł się o blat. Zaczął wpatrywać się we mnie i coraz bardziej uśmiechać, było to bardzo przerażające.
- Kim jest ten pechowiec? - zaśmiał się.
- Jest nim Justin.
- Hm, podejrzewałem właśnie jego, biedak.
- Chris no! Ja próbuję porozmawiać z tobą na ważny dla mnie temat, a ty mnie dobijasz.
- Tylko się z tobą droczę siostrzyczko. Czekaj zaparzę kawę, zrobię ciasteczka i wszystko mi opowiesz.
Wkurzona popatrzyłam się na brata, który wyraźnie ze mnie szydził.
- Okej młoda już przestaje. - podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej. - Mów co czujesz, a ja powiem Ci czy to jest to.
- Tak naprawdę dopiero wczoraj to poczułam. Wcześniej wolałam sobie wmawiać, że nic nie jest na rzeczy, wiesz nie chciałam sobie robić złudnej nadziei, bo potem skutki tego są naprawdę bolesne. Ale ile można okłamywać samego siebie, czułam się jak w jakimś zamknięciu. Kiedy w końcu na razie tylko sama przed sobą dowiodłam prawdy, wyraźnie mój pogląd na pewne sprawy się diametralnie zmienił, nawet ja się trochę zmieniłam...
- Zorientowałem się, mów dalej.
- Kiedy jestem przy nim, wszystko co kiedyś mnie bolało znika, nie ma tego. Jest mi tak dziwnie ciepło i czuje takie jakby motyle w brzuchu. - uśmiechnęłam się sama do siebie. - A kiedy go nie ma tuż obok, to tak jakby czegoś mi brakowało. Nie wiem czy on czuje to samo, czasami wydaje mi się, że tak. No ale to tylko takie moje wydaje mi się, wiesz jaka ja jestem. Robie sobie nadzieje, czasem nieświadomie.
- Z mojego punktu widzenia i tego ci mi powiedziałaś. Jesteś w nim zakochana po uszy. On chyba nie miałby problemu żeby to odwzajemnić.
Spojrzałam na Chrisa, w moich oczach pojawiły się małe iskierki. Wstałam i uśmiechnięta, ubrałam kurtkę, buty, złapałam za plecak i żegnając się z bratem wyszłam z domu. Skierowałam się na przystanek. Oparłam się o słup ze znakiem i czekałam aż autobus szkolny podjedzie. W oddali już go widziałam, nagle zza zakrętu wyłoniła się czarna Fisker Karma. Jechała bardzo szybko, aż ryk silnika przysporzył mnie o dreszcz. Niespodziewanie pojazd zatrzymał się przede mną. Ktoś kto siedział w tym aucie spuścił szybę, ostrożnie nachyliłam się i zobaczyłam Justina, który gładził się po brodzie i zalotnie się uśmiecha.
- Wsiadaj.
Ze zdziwieniem w oczach popatrzyłam na przyjaciela, no cóż nie mogę ukryć, że na jego widok moje serce momentalnie przyspieszyło. Otworzyłam drzwi, wrzuciłam plecak na tyknie siedzenia i usiadłam obok Biebera. Wiedziałam że Justina ma dużo aut, ale akurat tego nigdy nie widziałam.
- Moje nowe cudeńko.
- Ty bogaczu. - zaczęłam się śmiać.
- No co chciałem żebyś się nim pierwsza przejechała ze mną, zresztą od dziś będę twoim szoferem więc musiałem zainwestować w coś szpanerskiego, tak na wszelki wypadek.
- Co masz na myśli mówiąc na wszelki wypadek? - z mojej twarzy zszedł szeroki uśmiech.
- No wiesz, coraz więcej ludzi zauważa, że kręcimy się razem, może być to trochę dla ciebie niebezpieczne. Myślałem nad załatwieniem ci ochroniarza czy coś.
- Bieber opanuj się, nic mi się nie stanie. Jakoś sobie chyba będę w stanie poradzić. - nagle coś do mnie dotarło. - Nie możliwe ty mówisz o ochroniarzu, a jak Cię prosiłam żebyśmy wzięli ochronę na zakupy, to nie.
- To ma być ochroniarz dla ciebie.
Nagle przerywając nam rozmowę zatrąbił autobus czekający aż odjedziemy. Justin ruszył z piskiem opon, jak zwykle jechał szybciej niż były wskazana na znakach drogowych. Kiedyś przerażało mnie to, teraz jestem przyzwyczajona. Po dziesięciu minutach byliśmy pod szkołą. Doszło do mnie, że jak ludzie zobaczą że wychodzę z jego auta zaczną się dziwnie gapić. Justin zauważając, że coś mnie gnębi chwycił mnie za rękę. Poczułam jego ciepło i zerknęłam na nasze dłonie po czym popatrzyłam się na niego.
- Co jest? - spojrzał w moje oczy tymi swoimi czekoladowymi.
- Jak zwykle przejmuje się tym co będzie.
- To znaczy?
- No wyjdę z auta i zacznie się gadanie o mnie. - spuściłam głowę.
- O nas. - uśmiechnął się, - Nie przejmuj się tym, ludzie już tacy są, ja już przywykłem, musiałem.
Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi, zainteresowanie na pewno będzie o wiele większe ponieważ nikt jeszcze nie widział nigdy tutaj tego auta na parkingu. Chwyciłam za plecak i wyszłam z pojazdu. Natychmiast poczułam przeszywające mnie spojrzenia innych. Trochę zrobiło mi się słabo, ale po chwili wszystko ustało. Justin podbiegł do mnie i położył rękę na moich plecach, delikatnie popychając mnie i prowadząc. Patrzył na mnie, wiedział że przyjaźnienie się z nim oznacza wieczne prześladowanie przez innych. Zastanawiam się jak sobie Vicky z tym radziła, a może ona właśnie sobie z tym nie mogła poradzić i dlatego stała się tym kim aktualnie jest? Pewnie nigdy się tego nie dowiem, no chyba że coś się zmieni, co jest mało prawdopodobne. Weszłam do szkoły, szepty, które słyszałam nasilały się. Szłam przez korytarz pełen bezlitosnych gapiów, w końcu doszłam do swojej szafki. Szatyn skierował się do swojej. Kiedy chciałam ją otworzyć zauważyłam na niej duży napis „dziwka‟, zmieszałam się trochę. Kreska wysokiego poziomu mojego szczęścia, w sekundzie opadła bardzo nisko. Zdenerwowana otworzyłam ją, nie wiem jakim cudem, ale były tam zdjęcia. Wzięłam jedno do ręki, byłam na nim ja i Justin, który całował mnie po szyi. Dobrze że przynajmniej nie wisiały tak jak kiedyś po całej szkole, ale sam fakt że były w mojej szafce mnie przygnębił. Chłopak podszedł do mnie i popatrzył na fotografie.
- Masz pamiątkę.
- Ta, wolałabym tylko żeby tego nie było. - wskazałam na napis na drzwiczkach.
- Nie przejmuj się.
W naszą stronę zaczął iść jakiś chłopak z grupką innych, znałam go jedynie z widzenia. Stanął przede mną i pokazał mi swój telefon. Na ekranie byłam ja i Justin tylko że z dużą przeróbką. Uśmiechnął się i popatrzył na swoich znajomych.
- Hej maleńka, ile Ci zazwyczaj płacą? Jestem zajęty, ale podobno lubisz bawić się z zajętymi chłopakami. - zaczął się śmiać.
- Nie pomyliłeś się czasem? - zapytał Justin.
- Nie, twoja laseczka, jest mocno wkurzona stary, za to że zabawiasz się z tą tu.
- Posłuchaj stary, nie jestem z Victorią Price od dłuższego czasu. A ta tu to Lilyane, jeszcze raz tak przegniesz, a źle skończysz.
- Bieber, dziwkę bronisz? - powiedział.
Szatyn nie wytrzymał, zamachnął się i walnął chłopaka z pięści w twarz, ten odleciał do tyłu, Justin rzucił się na niego i uderzał go z każdej strony. Brunet próbował mu oddać, ale nie był w stanie, gdyż brązowooki zaczął okładać go zbyt mocno. Kiedy zorientowałam się co się dzieje, chwyciłam przyjaciela za rękę i pociągnęłam z całej siły za sobą, aby przestał się bić, było go strasznie ciężko odciągnąć. Gdy w końcu mi się to udało rzuciliśmy się do ucieczki, wtedy zauważyłam Price, wpatrywała się we mnie uśmiechając się i kiwając znacząco głową. Wpadliśmy do schowka. Szatyn zatrzasnął drzwi i zsunął się po nich dysząc. Ja opierałam się o ścianę przyglądając się mu.
- Dziękuję. - po chwili wydusiłam z siebie.
- Niby za co? - zdziwił się.
- Za to że stanąłeś w mojej obronie głuptasie. - podeszłam do niego i przykucnęłam przy nim.
- Nie ma za co. Nie pozwolę na to żeby ktokolwiek Cię krzywdził, prędzej posmakuje mojej pięści.
- A co do tego, to możesz mieć problemy. Bójki na terenie szkoły są zabronione. Nina mnie zawsze przed tym przestrzegała, kiedy tylko miałam ochotę dokopać Vicky.
- Spokojnie, broniłem Cię, nie mogłem inaczej postąpić.
Nie wiem co by było gdybym go nie odciągnęła, był jak maszyna do zabijania, poradziłby sobie z nim pomimo że brunet był od niego bardziej przypakowany. Zza drzwi było słychać że ktoś nas szuka, chyba byli to Ci sami co mnie zaczepili. Zapadła cisza, Bieber popatrzył się na mnie i przygryzł wargę. Może to głupie, ale właśnie wtedy naszła mnie ogromna ochota żeby go pocałować. Jednak musiałam się powstrzymać. Jednym z powodów był dzwonek, który właśnie zadzwonił. Szatyn uchylił drzwi i wyjrzał czy teren jest czysty. Nikogo nie było na korytarzu, więc swobodnie wyszliśmy ze schowka. Zmierzaliśmy w kierunku naszej klasy, kiedy do niej weszliśmy od razu zadano nam pytanie, czemu się spóźniliśmy? Nie mogliśmy powiedzieć że ktoś mnie obrażał więc, Justin mu przywalił, a potem do dzwonka chowaliśmy się w schowku na miotły. Byłoby to dość dziwne i od razu zostalibyśmy skierowani do dyrektora. Musiałam coś wymyślić.
- Justinowi zepsuło się auto i musieliśmy iść na nogach.
- Moje nowe auto? Serio? - szatyn zaśmiał się do mnie.
- Dobrze siadajcie.
Usiedliśmy w swoich ławkach. Coś mnie tknęło i popatrzyłam się na puste miejsca obok mnie. Niny i Jeydona nie było, czyżby Johnson zaraziła Foxa? Szkoda że ich nie ma, przydaliby się, nawet bardzo. Oparłam policzek o rękę i zawiesiłam się. Czy Price nigdy nie przestanie? To wszystko przestaje być śmieszne, szczerze to nigdy nie było. Przez jedną osobę, praktycznie cała szkoła wyrobiła sobie o mnie negatywne zdanie. Niezły ma dar przekonywania. Ciekawe co by było gdyby, nagle straciła to wszystko co ma. Gdyby ludzie dowiedzieli się jaka jest naprawdę.
- Żyjesz? - usłyszałam głos Justina.
Ocknęłam się z przemyśleń, nie zauważyłam że minęła lekcja. Szatyn siedział przede mną i spoglądał na mnie. Uśmiechnęłam się sztucznie i westchnęłam.
- Ej, Vicky jest nienormalna, nie przejmuj się nią.
- Nie przejmuję się nią.
- To czym? - zapytał.
- Tobą. - powiedziałam obracając wzrok. - Jak zwykle coś się dzieje przez mnie, przez jakiś czas starałam się nie obwiniać o nic, ale nie potrafię.
- Gdyby mi to przeszkadzało nie przyjaźniłbym się z tobą.
- Albo to robisz na siłę. - posmutniałam.
- Ja wiem że nie robię tego na siłę, przyjaźń z tobą jest dla mnie przyjemnością.
Popatrzyłam się na Vicky, która rozmawiała ze swoimi pachołkami. Jedna z nich zauważyła że patrze się w ich stronę. Price obróciła się i wstała, kierując się w moją stronę zatrzymała się obok Justina. Złapała go za brodę i nachylając się pocałowała go w policzek. Rzuciła w moją stronę ostre spojrzenie. Justin skrzywił się i chyba się nieco wkurzył.
- Biedna Lilyane, znienawidzona przez ludzi. - zaśmiała się szyderczo. - Masz na niego chrapkę co?
Zamknęłam oczy czując przy tym niesamowity ból.
- Zamykanie oczu Ci nic nie pomoże, to nie sen. To wszystko dzieje się naprawdę. - powiedziała zadowolona.
- Tylko na tyle Cię stać. - odparłam drżącym głosem.
- Nie, stać mnie na jeszcze więcej, niepotrzebnie ze mną zadarłaś. Grasz w grę, która nie ma końca, no chyba że się poddasz, to zresetuję wszystko, no oprócz twojej opinii.
- Victoria co Ci to daje? Hm? - zapytał Justin.
- Przyjemność. Zemsta jest przyjemna.
Chwila, ja nic takiego nie robię. To ona, to wszystko jej wina, nie moja. Ona się mści, to przez nią Bieber cierpi i ja również. Wstałam i z wściekłością w oczach po prostu przywaliłam Price, która upadła na ziemie. Jej kumpelki wystraszyły się. Vicky dotknęła swojej wargi z której ciekła krew, chyba się tego nie spodziewała. Zrobiłam to? O mój Boże, uderzyłam ją! Nina by mnie zabiła, mogę przez to wylecieć ale... Ale jeśli jestem w grze, muszę być silna. Przez okazywanie słabości mogę to przegrać. Nie pozwolę na to, zbyt dużo mam do stracenia. Nieoczekiwanie do sali weszła niska w podeszłym wieku kobieta w okularach, była to sekretarka dyrektora. No to pięknie...
- Justin Bieber? - zapytała.
- Tak to ja. - odpowiedział.
- Co tu się dzieje?! - wystraszyła się staruszka.
- Ona pobiła Victorię! - krzyknęła jedna z przyjaciółek Price wskazując na mnie.
- Obydwoje za mną do dyrektora proszę.



Od autorki: No i mamy 26 rozdział, mam nadzieje że wam się podoba. Pod poprzednią notką prosiliście mnie żebym szybciej dodała ten rozdział, udało się, ale nie obiecuje że następny pojawi się szybko. Oprócz tego że piszę opowiadanie, mam jeszcze dużo innych zajęć, proszę zrozumcie ja nie robot ;D ps. jeśli ktoś chce może zapisać się do obserwatorów bloga :)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)


45 komentarzy:

  1. Anonimowy16/3/13

    Hahaha, końcówka mnie rozwaliła! Nie spodziewałam się tego. A co do całości - świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy16/3/13

    nareszcie rozdział!! :D
    yeahh nareszcie jej przywaliła ^^

    zajebisty rozdział <3

    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  3. no rozdział jak zawsze świetny . szkoda że tak coraz rzadziej piszesz. Skoro jest weekend możesz dodać dziś jeszcze jeden :) omg nie mogę się już doczekać <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy16/3/13

    Jaki Justin bad boy, awwwwwh *.* Haha, dobra końcówka, tak myślałam że jej przywali. Czekam na następny :3 //@Patoskaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy16/3/13

    Justin,awwwwwww <3 Świetny rozdział, końcówka najlepsza :D -Magda1113

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy16/3/13

    Łohohoho ... Totalnie tego sie nie spodziewalam, chodzi mi o koncowkw ;)
    Strasznie mi sie podoba ;)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy16/3/13

    Świetne ;)Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. taaaaaaaak ta szmata w końcu oberwała *-* cieszę się jak cholera, należało jej się... w ogóle Justin jest mega kochany, staje w obronie Lily, pociesza ją. awww *-*
    już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy16/3/13

    jak zwykle zajebisty < 333333 kocham Cie za tego bloga :D czekamy na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy16/3/13

    w końcu oberwała! szczerze, mnie rozwaliło, nie spodziewałam się tego. ale dobrze. tak ma być. jestem ciekawa co będzie z Justinem i Lily. uhhuuhuhu, mogliby być razem *o* czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy16/3/13

    omg ! :o no to się dzieje! :o
    Uuuu czekam z niecierpliwością na nn *_*


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy16/3/13

    Czekam na następny ! ŚWIETNY ! *_______*

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy16/3/13

    Boże niesamowity !!!!!! Czekam na następny !!! ;D Świetnie piszesz... Wiemy ze masz też inne zajęcia ... ;) Spokojnie .. .Ale spróbuj dodać następny nie więcej niż za tydzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy16/3/13

    Niesamowite , przepysznie się to czyta .
    Chce więcej , mam niedosyt
    Czekam na dalsze roździały . ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy16/3/13

    KICHAM TO OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  16. i bardzo dobrze, że przywaliła price! mam jej już serdecznie dosyć! i jeszcze jak justin pobił tego chłopaka w jej obronie <3 dawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy16/3/13

    świetny rozdział! cieszę się, że przywaliła Victorii i, że Justin stanął w jej obronie. czekam na kolejny <3 / @ForeverBelieb12

    OdpowiedzUsuń
  18. Boskie, nie mogę się doczekać następnego. Oby nie wylecieli ze szkoły, ale dobrze tak Victorii.

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy16/3/13

    łał, kocham czytać twoje opowiadanie :P czekam na ciąg dalszy =D

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy16/3/13

    kolejny wspaniały rozdział . uwielbiam to ! i czekam z niecierpliwoscia na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy16/3/13

    Super :)

    OdpowiedzUsuń
  22. @Szizzbi16/3/13

    czekalam z niecierpliwoscia n kolejny, cudowny rozdzial i jest *.* naprawde cudny, szczegolnie moment w schowku na miotly haha :D ciekawe co bedzie dalej jak beda u dyrektora. Czekam czekam niecierpliwie ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy17/3/13

    Cudo! *.* Aww... obronił ja... Wkurza mnie ta cała Price... walnięta jakaś, chora psychicznie...
    Biedaki do dyrektora -.- Zarąbisty rozdział:)
    Czekam na nn<33

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy17/3/13

    Omm, już się nie mogę doczekać następnego.
    Rozdział cudowny ;3
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy17/3/13

    oooomnom świetne! ale jej przywaliła ;)
    @Talalovely

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy17/3/13

    WIELBIĘ CIEBIE I TWOJE OPOWIADANIE <333 KOOOCHAMMM :** @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy17/3/13

    Jezus, już się nie mogę doczekać następnego. Rozdział cudowny<3.
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy17/3/13

    Boskie! Mam nadzieję, że nie wyrzucą ich ze szkoły a Vicky się należało -,-. Zapraszam do mnie: http://miley-justin-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow przywaliła jej Jupi XD! I Justin też dał czadu XD Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy17/3/13

    jeaa.!!1 :D kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy18/3/13

    zajebala jej ! bardzo dobrze ;D haha czekam nn ! <3 dzieje sie oj dzieje :D @seciute

    OdpowiedzUsuń
  32. Anonimowy18/3/13

    Świetny @justin_Nikaa005

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonimowy19/3/13

    świetny rozdział zresztą jak reszta :* Mam nadzieję że nie wywalą jej za to że uderzyła!!! czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy20/3/13

    bardzo mi się podoba ;) czekam na kolejne rozdziały!!! @siwa1426

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy24/3/13

    świetny *_* @sabinkaxo

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy28/3/13

    to jest genialne !!! *-* dodaj szybko nn :D juz nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  37. Anonimowy29/3/13

    Super rozdział <3 . DAWAJ JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY . BO CZEKAMY I CZEKAMY !!! <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  38. Anonimowy29/3/13

    Jak tylko znalazłam twój blog od razu chciałam go przeczytać. A wiesz przez co? Przez ten szablon, uwiodl mnie. Dziś przeczytałam wszystko i mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że ubostwiam Twój blog. :3

    OdpowiedzUsuń
  39. Anonimowy30/3/13

    kocham Cie dziewczyno <3 nie moge sie oderwac od czytania <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy30/3/13

    CHCE JUZ NASTEPNY NO SAFHASUFIASHUFSA

    OdpowiedzUsuń
  41. Kocham twój blog, piszesz niesamowicie, czekam na następny i zapraszam do mnie : http://all--you--gotta--do--is--swag.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  42. Anonimowy30/3/13

    KIEDY BEDZIE NASTĘPNY ROZDIAŁ ? NIE WYTRZYMAM !XD MUSZE WIEDZIEC CO SIE STANIE U DYREKTORA ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  43. Anonimowy31/3/13

    Bardzo fajnie opowiadanie ; )
    A ja na miejscy Lily już dawno bym jej przywaliła ;d

    OdpowiedzUsuń
  44. Świetnie piszesz ! ♥
    Zapraszam do mnie ;
    http://love-lie-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń