Przeciągnęłam
się i obróciłam na drugi bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na
zegarek, była szósta trzydzieści. Zadziwiające że o tak wczesnej
porze budzę się i to jeszcze samowolnie. Czując że jestem wyspana
i nie dam rady już zmrużyć oka choćby na chwilę, podparłam się
rękoma i podsunęłam do pozycji siedzącej. Wstałam i skierowałam
się do łazienki. Umyłam zęby, ochlapałam twarz wodą i wytarłam
w ręcznik, który za chwilę rzuciłam gdzieś w kąt, chwyciłam za
szczotkę po czym zaczęłam rozczesywać moje długie blond włosy.
Spoglądając na odbicie w lustrze, zauważyłam drobne zmiany w
swoim wyglądzie. Byłam bardziej rozpromieniona. Albo to przez
wyznanie sobie samej prawdy, albo przez wyspanie się. Jednak wydaje
mi się, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Powróciłam
do pokoju aby wygrzebać z szafy jakieś ciuchy. Miałam z tym mały
problem, często nie wiem w co się ubrać pomimo że moja szafa jest
pełna ubrań. W końcu po parunastu minutach wyciągnęłam szarą
bluzę z napisem „Doing Real Stuff Sucks‟ i czarne rurki.
Przebrałam się i łapiąc za plecak leżący przy drzwiach wróciłam
na chwilę do łazienki by wymalować się jeszcze. Gotowa zeszłam
na dół, zostawiłam torbę w przedpokoju i usiadłam na krześle w
kuchni. Wbiłam wzrok w mojego brata popijającego kawę i
czytającego gazetę. Po chwili, gdy tylko Chris zorientował się,
że tam siedzę wyjrzał zza dużego szarego papieru. Złożył ją i
położył na stole. Wstał, nastawił wodę i zabrał się za
robienie mi śniadania.
-
Wcześnie wstałaś. - powiedział mieszając na patelni jajecznicę.
-
Niesamowite nie? - uśmiechnęłam się.
-
No siostrzyczko, nie poznaję Cię, jesteś jakaś inna.
-
Wiesz każdy przechodzi przez coś, co go totalnie zmienia.
Chris
spojrzał na mnie dziwiącym się wzrokiem. Wykrzywił dziwnie usta i
wracając dalej do przygotowywania mojego śniadania, zapytał:
-
Jesteś dziewicą, prawda?
-
Nie zaczynaj znowu. - odparłam przewracając oczami.
-
Pytam bo powiedziałaś, ze przeszłaś coś co Cię totalnie
zmieniło. Akurat to mi przyszło pierwsze na myśl.
-
To nie musi być nic fizycznego, w moim przypadku trochę jest, ale
bardziej chyba psychicznym.
-
Opowiesz mi o tym? - zapytał nakładając jajecznicę na talerz i
podsuwając mi go pod nos.
-
Może później. - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.
Chris
poruszył ramionami i podając mi drugie śniadanie zajął się
swoimi sprawami. Gdy skończyłam jeść, zerknęłam na zegarek.
Miałam jeszcze piętnaście minut do przyjazdu autobusu.
Stwierdziłam że to jest chyba idealny moment aby w końcu z kimś
się podzielić tym co czuje.
-
Chyba się zakochałam. - rzuciłam.
McFly
obrócił się, przerywając swoje aktualne czynności i uśmiechając
się, oparł się o blat. Zaczął wpatrywać się we mnie i coraz
bardziej uśmiechać, było to bardzo przerażające.
-
Kim jest ten pechowiec? - zaśmiał się.
-
Jest nim Justin.
-
Hm, podejrzewałem właśnie jego, biedak.
-
Chris no! Ja próbuję porozmawiać z tobą na ważny dla mnie temat,
a ty mnie dobijasz.
-
Tylko się z tobą droczę siostrzyczko. Czekaj zaparzę kawę,
zrobię ciasteczka i wszystko mi opowiesz.
Wkurzona
popatrzyłam się na brata, który wyraźnie ze mnie szydził.
-
Okej młoda już przestaje. - podniósł ręce na wysokość klatki
piersiowej. - Mów co czujesz, a ja powiem Ci czy to jest to.
-
Tak naprawdę dopiero wczoraj to poczułam. Wcześniej wolałam sobie
wmawiać, że nic nie jest na rzeczy, wiesz nie chciałam sobie robić
złudnej nadziei, bo potem skutki tego są naprawdę bolesne. Ale ile
można okłamywać samego siebie, czułam się jak w jakimś
zamknięciu. Kiedy w końcu na razie tylko sama przed sobą dowiodłam
prawdy, wyraźnie mój pogląd na pewne sprawy się diametralnie
zmienił, nawet ja się trochę zmieniłam...
-
Zorientowałem się, mów dalej.
-
Kiedy jestem przy nim, wszystko co kiedyś mnie bolało znika, nie ma
tego. Jest mi tak dziwnie ciepło i czuje takie jakby motyle w
brzuchu. - uśmiechnęłam się sama do siebie. - A kiedy go nie ma
tuż obok, to tak jakby czegoś mi brakowało. Nie wiem czy on czuje
to samo, czasami wydaje mi się, że tak. No ale to tylko takie moje
wydaje mi się, wiesz jaka ja jestem. Robie sobie nadzieje, czasem
nieświadomie.
-
Z mojego punktu widzenia i tego ci mi powiedziałaś. Jesteś w nim
zakochana po uszy. On chyba nie miałby problemu żeby to
odwzajemnić.
Spojrzałam
na Chrisa, w moich oczach pojawiły się małe iskierki. Wstałam i
uśmiechnięta, ubrałam kurtkę, buty, złapałam za plecak i
żegnając się z bratem wyszłam z domu. Skierowałam się na
przystanek. Oparłam się o słup ze znakiem i czekałam aż autobus
szkolny podjedzie. W oddali już go widziałam, nagle zza zakrętu
wyłoniła się czarna Fisker Karma. Jechała bardzo szybko, aż ryk
silnika przysporzył mnie o dreszcz. Niespodziewanie pojazd zatrzymał
się przede mną. Ktoś kto siedział w tym aucie spuścił szybę,
ostrożnie nachyliłam się i zobaczyłam Justina, który gładził
się po brodzie i zalotnie się uśmiecha.
-
Wsiadaj.
Ze
zdziwieniem w oczach popatrzyłam na przyjaciela, no cóż nie mogę
ukryć, że na jego widok moje serce momentalnie przyspieszyło.
Otworzyłam drzwi, wrzuciłam plecak na tyknie siedzenia i usiadłam
obok Biebera. Wiedziałam że Justina ma dużo aut, ale akurat tego
nigdy nie widziałam.
-
Moje nowe cudeńko.
-
Ty bogaczu. - zaczęłam się śmiać.
-
No co chciałem żebyś się nim pierwsza przejechała ze mną,
zresztą od dziś będę twoim szoferem więc musiałem zainwestować
w coś szpanerskiego, tak na wszelki wypadek.
-
Co masz na myśli mówiąc na wszelki wypadek? - z mojej twarzy
zszedł szeroki uśmiech.
-
No wiesz, coraz więcej ludzi zauważa, że kręcimy się razem, może
być to trochę dla ciebie niebezpieczne. Myślałem nad załatwieniem
ci ochroniarza czy coś.
-
Bieber opanuj się, nic mi się nie stanie. Jakoś sobie chyba będę
w stanie poradzić. - nagle coś do mnie dotarło. - Nie możliwe ty
mówisz o ochroniarzu, a jak Cię prosiłam żebyśmy wzięli ochronę
na zakupy, to nie.
-
To ma być ochroniarz dla ciebie.
Nagle
przerywając nam rozmowę zatrąbił autobus czekający aż
odjedziemy. Justin ruszył z piskiem opon, jak zwykle jechał
szybciej niż były wskazana na znakach drogowych. Kiedyś przerażało
mnie to, teraz jestem przyzwyczajona. Po dziesięciu minutach byliśmy
pod szkołą. Doszło do mnie, że jak ludzie zobaczą że wychodzę
z jego auta zaczną się dziwnie gapić. Justin zauważając, że coś
mnie gnębi chwycił mnie za rękę. Poczułam jego ciepło i
zerknęłam na nasze dłonie po czym popatrzyłam się na niego.
-
Co jest? - spojrzał w moje oczy tymi swoimi czekoladowymi.
-
Jak zwykle przejmuje się tym co będzie.
-
To znaczy?
-
No wyjdę z auta i zacznie się gadanie o mnie. - spuściłam głowę.
-
O nas. - uśmiechnął się, - Nie przejmuj się tym, ludzie już
tacy są, ja już przywykłem, musiałem.
Wzięłam
głęboki wdech i otworzyłam drzwi, zainteresowanie na pewno będzie
o wiele większe ponieważ nikt jeszcze nie widział nigdy tutaj tego
auta na parkingu. Chwyciłam za plecak i wyszłam z pojazdu.
Natychmiast poczułam przeszywające mnie spojrzenia innych. Trochę
zrobiło mi się słabo, ale po chwili wszystko ustało. Justin
podbiegł do mnie i położył rękę na moich plecach, delikatnie
popychając mnie i prowadząc. Patrzył na mnie, wiedział że
przyjaźnienie się z nim oznacza wieczne prześladowanie przez
innych. Zastanawiam się jak sobie Vicky z tym radziła, a może ona
właśnie sobie z tym nie mogła poradzić i dlatego stała się tym
kim aktualnie jest? Pewnie nigdy się tego nie dowiem, no chyba że
coś się zmieni, co jest mało prawdopodobne. Weszłam do szkoły,
szepty, które słyszałam nasilały się. Szłam przez korytarz
pełen bezlitosnych gapiów, w końcu doszłam do swojej szafki.
Szatyn skierował się do swojej. Kiedy chciałam ją otworzyć
zauważyłam na niej duży napis „dziwka‟, zmieszałam się
trochę. Kreska wysokiego poziomu mojego szczęścia, w sekundzie
opadła bardzo nisko. Zdenerwowana otworzyłam ją, nie wiem jakim
cudem, ale były tam zdjęcia. Wzięłam jedno do ręki, byłam na
nim ja i Justin, który całował mnie po szyi. Dobrze że
przynajmniej nie wisiały tak jak kiedyś po całej szkole, ale sam
fakt że były w mojej szafce mnie przygnębił. Chłopak podszedł
do mnie i popatrzył na fotografie.
-
Masz pamiątkę.
-
Ta, wolałabym tylko żeby tego nie było. - wskazałam na napis na
drzwiczkach.
-
Nie przejmuj się.
W
naszą stronę zaczął iść jakiś chłopak z grupką innych,
znałam go jedynie z widzenia. Stanął przede mną i pokazał mi
swój telefon. Na ekranie byłam ja i Justin tylko że z dużą
przeróbką. Uśmiechnął się i popatrzył na swoich znajomych.
-
Hej maleńka, ile Ci zazwyczaj płacą? Jestem zajęty, ale podobno
lubisz bawić się z zajętymi chłopakami. - zaczął się śmiać.
-
Nie pomyliłeś się czasem? - zapytał Justin.
-
Nie, twoja laseczka, jest mocno wkurzona stary, za to że zabawiasz
się z tą tu.
-
Posłuchaj stary, nie jestem z Victorią Price od dłuższego czasu.
A ta tu to Lilyane, jeszcze raz tak przegniesz, a źle skończysz.
-
Bieber, dziwkę bronisz? - powiedział.
Szatyn
nie wytrzymał, zamachnął się i walnął chłopaka z pięści w
twarz, ten odleciał do tyłu, Justin rzucił się na niego i uderzał
go z każdej strony. Brunet próbował mu oddać, ale nie był w
stanie, gdyż brązowooki zaczął okładać go zbyt mocno. Kiedy
zorientowałam się co się dzieje, chwyciłam przyjaciela za rękę
i pociągnęłam z całej siły za sobą, aby przestał się bić,
było go strasznie ciężko odciągnąć. Gdy w końcu mi się to
udało rzuciliśmy się do ucieczki, wtedy zauważyłam Price,
wpatrywała się we mnie uśmiechając się i kiwając znacząco
głową. Wpadliśmy do schowka. Szatyn zatrzasnął drzwi i zsunął
się po nich dysząc. Ja opierałam się o ścianę przyglądając
się mu.
-
Dziękuję. - po chwili wydusiłam z siebie.
-
Niby za co? - zdziwił się.
-
Za to że stanąłeś w mojej obronie głuptasie. - podeszłam do
niego i przykucnęłam przy nim.
-
Nie ma za co. Nie pozwolę na to żeby ktokolwiek Cię krzywdził,
prędzej posmakuje mojej pięści.
-
A co do tego, to możesz mieć problemy. Bójki na terenie szkoły są
zabronione. Nina mnie zawsze przed tym przestrzegała, kiedy tylko
miałam ochotę dokopać Vicky.
-
Spokojnie, broniłem Cię, nie mogłem inaczej postąpić.
Nie
wiem co by było gdybym go nie odciągnęła, był jak maszyna do
zabijania, poradziłby sobie z nim pomimo że brunet był od niego
bardziej przypakowany. Zza drzwi było słychać że ktoś nas szuka,
chyba byli to Ci sami co mnie zaczepili. Zapadła cisza, Bieber
popatrzył się na mnie i przygryzł wargę. Może to głupie, ale
właśnie wtedy naszła mnie ogromna ochota żeby go pocałować.
Jednak musiałam się powstrzymać. Jednym z powodów był dzwonek,
który właśnie zadzwonił. Szatyn uchylił drzwi i wyjrzał czy
teren jest czysty. Nikogo nie było na korytarzu, więc swobodnie
wyszliśmy ze schowka. Zmierzaliśmy w kierunku naszej klasy, kiedy
do niej weszliśmy od razu zadano nam pytanie, czemu się
spóźniliśmy? Nie mogliśmy powiedzieć że ktoś mnie obrażał
więc, Justin mu przywalił, a potem do dzwonka chowaliśmy się w
schowku na miotły. Byłoby to dość dziwne i od razu zostalibyśmy
skierowani do dyrektora. Musiałam coś wymyślić.
-
Justinowi zepsuło się auto i musieliśmy iść na nogach.
-
Moje nowe auto? Serio? - szatyn zaśmiał się do mnie.
-
Dobrze siadajcie.
Usiedliśmy
w swoich ławkach. Coś mnie tknęło i popatrzyłam się na puste
miejsca obok mnie. Niny i Jeydona nie było, czyżby Johnson zaraziła
Foxa? Szkoda że ich nie ma, przydaliby się, nawet bardzo. Oparłam
policzek o rękę i zawiesiłam się. Czy Price nigdy nie przestanie?
To wszystko przestaje być śmieszne, szczerze to nigdy nie było.
Przez jedną osobę, praktycznie cała szkoła wyrobiła sobie o mnie
negatywne zdanie. Niezły ma dar przekonywania. Ciekawe co by było
gdyby, nagle straciła to wszystko co ma. Gdyby ludzie dowiedzieli
się jaka jest naprawdę.
-
Żyjesz? - usłyszałam głos Justina.
Ocknęłam
się z przemyśleń, nie zauważyłam że minęła lekcja. Szatyn
siedział przede mną i spoglądał na mnie. Uśmiechnęłam się
sztucznie i westchnęłam.
-
Ej, Vicky jest nienormalna, nie przejmuj się nią.
-
Nie przejmuję się nią.
-
To czym? - zapytał.
-
Tobą. - powiedziałam obracając wzrok. - Jak zwykle coś się
dzieje przez mnie, przez jakiś czas starałam się nie obwiniać o
nic, ale nie potrafię.
-
Gdyby mi to przeszkadzało nie przyjaźniłbym się z tobą.
-
Albo to robisz na siłę. - posmutniałam.
-
Ja wiem że nie robię tego na siłę, przyjaźń z tobą jest dla
mnie przyjemnością.
Popatrzyłam
się na Vicky, która rozmawiała ze swoimi pachołkami. Jedna z nich
zauważyła że patrze się w ich stronę. Price obróciła się i
wstała, kierując się w moją stronę zatrzymała się obok
Justina. Złapała go za brodę i nachylając się pocałowała go w
policzek. Rzuciła w moją stronę ostre spojrzenie. Justin skrzywił
się i chyba się nieco wkurzył.
-
Biedna Lilyane, znienawidzona przez ludzi. - zaśmiała się
szyderczo. - Masz na niego chrapkę co?
Zamknęłam
oczy czując przy tym niesamowity ból.
-
Zamykanie oczu Ci nic nie pomoże, to nie sen. To wszystko dzieje się
naprawdę. - powiedziała zadowolona.
-
Tylko na tyle Cię stać. - odparłam drżącym głosem.
-
Nie, stać mnie na jeszcze więcej, niepotrzebnie ze mną zadarłaś.
Grasz w grę, która nie ma końca, no chyba że się poddasz, to
zresetuję wszystko, no oprócz twojej opinii.
-
Victoria co Ci to daje? Hm? - zapytał Justin.
-
Przyjemność. Zemsta jest przyjemna.
Chwila,
ja nic takiego nie robię. To ona, to wszystko jej wina, nie moja.
Ona się mści, to przez nią Bieber cierpi i ja również. Wstałam
i z wściekłością w oczach po prostu przywaliłam Price, która
upadła na ziemie. Jej kumpelki wystraszyły się. Vicky dotknęła
swojej wargi z której ciekła krew, chyba się tego nie spodziewała.
Zrobiłam to? O mój Boże, uderzyłam ją! Nina by mnie zabiła,
mogę przez to wylecieć ale... Ale jeśli jestem w grze, muszę być
silna. Przez okazywanie słabości mogę to przegrać. Nie pozwolę
na to, zbyt dużo mam do stracenia. Nieoczekiwanie do sali weszła
niska w podeszłym wieku kobieta w okularach, była to
sekretarka dyrektora. No to pięknie...
-
Justin Bieber? - zapytała.
-
Tak to ja. - odpowiedział.
-
Co tu się dzieje?! - wystraszyła się staruszka.
-
Ona pobiła Victorię! - krzyknęła jedna z przyjaciółek Price
wskazując na mnie.
-
Obydwoje za mną do dyrektora proszę.
Od autorki: No i mamy 26 rozdział, mam nadzieje że wam się podoba. Pod poprzednią notką prosiliście mnie żebym szybciej dodała ten rozdział, udało się, ale nie obiecuje że następny pojawi się szybko. Oprócz tego że piszę opowiadanie, mam jeszcze dużo innych zajęć, proszę zrozumcie ja nie robot ;D ps. jeśli ktoś chce może zapisać się do obserwatorów bloga :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
Hahaha, końcówka mnie rozwaliła! Nie spodziewałam się tego. A co do całości - świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńnareszcie rozdział!! :D
OdpowiedzUsuńyeahh nareszcie jej przywaliła ^^
zajebisty rozdział <3
@polly325
no rozdział jak zawsze świetny . szkoda że tak coraz rzadziej piszesz. Skoro jest weekend możesz dodać dziś jeszcze jeden :) omg nie mogę się już doczekać <33
OdpowiedzUsuńJaki Justin bad boy, awwwwwh *.* Haha, dobra końcówka, tak myślałam że jej przywali. Czekam na następny :3 //@Patoskaa
OdpowiedzUsuńJustin,awwwwwww <3 Świetny rozdział, końcówka najlepsza :D -Magda1113
OdpowiedzUsuńŁohohoho ... Totalnie tego sie nie spodziewalam, chodzi mi o koncowkw ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi sie podoba ;)
@magda_nivanne
Świetne ;)Czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńtaaaaaaaak ta szmata w końcu oberwała *-* cieszę się jak cholera, należało jej się... w ogóle Justin jest mega kochany, staje w obronie Lily, pociesza ją. awww *-*
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać następnego rozdziału :3
jak zwykle zajebisty < 333333 kocham Cie za tego bloga :D czekamy na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńw końcu oberwała! szczerze, mnie rozwaliło, nie spodziewałam się tego. ale dobrze. tak ma być. jestem ciekawa co będzie z Justinem i Lily. uhhuuhuhu, mogliby być razem *o* czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńomg ! :o no to się dzieje! :o
OdpowiedzUsuńUuuu czekam z niecierpliwością na nn *_*
@Michaelowax3
Czekam na następny ! ŚWIETNY ! *_______*
OdpowiedzUsuńBoże niesamowity !!!!!! Czekam na następny !!! ;D Świetnie piszesz... Wiemy ze masz też inne zajęcia ... ;) Spokojnie .. .Ale spróbuj dodać następny nie więcej niż za tydzień ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite , przepysznie się to czyta .
OdpowiedzUsuńChce więcej , mam niedosyt
Czekam na dalsze roździały . ♥
KICHAM TO OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze, że przywaliła price! mam jej już serdecznie dosyć! i jeszcze jak justin pobił tego chłopaka w jej obronie <3 dawaj następny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! cieszę się, że przywaliła Victorii i, że Justin stanął w jej obronie. czekam na kolejny <3 / @ForeverBelieb12
OdpowiedzUsuńBoskie, nie mogę się doczekać następnego. Oby nie wylecieli ze szkoły, ale dobrze tak Victorii.
OdpowiedzUsuńłał, kocham czytać twoje opowiadanie :P czekam na ciąg dalszy =D
OdpowiedzUsuńkolejny wspaniały rozdział . uwielbiam to ! i czekam z niecierpliwoscia na kolejny !
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńczekalam z niecierpliwoscia n kolejny, cudowny rozdzial i jest *.* naprawde cudny, szczegolnie moment w schowku na miotly haha :D ciekawe co bedzie dalej jak beda u dyrektora. Czekam czekam niecierpliwie ;D <3
OdpowiedzUsuńCudo! *.* Aww... obronił ja... Wkurza mnie ta cała Price... walnięta jakaś, chora psychicznie...
OdpowiedzUsuńBiedaki do dyrektora -.- Zarąbisty rozdział:)
Czekam na nn<33
Omm, już się nie mogę doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ;3
@nastiily
Wow!!!! Boski!
OdpowiedzUsuńoooomnom świetne! ale jej przywaliła ;)
OdpowiedzUsuń@Talalovely
WIELBIĘ CIEBIE I TWOJE OPOWIADANIE <333 KOOOCHAMMM :** @ImWildBelieber
OdpowiedzUsuńJezus, już się nie mogę doczekać następnego. Rozdział cudowny<3.
OdpowiedzUsuń@nastiily
Boskie! Mam nadzieję, że nie wyrzucą ich ze szkoły a Vicky się należało -,-. Zapraszam do mnie: http://miley-justin-love-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow przywaliła jej Jupi XD! I Justin też dał czadu XD Czekam na newsa :)
OdpowiedzUsuńjeaa.!!1 :D kocham <3
OdpowiedzUsuńzajebala jej ! bardzo dobrze ;D haha czekam nn ! <3 dzieje sie oj dzieje :D @seciute
OdpowiedzUsuńŚwietny @justin_Nikaa005
OdpowiedzUsuńświetny rozdział zresztą jak reszta :* Mam nadzieję że nie wywalą jej za to że uderzyła!!! czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba ;) czekam na kolejne rozdziały!!! @siwa1426
OdpowiedzUsuńświetny *_* @sabinkaxo
OdpowiedzUsuńto jest genialne !!! *-* dodaj szybko nn :D juz nie moge sie doczekac
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 . DAWAJ JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY . BO CZEKAMY I CZEKAMY !!! <3 *.*
OdpowiedzUsuńJak tylko znalazłam twój blog od razu chciałam go przeczytać. A wiesz przez co? Przez ten szablon, uwiodl mnie. Dziś przeczytałam wszystko i mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że ubostwiam Twój blog. :3
OdpowiedzUsuńkocham Cie dziewczyno <3 nie moge sie oderwac od czytania <3
OdpowiedzUsuńCHCE JUZ NASTEPNY NO SAFHASUFIASHUFSA
OdpowiedzUsuńKocham twój blog, piszesz niesamowicie, czekam na następny i zapraszam do mnie : http://all--you--gotta--do--is--swag.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKIEDY BEDZIE NASTĘPNY ROZDIAŁ ? NIE WYTRZYMAM !XD MUSZE WIEDZIEC CO SIE STANIE U DYREKTORA ! ;))
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opowiadanie ; )
OdpowiedzUsuńA ja na miejscy Lily już dawno bym jej przywaliła ;d
Świetnie piszesz ! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;
http://love-lie-friendship.blogspot.com/