Leżąc
w łóżku i bez jakiegokolwiek celu wpatrując się w sufit
rozmyślałam nad tym co wydarzyło się wczoraj, co przypadkowo
usłyszałam. A jeśli to był zwykły sen? Może wcale nie byłam
wczoraj w studiu, może Justin nie zaśpiewał Fall próbując mi coś
przekazać i nie usłyszałam kiedy Scooter mówił jaka to ja nie
jestem, a Bieber na to że mnie koch... Że mnie kocha. Nie, to nie
był sen, to wszystko miało miejsce. Tylko jeśli on coś do mnie
czuje, dlaczego mi tego nie powie wprost? Pomimo moich dziwnych
zachowań spowodowanych strachem, wydaje mi się że daje mu jakieś
znaki. A może właśnie przez ten strach on też się boi? Czemu
wszystko musi być tak skompilowane, czemu żeby zaznać szczęścia
trzeba tyle negatywnych rzeczy doświadczyć? Czy nie ma innego
wyjścia? Wydaje mi się że jest, ale to byłoby zbyt proste, a
skutki tego mogłyby być opłakane. Ja już obrałam drogę, jest
ona ciężka, nawet bardzo. Ale czego się nie robi żeby się
spełnić. Zresztą nie mogę narzekać, mam wokół siebie ludzi
którzy zawsze mnie wspierają, pomimo tych wszystkich przeciwności
losu. Dzięki temu czuje się coraz bardziej silniejsza i odczuwam to
że się zmieniłam. Czasami samej siebie nie poznaje, zaczęłam być
jakby to określić... Pewniejsza siebie? Przykładem jest na to
sytuacja z psychologiem i z Price. Rozejrzałam się po pokoju żeby
sprawdzić czy gdzieś czasem nie ma Justina, bo u niego wszystko
jest możliwe, wstałam i podeszłam do szafki otwierając ją
wyciągnęłam czyste ciuchy. Skierowałam się do łazienki,
wykonałam parę porannych czynności jak zwykle i gdy tylko byłam
gotowa zeszłam na dół. W momencie kiedy miałam wejść do kuchni
usłyszałam głos przyjaciela. Nie wiem dlaczego opanowało mnie
wtedy takie dziwne uczucie. Myślę że to miłe uczucie, jednak ciut
strachu przyprawiło mnie o dreszcz. Opierając się o ścianę i
podsłuchując rozmowę szatyna z moim bratem, zastanawiałam się co
mnie powstrzymuje żeby tam wejść, jednak muszę to zrobić.
Wzięłam głęboki wdech i po prostu robiąc duży krok pokazałam
się im. Brązowooki oderwał się od rozmowy i spojrzał w moją
stronę, na jego twarzy po chwili pojawił się czuły uśmiech.
Odwzajemniłam go i niepewnie podeszłam do nich bliżej. Usiadłam
przy stole gdzie czekało już na mnie śniadanie. Zabrałam się za
jedzenie, chłopak razem z moim bratem nie odrywał ode mnie wzroku.
Czy tak bardzo fascynujące jest to że jem? W pewnym momencie po
zjedzeniu paru kęsów kanapki spojrzałam na nich i odsunęłam
talerz mówiąc im żeby przestali się na mnie dziwnie patrzeć,
jednak jak zwykle nikt mnie nie posłuchał. Wstałam od stołu
spakowałam torbę z drugim śniadaniem do plecaka i ubierając
zimową kurtkę wybiegłam z domu. Po chwili Bieber był tuż obok.
Otworzył drzwi od auta, do którego wsiedliśmy i odjechaliśmy. O
czym on rozmawiał z moim bratem? Pomimo że stałam tam trochę nic
się nie dowiedziałam. Jechaliśmy wolniej niż zwykle, ulice były
śliskie, szatyn wolał nie ryzykować. Spojrzałam w lusterko i
zauważyłam że ktoś nie robił sobie z tego żadnego problemu.
Czarne auto było coraz bliżej nas, niby nic, ale mnie to przerażało
ponieważ co chwile przyspieszało. Zerknęłam na Justina, zaczęłam
mieć dziwne przeczucie że coś jest nie tak. Usłyszałam warkot
silnika, niestety nie naszego. W panice obróciłam się do tyłu i
popatrzyłam się na auto będące tuż przy nas.
-
Justin! - krzyknęłam.
Chłopak
podniósł swój wzrok i skierował go na lusterko, wpatrując się w
odbicie samochodu za nami gwałtownie przyspieszył. Nie miałam
pojęcia co się dzieje, byłam spanikowana, twarz Justina zbladła,
ten widok jeszcze bardziej mnie przerażał. Pojazd zaczął nas
wyprzedzać, był praktycznie na równi z nami. Nieoczekiwanie zaczął
skręcać w naszą stronę. Bieber orientując się jaka jest
sytuacja, szybko zmieniając biegi dodał gazu. Brązowooki spojrzał
na mnie, widząc że jestem wystraszona, chwycił mnie za rękę i
mocno ścisnął. Mój oddech przyspieszył. Kto do cholery prowadzi
to auto i o co mu chodzi. Chłopak nagle skręcił w jakąś uliczkę,
już wiedziałam że chyba nie jest nam dane dziś iść do szkoły.
Justin zatrzymał auto. I zaczął myśleć, jego przymrożone oczy i
lekkie zdyszenie, wprawiało mnie w najgorsze domysły. Nigdy go
jeszcze takiego nie widziałam, był strasznie zdezorientowany.
Spoglądnął na mnie z przerażeniem w oczach.
-
Co to było, a raczej kto? - wydusiłam z siebie.
Brązowooki
pokręcił głową dając mi do zrozumienia, że nie ma pojęcia.
Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy. Nieoczekiwanie znów
usłyszałam ten silnik, nie miałam nawet odwagi się obracać.
Bieber odpalił auto, gdy już miał ruszać, goniący nas pojazd po
prostu do nas dobił. Poczułam niesowite szarpnięcie.
-
Justin ruszaj! - krzyczałam w panice.
Jednak
nie mógł tego zrobić, opony wryły się w śnieg. A w dodatku ten
z tyłu jeszcze nas wpychał w większą zaspę. Zamiast silnika
usłyszałam trzask drzwi. Obsunęłam się z siedzenia. Justin
obrócił się gwałtownie i otworzył szeroko oczy. Dość wysoki
facet ubrany w grubą kurtkę, z kominiarką szedł w naszą stronę.
W oczy rzuciło mnie się coś co trzymał w ręce, przyjrzałam się
temu bliżej. Czy to był?
-
Lilyane siedź spokojnie. - powiedział.
-
Jak mam siedzieć spokojnie kiedy ten facet idzie w naszą stronę i
ma w ręce pistolet!
-
Co ma w ręce? - zapytał chłopak.
-
On ma pistolet! Bieber zrób coś! - krzyczałam przez łzy, które
napływały mi do oczu.
Szatyn
zerknął na mnie i po chwili namysłu, dał wsteczny po czym ruszył
z impetem uderzając w większy pojazd popychając go. W ten sposób
udało nam się uwolnić z zaspy. Mężczyzna zorientował się że
naszym planem jest ucieczka więc szybko wrócił do samochodu i
ruszył za nami.
-
Musimy go zgubić. - powiedziałam.
-
Uwierz mi że będzie to ciężkie.
Jednak
musieliśmy go jakoś zgubić, byłam roztrzęsiona. Nie dość że
muszę się użerać z Vicky to jeszcze doszedł ktoś o wiele
niebezpieczniejszy od niej kogo nie znam. Brązowooki robił wszystko
żeby ten osobnik przestał nas śledzić, niestety bezskutecznie.
-
Justin, wiesz kto to jest? - spytałam.
Nie
otrzymałam odpowiedzi, lecz mina przyjaciela wskazywała na to że
jest świadomy tego kim jest ten mężczyzna. Rozejrzałam się w
celu rozpatrzenia sytuacji, byliśmy niedaleko szkoły. Chyba właśnie
szatyn wymyślił plan pozbycia się nieznajomego. W momencie gdy
podeschliśmy pod budynek auto się wycofało i po prostu odjechało.
Zapłakana próbowałam się otrząsnąć. Bieber odpiął pas i
przysuwając się, przytulił mnie. Moje policzki spoczęły w jego
dłoniach.
-
Popatrz na mnie. - powiedział. - Lily proszę spójrz mi w oczy.
Drżąc
podniosłam wzrok i nasze spojrzenia spotkały się. Kciukami
przyjaciel zaczął wycierać mi łzy, które nieustannie się
wylewały.
-
Musisz się uspokoić. - dodał.
Jak
mam się uspokoić jak przed chwilą mogłam być martwa? On każe mi
się w takim momencie uspokoić?!
-
Mogliśmy zginąć. - mówiłam jąkając się.
-
Nic by takiego nie miało miejsca rozumiesz?
-
Czemu nie chcesz mi powiedzieć kim on był?
-
Kto? - zdziwił się.
-
Nie udawaj wiem że, wiesz kim jest ten ktoś, kto próbował nas
zabić. Musimy zadzwonić na policje.
-
To nie jest dobry pomysł, lepiej żebyś nie wiedziała pewnych
rzeczy. To dla twojego dobra Lilyane.
-
Wszystko dla mojego dobra, może ja nie chce mojego dobra co? Powiesz
mi kto to jest?!
-
Nie, nie zrobię tego.
Wściekła
wyszłam z auta i pobiegłam w stronę szkoły, podchodząc do swojej
szafki zaczęłam walić w nią z całej siły pięścią. Bieber jak
zwykle musiał interweniować, chwycił mnie za nadgarstek i obrócił
przodem do siebie przybijając mnie do blaszanej ściany. Oddychałam
coraz szybciej. Chłopak oparł się o mnie w momencie kiedy chciałam
go odepchnąć, zrobił to jeszcze mocniej.
-
Musisz się uspokoić, nikt nie może zobaczyć Cię w takim stanie.
-
Dlaczego? - zdziwiłam się opuszczając ręce którymi przez chwilą
wymachiwałam.
-
Już dość nieprzyjemnych rzeczy się nasłuchałaś na swój temat
prawda? Wiesz do czego są zdolni ludzie. - powiedział oschło.
Momentalnie
doprowadziłam się do porządku. Wyglądało na to że Justin nadal
jest podenerwowany tym co się stało. Zadzwonił dzwonek na przerwę,
pierwszą lekcje mieliśmy z głowy, zazwyczaj tak się działo.
Korytarz zapełnił się ludźmi. Bieber dawno powinien się ode mnie
odsunąć, nie zrobił tego, nadal przypierał swoim ciałem moje.
Znów wiele osób wpatrywało się w nas i plotkowało na nasz temat,
lecz nie przejęłam się tym zbytnio. Zajrzałam w głąb jego
czekoladowych oczu, czy on ma w nich poczucie winy? Niby dlaczego?
Przecież nie z jego winy jakiś wariat próbował nas zabić.
Chłopak zrobił mały krok do tyłu puszczając mnie, nie miałam
pojęcia co się z nim działo. Wyglądał strasznie, myślałam że
zaraz zemdleje. Chwilę staliśmy nieruchomo, w końcu nie
wytrzymałam, rzuciłam się w jego stronę wtulając się w niego.
Szatyn prawie stracił równowagę. Jego ręce były lekko
podniesione, tak jakby nie wiedział co z nimi zrobić, ale w końcu
oprzytomniał i objął mnie nimi. Dla wielu osób był to szok.
Czułam że on tego teraz potrzebuje, jemu tez nie jest łatwo. Nie
dość że musi radzić sobie z własnym życiem to też zobowiązał
się do zajmowania się moim i to jeszcze z własnej woli. Trwając
tak w uścisku nie zorientowałam się że Nina i Jeydon stoją obok
nas.
-
To już tak oficjalnie? - zapytała NJ.
-
Co?! - odchyliłam się by zobaczyć Johnson.
-
No jesteście razem. - rzucił Jey.
-
Nie jesteśmy razem. - odparłam.
-
Jeszcze. - powiedziała szotem przyjaciółka.
-
Nina! - zbulwersowałam się.
-
No nie powiesz mi że tak po prostu się przytulaliście.
- Jest inny powód dlaczego się przytulaliśmy. - oznajmiłam.
Westchnęłam
na myśl że zaraz będę musiała opowiedzieć całą historię
przyjaciołom. Poszliśmy w jakieś ustronne miejsce, gdzie było nie
zbyt wiele osób i usiedliśmy na jakiejś ławce. Nina i Fox nie
mogli zrozumieć o co mi chodzi. Kiedy zaczynałam opowiadać
myślałam że się znowu rozpłaczę, a nie mogłam tego zrobić.
Johnson powtarzała co chwilę żebym wzięła parę oddechów i się
uspokoiła. Po pewnym czasie NJ sama zaczęła się denerwować,
podejrzewała że jest to poważna sprawa.
-
Jechaliśmy do szkoły. - rozpoczęłam. - Wszystko było w porządku
do puki nie zobaczyłam za nami jakiegoś auta. Nie byłoby nic w tym
dziwnego gdyby nie to że kierowca przyspieszył.
-
Mieliście wypadek? - przestraszyła się.
-
Nie, widzisz przecież że tu jesteśmy. A mogło nas nie być.
-
Co to ma znaczyć ze mogło was nie być? - dopytywał Fox. -
Powinniście zadzwonić na policje.
-
Ktoś wysiadł z auta z pistoletem w ręku. Zaczął iść w naszą
stronę. W tym przypadku policja nic nie zdziała. - odpowiedział
Justin.
Nina
popatrzyła się na szatyna, tak jakby coś ją tknę, jakby coś
wiedziała. Czy tylko ja nic tu nie wiem? Dziewczyna wstała i
poprosiła Biebera na słówko. Zostałam tam z Jeydonem, który po
informacji jakiej przed chwilą się dowiedział był równie
przestraszony jak ja. Nikt z nas nic nie mówił, nikt nie dał rady
wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Kto by się spodziewał że
naprawdę moje życie zmieni się w koszmar? Może to sprawka Price?
Czy ona naprawdę byłaby do tego zdolna? Nagle Jey szturchnął mnie
i wskazał na Victorie, która właśnie przechodziła, o wilku mowa?
Wiedziałam że nie ma dnia w którym Price nie chciałaby mi dogadać
tak też było i teraz. Zauważając mnie ruszyła z tym swoim tępym
uśmiechem na ryju w naszym kierunku. Czemu akurat teraz? Nie miałam
ochoty patrzeć na nią, a co dopiero znów się z nią użerać.
Mogłaby sobie dać spokój, ale nie ona za wszelką cenę chce ze
mną wygrać. Po moim trupie... Wstałam i spotkałam się twarzą w
twarz z wrogiem numer jeden.
-
Oh Lilyane wyglądasz jeszcze gorzej niż zwykle, czy coś się
stało?
-
Co Cię to interesuje? - parsknęłam.
-
Tak jakoś, co Bieber Cię zranił?
-
Nie, za to ty mnie ranisz swoim wyglądem.
-
No cóż nic dziwnego, wyglądam o wiele lepiej od ciebie.
-
Ta tylko wygląd Ci został bo mózg gdzieś dawno zgubiłaś. -
zaśmiałam się.
-
Zabawne, rzeczywiście.
-
Price odwal się od Lily. - powiedziała zza jej pleców wściekła
Nina. - Aktualnie raczej ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać, więc
z łaski swojej rusz ten swój pieprzony tyłeczek i spieprzaj, albo
twoja ładna buźka źle skoczy.
Kiedy
Victoria odwróciła się i rzuciła na nią złowrogie spojrzenie, a
gdy ujrzała Justina cofnęła się. Bieber patrzył na nią jakby
chciał ją zabić. Po rozmowie z Johnson widać było że jest
jeszcze bardziej poirytowany i raczej nie powinno mu się teraz
wchodzić w drogę.
-
Wszystko w porządku Justin? - zapytała drżącym głosem brunetka.
-
Na serio Cię to interesuje? - zakpił. - Mam nadzieje że słyszałaś
Ninę i nie będę musiał po niej powtarzać.
Przerażona
Vicky powoli nie odrywając wzroku od chłopakaopuściła nas, pewna
siebie dziewczyna, nagle zmieniła się w bojaźliwą, jedynie pod
wpływem Justina. Może i tylko na chwile, ale zmieniła się. Ludzie
którzy mnie otaczają coraz bardziej mnie zadziwiają. Muszę chyba
zadać sobie pytanie, czy pomimo spędzonego z nimi czasu na pewno
ich znam? Zadzwonił dzwonek na lekcje, wzięłam książki z swojej
szafki i udałam się z przyjaciółmi do klasy. Zajęliśmy swoje
miejsca, a kiedy tylko nauczyciel wszedł do sali rozpoczęła się
lekcja, której nie byłam w stanie słuchać, nie mogłam się na
niczym skupić. Po mojej głowie chodziły różne pytania, widziałam
to co się wydarzyło, ten pistolet, słyszałam warkot silnika.
Przyprawiało mnie to o nieprzyjemne ciarki. Nie chciałam o tym
myśleć, jednakże ciekawość też dawała o sobie znaki. Chciał
wiedzieć kim był, kim jest ten mężczyzna i czego od nas chciał.
Zgniatając policzek opierając się o rękę, wpatrywałam się w
okno za którym padał śnieg, było go coraz więcej i więcej. W
pewnej chwili ujrzałam zarys postaci idącej w stronę szkoły.
Szedł przez te zaspy, był coraz bliżej. Kurtkę miał tą samą co
tamten facet, a na głowie miał kominiarkę. Czy ja mam zwidy czy to
na serio ten sam mężczyzna. Zatrzymał się jakieś trzy metry od
okna. Patrzył się na mnie, poniósł rękę i układając dłoń w
pistolet przyłożył sobie ją do skroni po czym udał że strzela.
Kiedy to zobaczyłam po prostu krzyknęłam na całą klasę. Wszyscy
skupili się teraz na mnie, zamiast na lekcji. Kiedy ponownie
spojrzałam w miejsce gdzie stał nieznajomy, nikogo tam już nie
było. Mam zwidy? Coś chyba jest ze mną nie tak. Miałam ochotę
wybiec z sali, ale nie chciałam żeby ludzie pomyśleli że jestem
jakaś wariatką. W nerwach przesiedziałam całą lekcje wyczekując
na przerwę, gdy tylko ona nastała, pierwsza wyleciałam z klasy i
od razu pobiegłam do toalety, aktualnie było to jedyne miejsce w
którym mogłam po prostu wypuścić swoje emocje. Weszłam do jednej
z kabin i zamknęłam się. Wybuchłam płaczem, spokojne życie
zwykłej Belieber z marzeniami, przerodziło się w piekło, tylko
dlatego że poznała swojego idola i się z nim przyjaźni. A co
jeśli razem z Justinem pójdziemy dalej? Co wtedy nam będzie
grozić? Usłyszałam Ninę, szukała mnie jednak ja nie
odpowiadałam, siedziałam cicho no w pewnym senie bo to co zdradziło
moje położenie to szloch, którego nie mogłam powstrzymać.
-
Wiem że tu jesteś. Wiem nawet w której kabinie. Otwórz i powiedz
mi co się stało.
-
Nie, chce zostać sama, proszę zostaw mnie.
-
Pogięło Cię, rano ktoś chciał Cię zabić i ja mam Ci dać
spokój. Gadaj co się stało.
-
Widziałam go. - krzyczałam.
-
Kogo? - zdziwiła się.
-
Tego mężczyznę z rana, stał przed szkołą, pokazywał jak
strzela sobie w głowę. Chciał mi oznajmić że jestem martwa. -
mówiłam spanikowana.
-
Najlepszym wyjściem moim zdanie byłoby zgłoszenie tego na policje,
lecz tego nie możemy zrobić.
Otworzyłam
drzwi i wyszłam do przyjaciółki.
-
Dlaczego nie możemy tego zgłosić na policje?
-
Bo jeśli to zrobimy, może się stać coś czego będziemy żałować
do końca naszych dni, czyli po donosie nie zbyt długo.
-
Możesz mówić jaśniej?
-
Nie mogę Ci nic powiedzieć, obiecałam to komuś. - odparła Nina.
-
Justinowi tak? Obiecałaś coś Justinowi? Czemu wszyscy mają przede
mną jakieś tajemnice?!
-
Bo chcą Cię chronić Lilyane, im więcej wiesz tym gorzej dla
ciebie. Czasem lepiej nic nie wiedzieć i spać spokojnie.
Niespodziewanie
usłyszałyśmy krzyki, były to przeraźliwe piski. Wskazywały na
to że coś się stało, bałam się tam pójść. Nie wiedziałam
czego mogę się spodziewać, zresztą Nina to samo. Ruszyłam w
stronę drzwi. Gwałtownie je otworzyłam. Razem z przyjaciółką
ujrzałam zbiegowisko, podeszłam tam bliżej. Poczułam że weszłam
w coś mokrego. Spuściłam wzrok, była to krew, od razu zrobiło mi
się niedobrze. Panika jaka panowała w szkole, płaczący ludzie i
krew, która była na ścianach oraz na podłodze. Co się do cholery
stało? Gdzie jest Justin?! Nina z niepokojem w oczach patrzyła na
mnie. Wbiegłam w tłum, jak najszybciej chciałam się przedostać
przed ludzi, bo właśnie tam była odpowiedź na moje pytanie.
Od autorki: Mam nadzieje że rozdział się wam podoba, miał być jutro, ale postanowiłam że z powodu urodzin @empty_souls dodam go dzisiaj, jako taki prezent dla niej, btw wszystkiego najlepszego :D
Jeśli ktoś chce zapraszam do followania mnie na TT
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
]CENZURA]o kurwa mac......ja pierdole jeeej. co sie dzieje. woow.
OdpowiedzUsuńps. kocham Cię
BOŻE KOCHANY, UMARŁAM.
OdpowiedzUsuńAle super. <3 Kocham to. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny..oby jak najszybciej..;D Roździał swietny..*_*
OdpowiedzUsuńO MATKO, O MATKO, O MATKO, O MATKO!
OdpowiedzUsuńJAKIE EMOCJE, MU NIE MOŻE SIĘ COŚ STAĆ FIASHFUAISFHAUIFHAUIAF
O BOŻE, CO SIĘ DZIEJE.. Rozdział jest niesamowity. Ta cała akcja z tym gościem i na końcu, boję się o Justina.. i ciekawe o co chodzi, że nie mogą jej powiedzieć. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3 / @justinsladyx
OdpowiedzUsuńMusialas przerwac w takim momencie?! nienawidze Cie za to, ale kocham za to opowiadanie
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisac. Zaniemowiłam...... ;o cała się trzęsę. Jezuu... Boję się. Justinowi nic nie jest, prawda.?! O ja pierdziele... Nie. Ja zgłupieje. Ja na serio zgłupieje, nie poradze sb z moją wyobraźnią. Przeżywam to opowiadanie jakby to była prawdziwa historia, jakby to sie działo na prawde. To wszystko, ten cały rozdział jest tak przerażająco realistyczny. Jest świetny. Jest cudowny. Jest cholernie rewelacyjny. Stwierdzenie, że nie moge się doczekac nn, to po prostu mało powiedziane. Ja potrzebuje nn.! Ja zwariuje czekając cały tydzien na niego.! Prosze, jesli jest taka możliwosc, dodaj go szybciej... Jesteś cudowna, piszesz cudownie. Czekam... @69_danger
OdpowiedzUsuńMatko zgadzam się z tobą w 100 % !
Usuńo mój boże! ;o powiedz że Justinowi nic się nie stało bo zwariuje .:o jezu aż się cała trzęsę! ;o
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału.
@Michaelowax3
Ejjjj noooooooo moment na zakończenie wybrałaś masakryczny... i jak ja mam teraz normalnie funkcjonować?!?! Dawaj nexa,bo jestem ciekawa!! @ImWildBelieber
OdpowiedzUsuńjaaaa.... boskie!! Czekam nn!!!
OdpowiedzUsuńJAK COŚ SIE STALO JUSTINOWI TO NIE RECZE ZA SIEBIE ! prossze dodaj nn szybciej bo zwariuje
OdpowiedzUsuńGenialne! Jeju Co to jest za gościu? Czego on od nich chce ? To jest CUDOWNE :D Mam nadzieję, że Justin'owi nic się nie stanie xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
bardzo fajny rozdzial, ciekawe o co chodzi ;) szkoda ze nie dalas notki w piatek, wtedy ja mialam urodziny :c
OdpowiedzUsuńGenialne! Już chce wiedzieć co bedzie dalej! chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału! Czeekam :)/ @Justeliaa
OdpowiedzUsuńhjbwfrweqfhewfqwefkjewqbq boooze w takim moemnciee ?
OdpowiedzUsuńboze ale emocje <3
świetny rozdział :D
@polly325
jezusie kochany serio w takim moencie musiałaś przerwać? znowu? why? :C
OdpowiedzUsuńmam złe przeczucia co do tego zdarzenia. bardzo złe. :(
omfg, boje sie czyja to bula krew. i co sie stalo. strasznie sie boje. ale powiem ci ze rozdzial swietny i nie mam zielonego pojecia o co chodzi z tym dacetem. wytlumacz nam prosze <3 <3 <3 i dawaj szybko nastepny :*
OdpowiedzUsuńoch, jak mogłas zostawić nas w takiej niepewnosci;< /ollune
OdpowiedzUsuńO kurwa mam nadzieje ze to nie Justin !!!!!
OdpowiedzUsuńO mój Boże ! Co się dzieję ?! :o
OdpowiedzUsuńOmgaaaaash . dawaj dalej . Świetne ! <3
OdpowiedzUsuńO nie nie nie. To nie może być krew Justina! lolgfgvzaoyu nie wiem co powiedzieć. Po raz kolejny nas mega zaskoczyłaś i to oczywiście pozytywnie ;) Bardzo się cieszę, że tak dużo dzieje się w twoim opowiadaniu, a nie tak jak w niektórych jakaś nudnawa opowiastka, która kończy się jak wszystkie. Ty jednak potrafisz nas zaskoczyć nawet w 30 rozdziale?! Jesteś naprawdę wspaniała ;*
OdpowiedzUsuńO cholera ! Co tu sie dzieje ? Jestem caly czas w szoku .
OdpowiedzUsuńSwietnie to wszystko opisalas. Nic temu rozdzialowi nie brakuje.
Wooooow normalnie woooow
*.*
@magda_nivanne
BOZE KOCHANY :OOOO
OdpowiedzUsuńKurde noo ! co dalej ?! :O Świetnie piszesz i nie przerywaj tego :*
OdpowiedzUsuńHdihsgvdusbbshsinsiajshsishiahshdhduhsuhdfnsosb OMGGGG CO SIE DZIEJE?! KOGO ZABILI?! MAM NADZIEJE ZE VICKY! BOZE CZEMU JUS NIE CHCE POWIEDZIEC NIC LIL? TAK SAMO JAK NJ LOOOL CHCE JUZ NASTEPNY! Kocham xoxo
OdpowiedzUsuńnjkdnscnslejwpocnsdlanfrepgjev!!! Ja chcę następny ! Boże ten rozdział jest zajebisty *.* Aaaa . Kocham <3
OdpowiedzUsuńO mój Boże ale mam przez to teraz adrenalinę !!!! Kocham twój Blog <3
OdpowiedzUsuńJa na jej miejscu też bym się wkurzyła, że wszyscy coś wiedzą a nic nie mówią "dla jej dobra". Wkurzające. Powaliłaś mnie tym rozdziałem, totalnie! Nie mogę się doczekać następnego. + pamiętaj, że pocałunek = dedykacja dla mnie :D LOL
OdpowiedzUsuńOOOOMMMMGGGGG!!! Co tam się dzieje!? Kto to jest! Gadaj szybko!Rozdział jest po prostu mega ,mega klsdnkjcjsbcjhbdasjc!!! Nie wiem jak to opisać! Kocham tego bloga! Pisz kolejny błagam, błaaagaaam! I mam nadzieję ,że zabili tą pustą laskę,a nie Justina!! Chyba bym się zaryczała!!
OdpowiedzUsuń"dla twojego dobra" grr nienawidzę tych słów ;p
OdpowiedzUsuńrozdział mega!
czekam na kolejny ;)
@Talalovely
Boże *.....*
OdpowiedzUsuńpowiedz że Justinowi nic nie jest !!
OMG! Kocham to opowiadanie! a to jest najlepszy rozdział ze wszystkich jak na razie ^^
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Boże... Nie wiem co napisać... Rozdział jest jak zwykle super, ale mam wrażenie, że się znęcasz nad bohaterami XD
OdpowiedzUsuńKiedy oni będą razem ja się pytam? Rozdział jak zwykle jest mega, ale może troche przesadziłaś z tą krwią... Mam nadzieje, że Justinowi nic nie jest... A jak jest to NIE ŻYJĘ
OdpowiedzUsuń~Iza
Zgadzam się z tobą w 100% *.*
UsuńIM DEAD
Spokojnie, ja mam plan :)
UsuńByleby dobry xD Bo będę dręczyć kochana <3
UsuńChyba Wiem co knujesz ...
OdpowiedzUsuńCo? :D
UsuńŚwietny... Dodaj jak najszybciej następny
OdpowiedzUsuńo matko cudowny *.* mam nadzieję że to nie justin, a jeśli on to że jeszcze nie kończysz tego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńJezuuuuuu normalnie cudeńko !!!!!!! Czekamy na kolejnyyyyyyy
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIBSTER AWARD! więcej informacji tutaj :D http://onedirectioniandrea.blogspot.com/2013/04/libster-award.html
OdpowiedzUsuńProsze cię daj szybciej ten rozdział :)bo nie moge sie doczekać ggooo :(
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nastepny rozdział ??
OdpowiedzUsuńPowinien pojawić się około 1:00 :)
UsuńO boże, jaki dramat! Dla mnie to wszystko zbyt szybko i gubię się z tą nagłą zmianą, ale muszę ci powiedzieć, że i tak kocham to opowiadanie i czytam je jednym tchem ( tak, tak np zamiast uczyć się na dwa sprawdziany które mam w piątek... hmm a co jest dzisiaj... czwartek.. no to jestem martwa..) Widzę że wszystkim się udziela choroba na Dangera, czekam na dalszy rozwój twoich chorych myśli, które potem opisujesz tutaj i niszczysz moją piękną sielankę.! NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO! Miało być tak pięknie Lilyane + Justin = <3 A ty tu co... Jesteś niemożliwa, kocham cię. i czekam na więcej ;p
OdpowiedzUsuń