Rozdział [ 30 ]


Leżąc w łóżku i bez jakiegokolwiek celu wpatrując się w sufit rozmyślałam nad tym co wydarzyło się wczoraj, co przypadkowo usłyszałam. A jeśli to był zwykły sen? Może wcale nie byłam wczoraj w studiu, może Justin nie zaśpiewał Fall próbując mi coś przekazać i nie usłyszałam kiedy Scooter mówił jaka to ja nie jestem, a Bieber na to że mnie koch... Że mnie kocha. Nie, to nie był sen, to wszystko miało miejsce. Tylko jeśli on coś do mnie czuje, dlaczego mi tego nie powie wprost? Pomimo moich dziwnych zachowań spowodowanych strachem, wydaje mi się że daje mu jakieś znaki. A może właśnie przez ten strach on też się boi? Czemu wszystko musi być tak skompilowane, czemu żeby zaznać szczęścia trzeba tyle negatywnych rzeczy doświadczyć? Czy nie ma innego wyjścia? Wydaje mi się że jest, ale to byłoby zbyt proste, a skutki tego mogłyby być opłakane. Ja już obrałam drogę, jest ona ciężka, nawet bardzo. Ale czego się nie robi żeby się spełnić. Zresztą nie mogę narzekać, mam wokół siebie ludzi którzy zawsze mnie wspierają, pomimo tych wszystkich przeciwności losu. Dzięki temu czuje się coraz bardziej silniejsza i odczuwam to że się zmieniłam. Czasami samej siebie nie poznaje, zaczęłam być jakby to określić... Pewniejsza siebie? Przykładem jest na to sytuacja z psychologiem i z Price. Rozejrzałam się po pokoju żeby sprawdzić czy gdzieś czasem nie ma Justina, bo u niego wszystko jest możliwe, wstałam i podeszłam do szafki otwierając ją wyciągnęłam czyste ciuchy. Skierowałam się do łazienki, wykonałam parę porannych czynności jak zwykle i gdy tylko byłam gotowa zeszłam na dół. W momencie kiedy miałam wejść do kuchni usłyszałam głos przyjaciela. Nie wiem dlaczego opanowało mnie wtedy takie dziwne uczucie. Myślę że to miłe uczucie, jednak ciut strachu przyprawiło mnie o dreszcz. Opierając się o ścianę i podsłuchując rozmowę szatyna z moim bratem, zastanawiałam się co mnie powstrzymuje żeby tam wejść, jednak muszę to zrobić. Wzięłam głęboki wdech i po prostu robiąc duży krok pokazałam się im. Brązowooki oderwał się od rozmowy i spojrzał w moją stronę, na jego twarzy po chwili pojawił się czuły uśmiech. Odwzajemniłam go i niepewnie podeszłam do nich bliżej. Usiadłam przy stole gdzie czekało już na mnie śniadanie. Zabrałam się za jedzenie, chłopak razem z moim bratem nie odrywał ode mnie wzroku. Czy tak bardzo fascynujące jest to że jem? W pewnym momencie po zjedzeniu paru kęsów kanapki spojrzałam na nich i odsunęłam talerz mówiąc im żeby przestali się na mnie dziwnie patrzeć, jednak jak zwykle nikt mnie nie posłuchał. Wstałam od stołu spakowałam torbę z drugim śniadaniem do plecaka i ubierając zimową kurtkę wybiegłam z domu. Po chwili Bieber był tuż obok. Otworzył drzwi od auta, do którego wsiedliśmy i odjechaliśmy. O czym on rozmawiał z moim bratem? Pomimo że stałam tam trochę nic się nie dowiedziałam. Jechaliśmy wolniej niż zwykle, ulice były śliskie, szatyn wolał nie ryzykować. Spojrzałam w lusterko i zauważyłam że ktoś nie robił sobie z tego żadnego problemu. Czarne auto było coraz bliżej nas, niby nic, ale mnie to przerażało ponieważ co chwile przyspieszało. Zerknęłam na Justina, zaczęłam mieć dziwne przeczucie że coś jest nie tak. Usłyszałam warkot silnika, niestety nie naszego. W panice obróciłam się do tyłu i popatrzyłam się na auto będące tuż przy nas.
- Justin! - krzyknęłam.
Chłopak podniósł swój wzrok i skierował go na lusterko, wpatrując się w odbicie samochodu za nami gwałtownie przyspieszył. Nie miałam pojęcia co się dzieje, byłam spanikowana, twarz Justina zbladła, ten widok jeszcze bardziej mnie przerażał. Pojazd zaczął nas wyprzedzać, był praktycznie na równi z nami. Nieoczekiwanie zaczął skręcać w naszą stronę. Bieber orientując się jaka jest sytuacja, szybko zmieniając biegi dodał gazu. Brązowooki spojrzał na mnie, widząc że jestem wystraszona, chwycił mnie za rękę i mocno ścisnął. Mój oddech przyspieszył. Kto do cholery prowadzi to auto i o co mu chodzi. Chłopak nagle skręcił w jakąś uliczkę, już wiedziałam że chyba nie jest nam dane dziś iść do szkoły. Justin zatrzymał auto. I zaczął myśleć, jego przymrożone oczy i lekkie zdyszenie, wprawiało mnie w najgorsze domysły. Nigdy go jeszcze takiego nie widziałam, był strasznie zdezorientowany. Spoglądnął na mnie z przerażeniem w oczach.
- Co to było, a raczej kto? - wydusiłam z siebie.
Brązowooki pokręcił głową dając mi do zrozumienia, że nie ma pojęcia. Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy. Nieoczekiwanie znów usłyszałam ten silnik, nie miałam nawet odwagi się obracać. Bieber odpalił auto, gdy już miał ruszać, goniący nas pojazd po prostu do nas dobił. Poczułam niesowite szarpnięcie.
- Justin ruszaj! - krzyczałam w panice.
Jednak nie mógł tego zrobić, opony wryły się w śnieg. A w dodatku ten z tyłu jeszcze nas wpychał w większą zaspę. Zamiast silnika usłyszałam trzask drzwi. Obsunęłam się z siedzenia. Justin obrócił się gwałtownie i otworzył szeroko oczy. Dość wysoki facet ubrany w grubą kurtkę, z kominiarką szedł w naszą stronę. W oczy rzuciło mnie się coś co trzymał w ręce, przyjrzałam się temu bliżej. Czy to był?
- Lilyane siedź spokojnie. - powiedział.
- Jak mam siedzieć spokojnie kiedy ten facet idzie w naszą stronę i ma w ręce pistolet!
- Co ma w ręce? - zapytał chłopak.
- On ma pistolet! Bieber zrób coś! - krzyczałam przez łzy, które napływały mi do oczu.
Szatyn zerknął na mnie i po chwili namysłu, dał wsteczny po czym ruszył z impetem uderzając w większy pojazd popychając go. W ten sposób udało nam się uwolnić z zaspy. Mężczyzna zorientował się że naszym planem jest ucieczka więc szybko wrócił do samochodu i ruszył za nami.
- Musimy go zgubić. - powiedziałam.
- Uwierz mi że będzie to ciężkie.
Jednak musieliśmy go jakoś zgubić, byłam roztrzęsiona. Nie dość że muszę się użerać z Vicky to jeszcze doszedł ktoś o wiele niebezpieczniejszy od niej kogo nie znam. Brązowooki robił wszystko żeby ten osobnik przestał nas śledzić, niestety bezskutecznie.
- Justin, wiesz kto to jest? - spytałam.
Nie otrzymałam odpowiedzi, lecz mina przyjaciela wskazywała na to że jest świadomy tego kim jest ten mężczyzna. Rozejrzałam się w celu rozpatrzenia sytuacji, byliśmy niedaleko szkoły. Chyba właśnie szatyn wymyślił plan pozbycia się nieznajomego. W momencie gdy podeschliśmy pod budynek auto się wycofało i po prostu odjechało. Zapłakana próbowałam się otrząsnąć. Bieber odpiął pas i przysuwając się, przytulił mnie. Moje policzki spoczęły w jego dłoniach.
- Popatrz na mnie. - powiedział. - Lily proszę spójrz mi w oczy.
Drżąc podniosłam wzrok i nasze spojrzenia spotkały się. Kciukami przyjaciel zaczął wycierać mi łzy, które nieustannie się wylewały.
- Musisz się uspokoić. - dodał.
Jak mam się uspokoić jak przed chwilą mogłam być martwa? On każe mi się w takim momencie uspokoić?!
- Mogliśmy zginąć. - mówiłam jąkając się.
- Nic by takiego nie miało miejsca rozumiesz?
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć kim on był?
- Kto? - zdziwił się.
- Nie udawaj wiem że, wiesz kim jest ten ktoś, kto próbował nas zabić. Musimy zadzwonić na policje.
- To nie jest dobry pomysł, lepiej żebyś nie wiedziała pewnych rzeczy. To dla twojego dobra Lilyane.
- Wszystko dla mojego dobra, może ja nie chce mojego dobra co? Powiesz mi kto to jest?!
- Nie, nie zrobię tego.
Wściekła wyszłam z auta i pobiegłam w stronę szkoły, podchodząc do swojej szafki zaczęłam walić w nią z całej siły pięścią. Bieber jak zwykle musiał interweniować, chwycił mnie za nadgarstek i obrócił przodem do siebie przybijając mnie do blaszanej ściany. Oddychałam coraz szybciej. Chłopak oparł się o mnie w momencie kiedy chciałam go odepchnąć, zrobił to jeszcze mocniej.
- Musisz się uspokoić, nikt nie może zobaczyć Cię w takim stanie.
- Dlaczego? - zdziwiłam się opuszczając ręce którymi przez chwilą wymachiwałam.
- Już dość nieprzyjemnych rzeczy się nasłuchałaś na swój temat prawda? Wiesz do czego są zdolni ludzie. - powiedział oschło.
Momentalnie doprowadziłam się do porządku. Wyglądało na to że Justin nadal jest podenerwowany tym co się stało. Zadzwonił dzwonek na przerwę, pierwszą lekcje mieliśmy z głowy, zazwyczaj tak się działo. Korytarz zapełnił się ludźmi. Bieber dawno powinien się ode mnie odsunąć, nie zrobił tego, nadal przypierał swoim ciałem moje. Znów wiele osób wpatrywało się w nas i plotkowało na nasz temat, lecz nie przejęłam się tym zbytnio. Zajrzałam w głąb jego czekoladowych oczu, czy on ma w nich poczucie winy? Niby dlaczego? Przecież nie z jego winy jakiś wariat próbował nas zabić. Chłopak zrobił mały krok do tyłu puszczając mnie, nie miałam pojęcia co się z nim działo. Wyglądał strasznie, myślałam że zaraz zemdleje. Chwilę staliśmy nieruchomo, w końcu nie wytrzymałam, rzuciłam się w jego stronę wtulając się w niego. Szatyn prawie stracił równowagę. Jego ręce były lekko podniesione, tak jakby nie wiedział co z nimi zrobić, ale w końcu oprzytomniał i objął mnie nimi. Dla wielu osób był to szok. Czułam że on tego teraz potrzebuje, jemu tez nie jest łatwo. Nie dość że musi radzić sobie z własnym życiem to też zobowiązał się do zajmowania się moim i to jeszcze z własnej woli. Trwając tak w uścisku nie zorientowałam się że Nina i Jeydon stoją obok nas.
- To już tak oficjalnie? - zapytała NJ.
- Co?! - odchyliłam się by zobaczyć Johnson.
- No jesteście razem. - rzucił Jey.
- Nie jesteśmy razem. - odparłam.
- Jeszcze. - powiedziała szotem przyjaciółka.
- Nina! - zbulwersowałam się.
- No nie powiesz mi że tak po prostu się przytulaliście.
- Jest inny powód dlaczego się przytulaliśmy. - oznajmiłam.
Westchnęłam na myśl że zaraz będę musiała opowiedzieć całą historię przyjaciołom. Poszliśmy w jakieś ustronne miejsce, gdzie było nie zbyt wiele osób i usiedliśmy na jakiejś ławce. Nina i Fox nie mogli zrozumieć o co mi chodzi. Kiedy zaczynałam opowiadać myślałam że się znowu rozpłaczę, a nie mogłam tego zrobić. Johnson powtarzała co chwilę żebym wzięła parę oddechów i się uspokoiła. Po pewnym czasie NJ sama zaczęła się denerwować, podejrzewała że jest to poważna sprawa.
- Jechaliśmy do szkoły. - rozpoczęłam. - Wszystko było w porządku do puki nie zobaczyłam za nami jakiegoś auta. Nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby nie to że kierowca przyspieszył.
- Mieliście wypadek? - przestraszyła się.
- Nie, widzisz przecież że tu jesteśmy. A mogło nas nie być.
- Co to ma znaczyć ze mogło was nie być? - dopytywał Fox. - Powinniście zadzwonić na policje.
- Ktoś wysiadł z auta z pistoletem w ręku. Zaczął iść w naszą stronę. W tym przypadku policja nic nie zdziała. - odpowiedział Justin.
Nina popatrzyła się na szatyna, tak jakby coś ją tknę, jakby coś wiedziała. Czy tylko ja nic tu nie wiem? Dziewczyna wstała i poprosiła Biebera na słówko. Zostałam tam z Jeydonem, który po informacji jakiej przed chwilą się dowiedział był równie przestraszony jak ja. Nikt z nas nic nie mówił, nikt nie dał rady wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Kto by się spodziewał że naprawdę moje życie zmieni się w koszmar? Może to sprawka Price? Czy ona naprawdę byłaby do tego zdolna? Nagle Jey szturchnął mnie i wskazał na Victorie, która właśnie przechodziła, o wilku mowa? Wiedziałam że nie ma dnia w którym Price nie chciałaby mi dogadać tak też było i teraz. Zauważając mnie ruszyła z tym swoim tępym uśmiechem na ryju w naszym kierunku. Czemu akurat teraz? Nie miałam ochoty patrzeć na nią, a co dopiero znów się z nią użerać. Mogłaby sobie dać spokój, ale nie ona za wszelką cenę chce ze mną wygrać. Po moim trupie... Wstałam i spotkałam się twarzą w twarz z wrogiem numer jeden.
- Oh Lilyane wyglądasz jeszcze gorzej niż zwykle, czy coś się stało?
- Co Cię to interesuje? - parsknęłam.
- Tak jakoś, co Bieber Cię zranił?
- Nie, za to ty mnie ranisz swoim wyglądem.
- No cóż nic dziwnego, wyglądam o wiele lepiej od ciebie.
- Ta tylko wygląd Ci został bo mózg gdzieś dawno zgubiłaś. - zaśmiałam się.
- Zabawne, rzeczywiście.
- Price odwal się od Lily. - powiedziała zza jej pleców wściekła Nina. - Aktualnie raczej ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać, więc z łaski swojej rusz ten swój pieprzony tyłeczek i spieprzaj, albo twoja ładna buźka źle skoczy.
Kiedy Victoria odwróciła się i rzuciła na nią złowrogie spojrzenie, a gdy ujrzała Justina cofnęła się. Bieber patrzył na nią jakby chciał ją zabić. Po rozmowie z Johnson widać było że jest jeszcze bardziej poirytowany i raczej nie powinno mu się teraz wchodzić w drogę.
- Wszystko w porządku Justin? - zapytała drżącym głosem brunetka.
- Na serio Cię to interesuje? - zakpił. - Mam nadzieje że słyszałaś Ninę i nie będę musiał po niej powtarzać.
Przerażona Vicky powoli nie odrywając wzroku od chłopakaopuściła nas, pewna siebie dziewczyna, nagle zmieniła się w bojaźliwą, jedynie pod wpływem Justina. Może i tylko na chwile, ale zmieniła się. Ludzie którzy mnie otaczają coraz bardziej mnie zadziwiają. Muszę chyba zadać sobie pytanie, czy pomimo spędzonego z nimi czasu na pewno ich znam? Zadzwonił dzwonek na lekcje, wzięłam książki z swojej szafki i udałam się z przyjaciółmi do klasy. Zajęliśmy swoje miejsca, a kiedy tylko nauczyciel wszedł do sali rozpoczęła się lekcja, której nie byłam w stanie słuchać, nie mogłam się na niczym skupić. Po mojej głowie chodziły różne pytania, widziałam to co się wydarzyło, ten pistolet, słyszałam warkot silnika. Przyprawiało mnie to o nieprzyjemne ciarki. Nie chciałam o tym myśleć, jednakże ciekawość też dawała o sobie znaki. Chciał wiedzieć kim był, kim jest ten mężczyzna i czego od nas chciał. Zgniatając policzek opierając się o rękę, wpatrywałam się w okno za którym padał śnieg, było go coraz więcej i więcej. W pewnej chwili ujrzałam zarys postaci idącej w stronę szkoły. Szedł przez te zaspy, był coraz bliżej. Kurtkę miał tą samą co tamten facet, a na głowie miał kominiarkę. Czy ja mam zwidy czy to na serio ten sam mężczyzna. Zatrzymał się jakieś trzy metry od okna. Patrzył się na mnie, poniósł rękę i układając dłoń w pistolet przyłożył sobie ją do skroni po czym udał że strzela. Kiedy to zobaczyłam po prostu krzyknęłam na całą klasę. Wszyscy skupili się teraz na mnie, zamiast na lekcji. Kiedy ponownie spojrzałam w miejsce gdzie stał nieznajomy, nikogo tam już nie było. Mam zwidy? Coś chyba jest ze mną nie tak. Miałam ochotę wybiec z sali, ale nie chciałam żeby ludzie pomyśleli że jestem jakaś wariatką. W nerwach przesiedziałam całą lekcje wyczekując na przerwę, gdy tylko ona nastała, pierwsza wyleciałam z klasy i od razu pobiegłam do toalety, aktualnie było to jedyne miejsce w którym mogłam po prostu wypuścić swoje emocje. Weszłam do jednej z kabin i zamknęłam się. Wybuchłam płaczem, spokojne życie zwykłej Belieber z marzeniami, przerodziło się w piekło, tylko dlatego że poznała swojego idola i się z nim przyjaźni. A co jeśli razem z Justinem pójdziemy dalej? Co wtedy nam będzie grozić? Usłyszałam Ninę, szukała mnie jednak ja nie odpowiadałam, siedziałam cicho no w pewnym senie bo to co zdradziło moje położenie to szloch, którego nie mogłam powstrzymać.
- Wiem że tu jesteś. Wiem nawet w której kabinie. Otwórz i powiedz mi co się stało.
- Nie, chce zostać sama, proszę zostaw mnie.
- Pogięło Cię, rano ktoś chciał Cię zabić i ja mam Ci dać spokój. Gadaj co się stało.
- Widziałam go. - krzyczałam.
- Kogo? - zdziwiła się.
- Tego mężczyznę z rana, stał przed szkołą, pokazywał jak strzela sobie w głowę. Chciał mi oznajmić że jestem martwa. - mówiłam spanikowana.
- Najlepszym wyjściem moim zdanie byłoby zgłoszenie tego na policje, lecz tego nie możemy zrobić.
Otworzyłam drzwi i wyszłam do przyjaciółki.
- Dlaczego nie możemy tego zgłosić na policje?
- Bo jeśli to zrobimy, może się stać coś czego będziemy żałować do końca naszych dni, czyli po donosie nie zbyt długo.
- Możesz mówić jaśniej?
- Nie mogę Ci nic powiedzieć, obiecałam to komuś. - odparła Nina.
- Justinowi tak? Obiecałaś coś Justinowi? Czemu wszyscy mają przede mną jakieś tajemnice?!
- Bo chcą Cię chronić Lilyane, im więcej wiesz tym gorzej dla ciebie. Czasem lepiej nic nie wiedzieć i spać spokojnie.
Niespodziewanie usłyszałyśmy krzyki, były to przeraźliwe piski. Wskazywały na to że coś się stało, bałam się tam pójść. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, zresztą Nina to samo. Ruszyłam w stronę drzwi. Gwałtownie je otworzyłam. Razem z przyjaciółką ujrzałam zbiegowisko, podeszłam tam bliżej. Poczułam że weszłam w coś mokrego. Spuściłam wzrok, była to krew, od razu zrobiło mi się niedobrze. Panika jaka panowała w szkole, płaczący ludzie i krew, która była na ścianach oraz na podłodze. Co się do cholery stało? Gdzie jest Justin?! Nina z niepokojem w oczach patrzyła na mnie. Wbiegłam w tłum, jak najszybciej chciałam się przedostać przed ludzi, bo właśnie tam była odpowiedź na moje pytanie.



Od autorki: Mam nadzieje że rozdział się wam podoba, miał być jutro, ale postanowiłam że z powodu urodzin @empty_souls dodam go dzisiaj, jako taki prezent dla niej, btw wszystkiego najlepszego :D



Jeśli ktoś chce zapraszam do followania mnie na TT


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)







50 komentarzy:

  1. ]CENZURA]o kurwa mac......ja pierdole jeeej. co sie dzieje. woow.
    ps. kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy20/4/13

    BOŻE KOCHANY, UMARŁAM.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy20/4/13

    Ale super. <3 Kocham to. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy20/4/13

    Czekam na nastepny..oby jak najszybciej..;D Roździał swietny..*_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy20/4/13

    O MATKO, O MATKO, O MATKO, O MATKO!
    JAKIE EMOCJE, MU NIE MOŻE SIĘ COŚ STAĆ FIASHFUAISFHAUIFHAUIAF

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy20/4/13

    O BOŻE, CO SIĘ DZIEJE.. Rozdział jest niesamowity. Ta cała akcja z tym gościem i na końcu, boję się o Justina.. i ciekawe o co chodzi, że nie mogą jej powiedzieć. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3 / @justinsladyx

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy20/4/13

    Musialas przerwac w takim momencie?! nienawidze Cie za to, ale kocham za to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy20/4/13

    nie wiem co napisac. Zaniemowiłam...... ;o cała się trzęsę. Jezuu... Boję się. Justinowi nic nie jest, prawda.?! O ja pierdziele... Nie. Ja zgłupieje. Ja na serio zgłupieje, nie poradze sb z moją wyobraźnią. Przeżywam to opowiadanie jakby to była prawdziwa historia, jakby to sie działo na prawde. To wszystko, ten cały rozdział jest tak przerażająco realistyczny. Jest świetny. Jest cudowny. Jest cholernie rewelacyjny. Stwierdzenie, że nie moge się doczekac nn, to po prostu mało powiedziane. Ja potrzebuje nn.! Ja zwariuje czekając cały tydzien na niego.! Prosze, jesli jest taka możliwosc, dodaj go szybciej... Jesteś cudowna, piszesz cudownie. Czekam... @69_danger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy20/4/13

      Matko zgadzam się z tobą w 100 % !

      Usuń
  9. Anonimowy20/4/13

    o mój boże! ;o powiedz że Justinowi nic się nie stało bo zwariuje .:o jezu aż się cała trzęsę! ;o
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy20/4/13

    Ejjjj noooooooo moment na zakończenie wybrałaś masakryczny... i jak ja mam teraz normalnie funkcjonować?!?! Dawaj nexa,bo jestem ciekawa!! @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń
  11. jaaaa.... boskie!! Czekam nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy20/4/13

    JAK COŚ SIE STALO JUSTINOWI TO NIE RECZE ZA SIEBIE ! prossze dodaj nn szybciej bo zwariuje

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy20/4/13

    Genialne! Jeju Co to jest za gościu? Czego on od nich chce ? To jest CUDOWNE :D Mam nadzieję, że Justin'owi nic się nie stanie xd
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  14. @Szizzbi20/4/13

    bardzo fajny rozdzial, ciekawe o co chodzi ;) szkoda ze nie dalas notki w piatek, wtedy ja mialam urodziny :c

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne! Już chce wiedzieć co bedzie dalej! chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału! Czeekam :)/ @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  16. hjbwfrweqfhewfqwefkjewqbq boooze w takim moemnciee ?
    boze ale emocje <3

    świetny rozdział :D
    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  17. jezusie kochany serio w takim moencie musiałaś przerwać? znowu? why? :C
    mam złe przeczucia co do tego zdarzenia. bardzo złe. :(

    OdpowiedzUsuń
  18. omfg, boje sie czyja to bula krew. i co sie stalo. strasznie sie boje. ale powiem ci ze rozdzial swietny i nie mam zielonego pojecia o co chodzi z tym dacetem. wytlumacz nam prosze <3 <3 <3 i dawaj szybko nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy21/4/13

    och, jak mogłas zostawić nas w takiej niepewnosci;< /ollune

    OdpowiedzUsuń
  20. O kurwa mam nadzieje ze to nie Justin !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. O mój Boże ! Co się dzieję ?! :o

    OdpowiedzUsuń
  22. Omgaaaaash . dawaj dalej . Świetne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. believe.21/4/13

    O nie nie nie. To nie może być krew Justina! lolgfgvzaoyu nie wiem co powiedzieć. Po raz kolejny nas mega zaskoczyłaś i to oczywiście pozytywnie ;) Bardzo się cieszę, że tak dużo dzieje się w twoim opowiadaniu, a nie tak jak w niektórych jakaś nudnawa opowiastka, która kończy się jak wszystkie. Ty jednak potrafisz nas zaskoczyć nawet w 30 rozdziale?! Jesteś naprawdę wspaniała ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy21/4/13

    O cholera ! Co tu sie dzieje ? Jestem caly czas w szoku .
    Swietnie to wszystko opisalas. Nic temu rozdzialowi nie brakuje.
    Wooooow normalnie woooow
    *.*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy21/4/13

    BOZE KOCHANY :OOOO

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy21/4/13

    Kurde noo ! co dalej ?! :O Świetnie piszesz i nie przerywaj tego :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Hdihsgvdusbbshsinsiajshsishiahshdhduhsuhdfnsosb OMGGGG CO SIE DZIEJE?! KOGO ZABILI?! MAM NADZIEJE ZE VICKY! BOZE CZEMU JUS NIE CHCE POWIEDZIEC NIC LIL? TAK SAMO JAK NJ LOOOL CHCE JUZ NASTEPNY! Kocham xoxo

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy21/4/13

    njkdnscnslejwpocnsdlanfrepgjev!!! Ja chcę następny ! Boże ten rozdział jest zajebisty *.* Aaaa . Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Anonimowy21/4/13

    O mój Boże ale mam przez to teraz adrenalinę !!!! Kocham twój Blog <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja na jej miejscu też bym się wkurzyła, że wszyscy coś wiedzą a nic nie mówią "dla jej dobra". Wkurzające. Powaliłaś mnie tym rozdziałem, totalnie! Nie mogę się doczekać następnego. + pamiętaj, że pocałunek = dedykacja dla mnie :D LOL

    OdpowiedzUsuń
  31. OOOOMMMMGGGGG!!! Co tam się dzieje!? Kto to jest! Gadaj szybko!Rozdział jest po prostu mega ,mega klsdnkjcjsbcjhbdasjc!!! Nie wiem jak to opisać! Kocham tego bloga! Pisz kolejny błagam, błaaagaaam! I mam nadzieję ,że zabili tą pustą laskę,a nie Justina!! Chyba bym się zaryczała!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Anonimowy21/4/13

    "dla twojego dobra" grr nienawidzę tych słów ;p
    rozdział mega!
    czekam na kolejny ;)
    @Talalovely

    OdpowiedzUsuń
  33. Boże *.....*
    powiedz że Justinowi nic nie jest !!

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy21/4/13

    OMG! Kocham to opowiadanie! a to jest najlepszy rozdział ze wszystkich jak na razie ^^
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy21/4/13

    Boże... Nie wiem co napisać... Rozdział jest jak zwykle super, ale mam wrażenie, że się znęcasz nad bohaterami XD

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy21/4/13

    Kiedy oni będą razem ja się pytam? Rozdział jak zwykle jest mega, ale może troche przesadziłaś z tą krwią... Mam nadzieje, że Justinowi nic nie jest... A jak jest to NIE ŻYJĘ

    ~Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy21/4/13

      Zgadzam się z tobą w 100% *.*
      IM DEAD

      Usuń
    2. Spokojnie, ja mam plan :)

      Usuń
    3. Byleby dobry xD Bo będę dręczyć kochana <3

      Usuń
  37. Anonimowy21/4/13

    Chyba Wiem co knujesz ...

    OdpowiedzUsuń
  38. Anonimowy21/4/13

    Świetny... Dodaj jak najszybciej następny

    OdpowiedzUsuń
  39. Anonimowy23/4/13

    o matko cudowny *.* mam nadzieję że to nie justin, a jeśli on to że jeszcze nie kończysz tego opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy24/4/13

    Jezuuuuuu normalnie cudeńko !!!!!!! Czekamy na kolejnyyyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  41. ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIBSTER AWARD! więcej informacji tutaj :D http://onedirectioniandrea.blogspot.com/2013/04/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  42. Anonimowy24/4/13

    Prosze cię daj szybciej ten rozdział :)bo nie moge sie doczekać ggooo :(

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiedy dodasz nastepny rozdział ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien pojawić się około 1:00 :)

      Usuń
  44. O boże, jaki dramat! Dla mnie to wszystko zbyt szybko i gubię się z tą nagłą zmianą, ale muszę ci powiedzieć, że i tak kocham to opowiadanie i czytam je jednym tchem ( tak, tak np zamiast uczyć się na dwa sprawdziany które mam w piątek... hmm a co jest dzisiaj... czwartek.. no to jestem martwa..) Widzę że wszystkim się udziela choroba na Dangera, czekam na dalszy rozwój twoich chorych myśli, które potem opisujesz tutaj i niszczysz moją piękną sielankę.! NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO! Miało być tak pięknie Lilyane + Justin = <3 A ty tu co... Jesteś niemożliwa, kocham cię. i czekam na więcej ;p

    OdpowiedzUsuń