„Krzyknęłam, ale było już za późno. Usłyszałam strzał, Justin spojrzał na mnie.‟
* * *
|
Spojrzałam na niego, w momencie kiedy chciał mnie kopnąć, odsunęłam się i obolała szybko się poniosłam. Oparłam się z impetem o jedną ze ścian małego pomieszczenia. Facet znieruchomiał na chwilę, podniósł głowę i popatrzył się na mnie. Oddychałam nerwowo, tak jakbym nie mogła zaczerpnąć powietrza, bo nie mogłam. Złapał za kamerę i zaczął iść w moim kierunku, wyciągnął z kieszeni nóż i przystawił mi go do gardła. Czułam jak co jakiś czas przejeżdża nim po mojej szyi. Nieoczekiwanie zaczął krzyczeć, chciał żebym powiedziała że go kocham, mając na myśli że kocham Justina. Powiedziałam to cicho, bardzo cicho na co ten zaczął się na mnie wydzierać, żebym powiedziała głośniej. Wsadził ostre narzędzie między zęby i jednym ruchem ręki powalił mnie na ziemie po czym usiadł na mnie, uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy. Znów wziął do ręki nóż i przyłożył go do mojej ręki. Zerknęłam na nią kiedy powiedział, że teraz może zaboleć. Zamknęłam oczy i poczułam jak ostrze przecina mi skórę. Krzyczałam jak najgłośniej potrafiłam, próbowałam się mu wyrwać nie dałam rady. Czy tak samo postąpił z tamtą dziewczyną? Ale dlaczego nikt jej nie słyszał? Podsunął mi bluzę do góry, spojrzał na moje ciało, dotknął mnie zimną dłonią, poczułam się dziwnie, niespodziewanie przejechał perę razy nożem po moim brzuchu. Wyglądał jakby go to podniecało, co było dla mnie przytłaczające. Nagle mężczyzna zatrzymał swoje działanie. Wstał ze mnie, wyłączył kamerę i położył ją na stole. Chwyciłam się za krwawiącą rękę i w pewnym momencie poczułam jak zostaję podniesiona do góry. Nie mogłam się ruszać. Nieznajomy przysunął mnie do siebie tak że byłam plecami oparta o niego. Jedna rękę przytrzymywał mnie drugą zaś, w której trzymał nóż podłożył pod moje gardło. Nagle usłyszałam coś co on usłyszał chyba wcześniej przerywając torturowanie mnie. Ktoś tu był, ktoś wszedł do hangaru.
-
Chyba mamy gościa Lilyane. - odparł.
Moje
oczy rozszerzyły się kiedy zrozumiałam kim może być osoba, która
tu zaraz wejdzie. Wiecie o czym wtedy zaczęłam myśleć? O tym że
znów przez mnie on ma problemy. Kolejny raz zaczęłam obwiniać
siebie. Drzwi powoli się otworzyły, a ucisk pod moim gardłem
zacieśnił. Do pokoju wszedł on. Spojrzał na mnie, w jego oczach
wyraźnie pojawiło się przerażenie, nie było ono spowodowane
strachem, ale tym w jakim stanie mnie zobaczył. Stanął naprzeciwko
nas i zaczął interweniować.
-
Morrison puść ją, to sprawa między nami.
-
O nie Bieber, ja po prostu chce żebyś cierpiał tak samo jak ja.
Powiedz jej co zrobiłeś, powiedz.
Było
dokładnie widać że chłopak nie chciał o tym mówić, spuścił
wzrok, a ja czułam że nóż wbija mi się w szyję, nie mogłam
ustać na nogach, gdybym się przewróciła ostrze przebiłoby mi
tętnicę, tylko świadomość tego utrzymywała we mnie nadal jakieś
siły.
-
Nie dotrzymałem obietnicy. - wydusił z siebie.
-
Powiedz jej co mi obiecałeś! - krzyczał.
-
Obiecałem mu że go nigdy nie zostawię, że nigdy o nim nie zapomnę
i że zawsze będę się z nim przyjaźnić, pomimo wszystko.
-
Okłamał mnie i złamał obietnice, wyjechał bez słowa z tym
palantem Scooterem, zostawiając mnie samego.
-
Nie miałem wyjścia. Rick proszę odłóż to i zostaw ją.
-
Nie, wiem że ona jest dla ciebie najważniejsza, że się z nią
przyjaźnisz, a nawet więcej. Dlatego też ona jest najlepszym
obiektem, który przysłuży mi się by sprawić żebyś okropnie
cierpiał za to że nie dotrzymałeś obietnicy.
Wiedziałam
że Justin go zna, byłam tego pewna. Ale nie dziwie się że nie
chciał mi powiedzieć kim on jest. Jednakże zastanawiało mnie
dlaczego Bieber go zostawił, w szczególności iż było wyraźnie
widać że Rick bo tak ma chyba na imię ten mężczyzna jest chory
psychicznie i potrzebował pomocy. Już bardziej znajomy mi szarpnął
mną po raz kolejny, przygotowywał się do ciosu ostatecznego, co
dla mnie oznaczało śmierć. Umrzeć w tak młodym wieku? I to
wszystko dla swojego idola, dla przyjaciela. Nie byłam na to gotowa,
ale skoro nie mam innego wyjścia przynajmniej muszę powiedzieć
Justinowi co czuje. Chwila, a może lepiej nie? Jeśli będzie
wiedział, a ja umrę to może cierpieć jeszcze bardziej. Szatyn
zrobił parę kroków w przód trzymając ręce przed sobą.
-
Rick to głupota, trafisz do więzienia. - powiedział brązowooki
robiąc się coraz bardziej wściekły.
-
Mam to w dupie i tak jestem sam.
Przyjaciel
był coraz bliżej, kiedy dzielił nas tylko metr, po chwili rzucił
się w stronę Ricka odpychając mnie. Wylądowałam na ziemi. Szatyn
siłował się z nim, trzymając za jego rękę uderzył nią o
ścianę, dzięki czemu narzędzie z niej wypadło. Nagle Bieber
zamachnął się i uderzył go z pięści w twarz, co odrzuciło
Morrisona lecz nie na długo. Brązowooki zadawał mu coraz to
mocniejsze ciosy, ale mężczyzna odpierał ataki i w pewnej chwili
siedemnastolatek sam oberwał. Siedziałam pod ścianą i patrzyłam
się na nich. Byłam tak oszołomiona że nie wiedziałam co miałam
robić. Mój leżący przyjaciel i dostający silne uderzenia
popatrzył w moją stronę i krzyknął żebym uciekała. Podniosłam
się, ale nie miałam zamiaru go zostawiać. Zobaczyłam nóż,
szybko dostałam się do niego i chwyciłam. Kiedy podeszłam do
napastnika w celu uratowania Biebera, Rick obrócił się i chwycił
mnie za rękę. Justin wykorzystał to i szybko wstając rzucił się
na niego powalając go. Szatyn był naprawdę wściekły, pomimo że
mężczyzna był większy od niego, chłopak dawał sobie z nim radę.
Oboje dyszeli, widać że tym razem leżący Morrison miał już
dość, szatyn zaczął go kopać, widząc że facet już nie jest w
stanie się obronić, nie mający chęci go zabijać chłopak po
prostu się wycofał. Mój wzrok spoczął na wymaltretowanym
Morrisonie, zorientowałam się że mężczyzna po coś sięga.
Wysunął coś zza pleców, był to pistolet. Podniósł rękę i
skierował go w stronę chłopaka. Krzyknęłam, ale było już za
późno. Usłyszałam strzał, Justin spojrzał na mnie. Jego brązowe
oczy poszerzyły się, zobaczyłam jak osoba którą kocham pada
bezwładnie na kolana po czym uderza o ziemie całym ciałem. Facet
obolały wstał pomału i się uśmiechnął.
-
No cóż czegoś takiego się nie spodziewałem. Też fajnie.
Kulejąc
wyszedł z pomieszczenia i wsiadając do auta po prostu odjechał. Ja
można być takim człowiekiem, jednak teraz nie czas na
zastanawianie się nad tym. Szybko podsunęłam się do przyjaciela.
Zerknęłam na miejsce w które dostał, krwawiło dość mocno.
Patrząc w jego oczy i widząc jego cierpienie chciałam żeby to nie
było prawdą. Okropnie jest patrzeć kiedy osoba którą kochasz
cierpi.
-
Bieber gdzie masz komórkę.
-
Kieszeń... - powiedział.
Roztrzęsiona
wyciągnęłam ją i wykręciłam numer na pogotowie, jednak nie było zasięgu,
złapałam go za rękę i powiedziałam że zaraz tu wrócę. Pod
wpływem tego że chciałam uratować osobę na której mi okropnie
zależało nie było dla mnie żadnym problemem podniesienie się i
wybiegnięcie z hangaru. Stanęłam na zimnie, trzęsłam się, ale
teraz to nie miało znaczenia. Złapałam zasięg, ktoś się
odezwał. Przyjmująca zgłoszenia zaczęła mi zadawać różne
pytania, nie odpowiedziałam na nie, nie było na to czasu, po prostu
określiłam gdzie jestem i co się stało nie rozłączając się
wróciłam do środka, wiedziałam że mogę stracić przed chwilą
wyłapany zasięg, ale nie chciałam żeby on był tam sam.
Przykucnęłam przy chłopaku i delikatnie położyłam jego głowę
na moich kolanach. Patrzył na mnie, czułam jak po moich policzkach
spływają łzy. Justin pomimo swojego aktualnego stanu uśmiechnął
się i podnosząc rękę położył ją na moim policzku, wycierając
moje łzy kciukiem. Chyłkiem za jego dłoń i wtuliłam swój
policzek w nią jeszcze mocniej. Bieber był coraz bardziej
osłabiony, pomału traciłam z nim kontakt. W pewnym momencie nie
wiem dlaczego zaczęłam to śpiewać zmieniając tylko parę rzeczy.
-
Well let me tell you a story about a girl and a boy, she fell in love
with her best friend, when he's around, she feels nothing but joy. I
will catch you if you fall Bieber.
Szatyn
otworzył oczy wsłuchując się w mój śpiew, jednak po chwili je
zamknął. Mówiłam do niego, jednak on nie reagował.
-
Justin? Justin proszę otwórz oczy, Justin otwórz oczy! Słyszysz?!
- krzyczałam i płakałam równocześnie. - Justin proszę otwórz
te cholerne oczy błagam! Nie zostawiaj mnie.
Zapłakana
uspokoiłam się dosłownie na chwilę, nachyliłam się nad
przyjacielem i zbliżyłam do niego bardzo blisko. Chwyciłam
delikatnie za jego oba policzki i wymawiając dwa słowa „Kocham
Cię‟ zamknęłam oczy i ostrożnie musnęłam jego usta swoimi,
trwałam tak przez moment. Odchyliłam się i zobaczyłam jak z
jednego kącika jego oka wypływa łza. On nie może umrzeć, nie
może. To ja powinnam teraz tu leżeć nie on. Gdzie jest to
przeklęte pogotowie. Moje wołania chyba zostały wysłuchane.
Słyszałam już syrenę, coraz wyraźniej ją słyszałam. Była już
niedaleko.
-
Justin słyszysz?! Jada po nas Justin proszę Cię trzymaj się, nie
możesz umrzeć. Obiecałeś mi że przejdziemy przez to wszystko
razem, nie możesz mnie zostawić!
Pisk
opon i wbiegający ratownicy do pomierzenia, w pewnym sensie
odetchnęła z ulgą, ale jednak nie do końca. Dwóch mężczyzn
podeszło do mnie chcąc mnie opatrzyć jednak, zaczęłam krzyczeć
żeby zajęli się Justinem. Przynieśli nosze i położyli go na
nie, zanieśli powoli do karetki. Jakaś kobieta poprosiła mnie
żebym wsiadła do pojazdu, zrobiłam to. Zamknęły się drzwi
samochodu i ruszyliśmy na sygnale. Przez cały czas wpatrywałam się
w szatyna. W każdej chwili mógł umrzeć, tracił zbyt dużo krwi.
Ratowniczka owinęła mi rękę w bandaż i posadziła wygodnie.
-
Poszkodowani to chłopak około siedemnastu lat, postrzelony, szybko
się wykrwawia. Przygotujcie salę operacyjną, a druga osoba to
dziewczyna, też około siedemnastu lat, ma liczne rany po ostrym
narzędziu. Przykryli mnie kocem, czemu ten szpital musi być tak
daleko. Nagle ręka Biebera, która leżała na jego piersi zsunęła
się z niej. Wiedziałam że pomimo iż jest nieprzytomny źle to
wróży. Usłyszałam stały pisk urządzenia co oznaczało że jego
serce nie pracuje.
-
Boże on umiera, ratujcie go! - szlochałam.
-
Musimy przywrócić akcje serca! Defibrylator gotowy?! - zapytaj
jeden z ratowników.
-
Tak jest, można zaczynać. - odpowiedział mu drugi.
Skumulowanie
się prądu nie było takie straszę, jak widok wyginającego się
ciała chłopaka. Nie przynosiło to żadnych skutków. Przymykając
powieki kolejny raz miałam nadzieje że okaże się to wszystko
zwykłym snem, jednakże tak nie było. Nie widząc nic,
nieoczekiwanie usłyszałam upragnione pikanie, jego serce znów
biło. Znów jest z nami.
-
Musimy jak najszybciej dostać się do szpitala, jest z nim coraz
gorzej. - powiedział mężczyzna.
Po
jakiś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu, wyciągnęli go
szybko i od razu przewieźli na salę operacyjną. Wysiadłam z
karetki i pomału doszłam do drzwi, uwiesiłam się na nich, po czym
zsunęłam. Podbiegła do mnie jakaś pielęgniarka, która została
do mnie zawołana. Ostrożnie pomogła mi wstać. Wchodząc do środka
minęło mnie kilka biegnących osób w fartuchach, wyglądając na
lekarzy. Zobaczyłam salę operacyjną, do której podejrzewam że
wjechał Justin. Kobieta skierowała mnie do pokoju. Poprosiła mnie
żebym położyła się na dużym łózko wyglądającym jak stół.
Oparłam wygodnie głowę, wtedy właśnie poczułam jak bardzo bolą
mnie rany. Pielęgniarka położyła na nich parę gaz mówiąc mi że
musi je odkazić, szczypanie było nieznośne, lecz musiałam to
wytrzymać.
-
Opatrzę Ci te rany, potem zrobię klika badać i załatwię wizytę
u psychologa.
-
Wizytę u psychologa? - oburzyłam się.
-
Po tym co przeszłaś powinnaś się z nim spotkać i porozmawiać na
ten temat.
-
Kiedy byłam mała straciłam rodziców, zginęli w wypadku, nie
pamiętam ich. Po tym wydarzeniu zajęła się mną i moim starszym
bratem ciotka do puki mój straszy brat nie był w stanie się mną
zaopiekować. Mieszkaliśmy w ciasnym mieszkaniu, dzięki temu że
dostałam się do szkoły swoich marzeń, spełniłam swoje
największe marzenie, przeprowadzając się tam poznałam swojego
idola, zostaliśmy przyjaciółmi. Jego dziewczyna była z nim tylko
dla pieniędzy i rozgłosu. Znienawidziła mnie, bo widziała że
Justin widzi coś we mnie czego ona nie posiada. Kiedy z nią zerwał
postanowiła zmienić moje życie w piekło. Udawało jej się to,
ale dzięki Justinowi byłam silna i cały czas jestem, teraz jeszcze
ten gościu próbujący nas zabić. Pomimo tego wszystkiego ja nadal
się trzymam. - popatrzyłam się na nią. - Ciągle pani twierdzi że
potrzebuję psychologa?
-
Zrobisz jak uważasz. - odparła. - Ja tylko sądzę że przydałoby
Ci się takie spotkanie.
-
Mogę zadzwonić? Mój brat na pewno się martwi i chętnie by mnie
zabił za pewne. Tylko potrzebuję z czegoś zadzwonić bo moja
komórka nie przeżyła.
Kobieta
kończąc odkażanie i opatrywanie moich części ciała
podprowadziła mnie na korytarz gdzie znajdował się telefon,
wykręciłam numer. Chris odebrał od razu, był strasznie
podenerwowany. Zaczął krzyczeć, ale gdy usłyszał że płaczę
przestał. Rozpoczął dokładne wypytywanie na temat tego co się
stało, powiedziałam mu wszystko, kiedy opowiadałam o tym w jakim
stanie jest mój przyjaciel i jak został do tego doprowadzony,
wszystko powróciło. Ból się nasilił, znów usłyszałam strzał
i zobaczyłam jego brązowe oczy wpatrzone we mnie. Zrobiło mi się
słabo, pielęgniarka podtrzymała mnie na szczęście. Mój brat
powiedział tylko że zaraz będzie i się rozłączył. Moja
aktualna opiekunka chciała wziąć mnie na badanie, lecz ja nie
miałam zamiaru na nie iść. Musiałam czuwać, musiałam czekać aż
powiedzą mi co jest z Justinem. Usiadłam niedaleko sali
operacyjnej. Do moich uszu docierały różne dźwięki maszyn
znajdujących się tam. Chciałam żeby w końcu jakiś lekarz
stamtąd wyszedł i powiedział mi że wszystko z nim w porządku.
Nieoczekiwanie do szpitala wpadła Pattie, spojrzała na mnie. Była
zapłakana, po niej wszedł Chris i Ever. Wszyscy podbiegli do mnie.
Wstałam i poczułam jak mama Justina przytula mnie do siebie i
zaczyna czule gładzić po głowie swoją ręką. To uczucie, które
mi przy tym towarzyszyło było czymś czego wcześniej nie
doświadczyłam.
-
Lily wszystko będzie dobrze, Justin jest silny. Dobrze że nic ci
nie jest. - mówiła.
Wicie
co wtedy poczułam? Tą matczyną opiekę, pierwszy raz w życiu.
Przytuliłam się do niej, zamknęłam oczy i jeszcze bardziej się
rozpłakałam. Brat razem z Silver patrzyli się na mnie. Byli
zmartwieni, nie dziwie się byłam cała posiniaczona i pokrwawiona.
Po niej przyszła pora na Chrisa, który delikatnie mnie przytulił
wiedząc że jeśli zrobi to mocniej może mnie to zaboleć. Ever
spojrzała na nas i poprosiła czy mogłaby mnie na chwilę porwać.
McFly został z Pattie, usiedli w miejscu gdzie ja wcześniej
siedziałam i zaczęli rozmawiać. Pielęgniarka oznajmiła nam że
jeśli będzie potrzeba to mamy ją zawołać, zostałyśmy same.
Brunetka była jedyną osobą z którą mogłam pogadać jak z
psychologiem tylko jej tak ufałam, że nie zrobi mi papki z mózgu
jak niektórzy.
-
Wiem że to dla ciebie bardzo ciężkie, ale musisz mi powiedzieć co
się stało. - rozpoczęła.
-
Rano ktoś nas śledził kiedy jechaliśmy do szkoły, prawie udało
mu się nas złapać, jednak dzięki Justinowi uciekliśmy. Potem gdy
byliśmy w szkole, doszło tam do morderstwa, dyrektor kazał nam
zostać w szkole, ale Bieber mnie wyprowadził i zawiózł do siebie
twierdząc że tylko tam jestem bezpieczna. Potem zadzwonił mi
telefon, był to Chris. Kazał wracać mi do domu, pięć minut
później znów zadzwonił. Tylko że to nie był już Chris, a Rick.
-
Rick? Rick Morrison? - zdziwiła się.
-
Tak, potem znów zobaczyłam to auto, wyszedł z niego mężczyzna,
to znaczy Morrison, trzymał w ręku pistolet, kazał mi wsiąść do
auta. Posłuchałam go, pojechaliśmy do jakiś hangarów.
-
Stare hangary, Bieber się tam często bawił kiedy był młody.
Wysiedliśmy,
zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i oznajmił że musi się
zemścić na Justinie. Dzięki mnie od będzie cierpiał. Chciał
mnie zabić. Jednak mój przyjaciel mnie znalazł, zaczęli się bić,
a potem on wyciągnął pistolet i strze... Strzelił, Justin leżał,
ja nie, ja nie chciałam. To moja wina. - wpadłam w histerię.
-
Przecież Rick stąd wyjechał już dawno, wzięli go do
psychiatryka. To niemożliwe. - powiedziała cicho. - Za co ty się
obwiniasz co? On nie dał by Cię skrzywdzić, gdyby mu na tobie nie
zależało nie przyjechałby.
-
A co jeśli on... - wtuliłam się w nią mocno.
-
Słyszałaś co Pattie powiedziała? Sądzę to samo, Bieber jest
zbyt silny, poradzi sobie. - odparła pewnie.
Odsunęłam
się od przyjaciółki i opierając o ścianę zsunęłam się po
niej. Ever wiedziała że potrzebuję teraz chwili spokoju i czasu
żeby przemyśleć, uśmiechnęłam się delikatnie i poszła do
Chrisa. Chciałam bardzo wierzyć w to w co wierzyła Pattie i
Silver, miałam nadzieje że to jest prawda. Przecież stracenie
nadziei znaczyłoby całkowity koniec wszystkiego, nie mogłam na to
pozwolić. Zresztą on musi żyć, obiecał mi coś. Jeśli umrze nie
wiem co ze sobą zrobię. Kocham go, ale tu nie chodzi o taką miłość
fana do swojego idola, o nie... Tu chodzi o coś o wiele większego.
O coś co kształtowało się przez te wszystkie miesiące, co
umacniało się przez te wszystkie zdarzenia w naszym życiu. A to co
stało się teraz było przełomem, pokazało to mi że naprawdę
chce z nim być, że nie mogę bez niego żyć. Nie wyobrażałam
sobie jakby wyglądało moje życie bez niego, nie chce sobie nawet
tego wyobrażać. Podniosłam bluzę i zobaczyłam zaklejone rany, to
będzie niezła pamiątka jeśli zostaną blizny. Nie było to dla
mnie aktualnie największe zmartwienie. Wszyscy wciąż czekaliśmy
na jakąś informacje na temat stanu szatyna. Podeszłam do brata i
siadając obok niego oparłam głowę o jego ramię, ten objął mnie
i przytulił. Operacja trwała długo, pomimo że była już czarta
nad ranem nie odczuwałam zmęczenia, nikt go nie odczuwał. Każdy z
nas był zaniepokojony zbyt bardzo żeby przymknąć choć na chwilę
oczy. W końcu coś zaczęło się dziać. Usłyszałam ze ktoś
kieruje się w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły.
Wyszedł zza nich lekarz, szedł powoli. Stana przed nami, zerwałam
się na równe nogi. Jego wyraz twarzy nic mi nie mówił, był
dziwny. Dało się z niego wyczytać i dobą i złą wiadomość.
Bałam się, naprawdę się bałam usłyszeć to co ma nam do
powiedzenia, jednak musiał nam oznajmić w jakim jest stanie.
-
Co z nim?! - krzyknęłam.
Od autorki: Jak widać zmierzamy ku powstaniu Jily, jest to pewnie bardzo dobra wiadomość dla wielu z was. Dzięki za cierpliwość, mam nadzieje że rozdział wam się podoba :)
Dedykacja dla:
@patty1193
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
boże ja tu się popłakałam, na prawdę . boże proszę cię dodaj szybko kolejny bo ja nie wytrzymam co z Justinem :ccc @YoSwaggyBieber
OdpowiedzUsuńo kurwa mac. co sie dzieje nie ograniam. wooooooooow. marchewa zaskakujesz ludzi
OdpowiedzUsuńjejciu płaczę. :'( Justin musi przeżyć..
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, cholera, nie mogę się doczekać 33.. ~ @PoliishBelieber
OMG
OdpowiedzUsuńwiesz, tak się nie robi :C popłakałam się przez Ciebie ;o
PISZ SZYBKO NASTĘPNY BO MUSZĘ WIEDZIEĆ CO Z JUSTINEM I JAK BĘDZIE Z JILY! :)
Pozdrawiam,
@iTweetedJustin
Awwww.... Jezu, ale emocje... Czekam na kolejny rozdział.. <333
OdpowiedzUsuńPISZ SZYBKO NASTĘPNY ! KOCHAM TWOJEGO BLOGA ODRÓŻNIA SIĘ OD INNYCH. SZYBKO SZYBKO PISZ DALEJ ! <3
OdpowiedzUsuńkuźwa.. słuchając przy tym Nickelback - Far away w oczach kłębiły mi się łzy.. serio.
OdpowiedzUsuńmatko boska adbhkjnsjwifbqeowinv! JilY! *______* w końcu noo. już tak bardzo chce kolejny rozdział!! xd
Dalej ! <3
OdpowiedzUsuńJejku mam nadzieje ze nic mu nie jest.... I przeżyje ... Czekam na nn
OdpowiedzUsuńOmg omg omg o. bedzie zyl prawda???!!! Musi! Super rozdzial xddd
OdpowiedzUsuńo jezu.. JUUSTIN!!
OdpowiedzUsuńniech nie umiera... prosze nie..
kurde aż sie popłakałam
@polly325
Gdy on leżał na jej kolanach a potem jak jechali do szpitala słuchałamDr. Dre - I Need A Doctor (Explicit) ft. Eminem, Skylar Grey
OdpowiedzUsuńI muszę powiedzieć że się rozpłakałam.
Nic nie mów tylko pisz następny rozdział i dodaj go szybko
:D
OMG ON MUSI ZYC !! AGSJADHAKDJAKD *__* duuzo sie dzieje, mam nadzieje ze kolejny dodasz w maire szybko, bo ten rozdzial trzyma w napieciu : )
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny!!!!!!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaa, ;oooo
OdpowiedzUsuńryczę, ryczę, ryczę! :((((
Ja już chce następny!!! ubóstwam twoje opowiadania...! *-* niech Jus nie umiera....
OdpowiedzUsuńRozdzial świetny!
Dziś znalazłam Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć, że te kilka godzin, które spędziłam na czytaniu rozdziałów, opłaciły się. Obecnie siedzę zapłakana przed komputerem..ten rozdział jest po prostu... n i e s a m o w i t y ! Trzyma w napięcie i powoduje łzy. Mam nadzieję, że Justin nie umrze. Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie! :)
her-romeo-his-juliet.blogspot.com
płacze... boże chce następny rozdział asdfghjkl
OdpowiedzUsuń@NakedBieberauhl
Cała się trzęsę.. Justin musi przeżyć, po prostu musi, będzie z nim wszystko dobrze.. a ten strzał, omg.. :o czekam na kolejny rozdział / @justinsladyx
OdpowiedzUsuńO kurwa mac!!! Dlaczego teraz?ja muszę wiedzieć co z nim!!! Proszę cię dodaj jak najszybciej kolejny rozdział bo nie wytrzymam !!!! Kocham tego bloga!!!
OdpowiedzUsuńJA CIĘ KUŹWA UDUSZĘ NOOOOOO! POCZEKAJ AŻ SIĘ SPOTKAMY.. OOOOOOJ..
OdpowiedzUsuńjezu jezu jezu jezu Jilyyyyyy ♥_♥
kurwa, aż się popłakałam..
OdpowiedzUsuńi dlaczego przerwałaś w taki momencie ?!
no nie wytrzymam chyba, dawaj szybko następny. <3
Płakałam się. Rozdział bardzo dobry i trzymający w napięciu... Dlaczego przerwałaś w takim momencie?;c. Z zniecierpliwieniem czekam na nn
OdpowiedzUsuń@nastiily
Boże on musi żyć! no rycze! :c
OdpowiedzUsuńherbgayervgt on przeżyje no! :c
Wspaniały i smutny rozdział.:c <3
Chce nn! *_*
@Michaelowax3
czemu w takim momencie? ;o disuhbndsgahjsadilghas *_* @Justeliaa
OdpowiedzUsuńO...oo.ooo nie mg . W najlepszym momencie się skończyło .. Czekam na dalszy .... :)
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam ... XD Boże to jest świetne , a nawet jeszcze lepsze . Uwielbiam to opowiadanie <3 Jeszcze skończyłaś w takim momencie :c Dawaj jak najszybciej NN :* !
OdpowiedzUsuńsiedzę tutaj zaryczana i nie wiem co ze sobą zrobić. rozdział chyba najlepszy jaki mógł być. Justin musi przeżyć, nie dopuszczam do siebie innej wersji. i nie może mieć żadnej utraty pamięci ani żadnego innego gówna. tak strasznie się o niego boję. jeju, jeszcze jak Lily zaczęła mu śpiewać, omg. ryczę jeszcze bardziej. mam nadzieję, że złapią tego Ricka. jezu, co za pojeb. proszę pospiesz się z rozdziałem, bo chyba zedję jak go szybko nie dodasz. proszę, proszę, proszę <3
OdpowiedzUsuńDobree xd świetne opowiadanie piszesz :)
OdpowiedzUsuńŚwietne świetne jak zawsze ;) dawaj następny :D @bieberowa103
OdpowiedzUsuńsuper ;) dzięki za dedykację ;)
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakała. On musi żyć :D Mam nadzieję, że teraz tego Ricka usuną jakoś :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Płakałam czytając ten rozdział. Jesteś świetna, nawet nie zaprzeczaj bo to prawda. Uwielbiam to opowiadanie, jest jednym z moich ulubionych! :*
OdpowiedzUsuńPłacze, płacze i płacze. On musi żyć!
OdpowiedzUsuńBoski! *_*
OdpowiedzUsuńboże to jest omajgasz przezajebiste, mam nadzieje, że szybko dodasz następny rozdział bo doczekać się nie mogę! możesz mnie informować ? @swaggiies
OdpowiedzUsuńprzeczytalam dzisiaj wszystkie rozdziały, to jest świetne! *o* czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńi czy mogłabyś mnie o nim poinformować? :) @natsibelieber :)
popłakałam się..
OdpowiedzUsuń@gabiszon18
0 Boże ! Popłakałam się czytając ten rozdział, w ogóle na mam takie ciarki że masakra.
OdpowiedzUsuńrozdział cudowany *_* świetnie wszystko opisane:)
@magda_nivanne
o rany. Jaka masakra. Co teraz? Co teraz? Dodawaj szybko.
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Poryczałam się to czytając !
OdpowiedzUsuńMasz niesamowitą wyobraźnię ;)
@Talalovely
O japierdole :o boje się,wogule płakać się chciało..czekam na następny @vaileswagy
OdpowiedzUsuńJezuu ale płacze! on musi przeżyć no ! ;<< ale ryczę !
OdpowiedzUsuńJPRDL padłam O.o Przez Cb zaraz mi serce wysiądzie!! Boskie opowiadanie <333 @ImWIldBelieber
OdpowiedzUsuńJeju płacze akurat w takim momencie !!!! <3 super sie czyta che wiecej
OdpowiedzUsuńMeeega rozdział *_* <3
OdpowiedzUsuńCzeekamy na nastepny <3333333 Boże dziewczyno kocham cie <3 ;* Pisz, pisz :D
OdpowiedzUsuńdlaczego przerwałas w takim momencie?! chce nastepny! <3
OdpowiedzUsuń:D świetny jak zwykle... Aż się popłakałam ♥
OdpowiedzUsuńcudooo!! *.* to jest genialne uzależniłam sie ! dawaj szybko nn <333
OdpowiedzUsuńŚwietny ; D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog : http://never-let-you-go-baby.blog.pl/
Dopiero zaczynam ; *
super!! <3 <3 <3 ryczę, masakra!! BŁAGAM CIE WSZYSTKO BYLEBY TYLKO NIE UMARŁ NIE PRZEŻYJE TEGO MASAKRA ALE SIE PORYCZŁAM <333 nie moge sie doczekac następnego rozdziału kocha, ten blog <3
OdpowiedzUsuńŁzy mi ciekły gdy to czytałam . Kocham too i ciebie . Szybko dodaj kolejny . <3 POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńBoże ! To jest Booskie ! <333 ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty *__* W sumie, jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuńJa zapraszam na moje opowiadanie o Jusinie : mylifesaver-justinandemma.blogspot.com
@WeronikaKozak
Kiedy to czytalam po prostu sie poplakalam ;( Niech z Justinem bedzie wszystko dobrze :) Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńboski!!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny .!!! BRAWO .! Dziewczyno masz talent . Łzy mi płyneły gdy to czytałam .!!! Musisz jak najszybciej dodać kolejny rozdział . Czekam i masz mi szybkp dodać następny .!!!! ;*
OdpowiedzUsuńWiesz, że Cię kocham, prawda? AJksdnmskjdkd, masz talent, wielki talent <3 Przepraszam, ale pod tym rozdziałem nic więcej nie napiszę, bo przez płacz mam wszystko zamazane. Czytając Twoje rozdziały po prostu płaczę. To jak piszesz jest wspaniałe, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńCo to za pytanie? ! Oczywiście, że się podoba! I to nawet jak. Nawet nie wiem jak mam słowa dobrać...Mam nadzieję, że nic mu nie będzie . Cudo, po prostu cudo. Nic dodać nic ująć ;>
OdpowiedzUsuńO. M. G!
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
Świetny :)
OdpowiedzUsuńśwuetny rozdział. Rozpłakałam się @justens_wife
OdpowiedzUsuńŚwietny blog naprawdę ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko w dwie noce i dziś rano i naprawdę jestem pod wrażeniem, to jak trzymasz wszystkich w napięciu, niesamowita, akcja i w ogóle :)
Bardzo się cieszę że podałaś mi adres swojego bloga na twitterze :D
Bo się w nim zakochałam i już nie mogę się doczekać kolejnego :)
@TeleDul
Cześć. Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Więcej szczegółów u mnie : http://zycie-to-ja-i-one-direction.blogspot.com/ xx
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga <3 serio tak sie wkrecilam ze masakra a przy tym rozdziale to sie normalnie poryczalam blagam on nie moze umrzec..
OdpowiedzUsuńOMG Jily *.*
OdpowiedzUsuńProszę dodaj dziś... BŁAGAM
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTEPNY *_* ??????
OdpowiedzUsuńkocham *.* rozdział mega! chce NN ;o
OdpowiedzUsuńjezu kocham to boże *______________*
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ROZDZIAL EVER !! @seciute
OdpowiedzUsuńŚwietny !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co z Justinem ;*
No przecież on jest jakiś PSYCHICZNY! Coś ty zrobiła tu za dramat. Ugh nienawidzę go.. Najbardziej mnie rozwalił tym jak Justinowi się tłumaczył, czemu wybrał ją.. Boże, jakiś palant. Nienormalny, psychiczny człowiek, ale z MÓZGIEM rzuciłby się na niego nic nie tłumacząc.. No ale dobrze, że Justin na takiego nie trafił i mam nadzieję że nie trafi.. Prawda? Nie może trafić, bo... Dobrzę, to jest twoje opowiadanie, ale wiedz że zepsułaś moją sielankę i nie wiem czy nie zepsujesz mi psychiki takim rozwojem akcji.. Chwila? Chyba jest już tak zryta, że się nie da ;p
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że pomysł z byłym przyjacielem, był chory i oryginalny. Cudowna mieszanka haha xD
No i teraz koniec. Muszę to skomentować. W tej chwili mam łzy w oczach, a wiedz, że naprawdę mało opowiadań sprawia, że płaczę. Nie wiem, tak po prostu jest. Może to po prostu wynik tego,co ja przeżywam na codzień. Ale wiedz, że jeżeli ja płaczę, musi to oznaczać, że jesteś naprawdę dobra w pisaniu, że czuć tu twoje serce, myśli i inspiracje jaką dajesz innym do tworzenia.Opublikowałaś tutaj piękną historię, którą czyta się od tak, cały dzień inny świat. A ty jesteś kluczem do tego świata i dziękuje ci, że go stworzyłaś. Poznałam wspaniałych ludzi z twojego opowiadania, i Ciebie.. równie cudowną osobę. W dopisku zakładam, że Justin musi żyć, ale pytanie co dalej? Coś ty nawymyślała. Co prawda myślę, że w normalnym życiu zrobili by Lilyane badania i nie pytali jej o zdanie, na pewno nie mogłaby tak po prostu siedzieć i czuwać, ale to sprawia, że twoje opowiadanie oddziałuje na uczucia innych. Pokazujesz niedoskonałości i nie zrozumienie w przypadku tych sztywnych procedur, dlatego wolę ten twój świat od rzeczywistego.. <3 Mam nadzieję, że nie tworzysz tu jakiś ostatnich 6 miesięcy życia, bo naprawdę , ja tu wtedy umrę razem z nim. Mam nadzieję i będę czytać dalej. Jesteś boska, pisz aha i...... NIE MOŻE BYĆ NICOŚCI POD ,,34 rozdział pojawi się'' Bo ja cię nadal nie rozumiem.. TO ile ty tych języków ufoludków masz? Ty.. może i tam coś jest, ale ja rentgena w oczach nie mam.. xD 0.0