Rozdział [ 32 ]

Krzyknęłam, ale było już za późno. Usłyszałam strzał, Justin spojrzał na mnie.

* * *







Spojrzałam na niego, w momencie kiedy chciał mnie kopnąć, odsunęłam się i obolała szybko się poniosłam. Oparłam się z impetem o jedną ze ścian małego pomieszczenia. Facet znieruchomiał na chwilę, podniósł głowę i popatrzył się na mnie. Oddychałam nerwowo, tak jakbym nie mogła zaczerpnąć powietrza, bo nie mogłam. Złapał za kamerę i zaczął iść w moim kierunku, wyciągnął z kieszeni nóż i przystawił mi go do gardła. Czułam jak co jakiś czas przejeżdża nim po mojej szyi. Nieoczekiwanie zaczął krzyczeć, chciał żebym powiedziała że go kocham, mając na myśli że kocham Justina. Powiedziałam to cicho, bardzo cicho na co ten zaczął się na mnie wydzierać, żebym powiedziała głośniej. Wsadził ostre narzędzie między zęby i jednym ruchem ręki powalił mnie na ziemie po czym usiadł na mnie, uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy. Znów wziął do ręki nóż i przyłożył go do mojej ręki. Zerknęłam na nią kiedy powiedział, że teraz może zaboleć. Zamknęłam oczy i poczułam jak ostrze przecina mi skórę. Krzyczałam jak najgłośniej potrafiłam, próbowałam się mu wyrwać nie dałam rady. Czy tak samo postąpił z tamtą dziewczyną? Ale dlaczego nikt jej nie słyszał? Podsunął mi bluzę do góry, spojrzał na moje ciało, dotknął mnie zimną dłonią, poczułam się dziwnie, niespodziewanie przejechał perę razy nożem po moim brzuchu. Wyglądał jakby go to podniecało, co było dla mnie przytłaczające. Nagle mężczyzna zatrzymał swoje działanie. Wstał ze mnie, wyłączył kamerę i położył ją na stole. Chwyciłam się za krwawiącą rękę i w pewnym momencie poczułam jak zostaję podniesiona do góry. Nie mogłam się ruszać. Nieznajomy przysunął mnie do siebie tak że byłam plecami oparta o niego. Jedna rękę przytrzymywał mnie drugą zaś, w której trzymał nóż podłożył pod moje gardło. Nagle usłyszałam coś co on usłyszał chyba wcześniej przerywając torturowanie mnie. Ktoś tu był, ktoś wszedł do hangaru.
- Chyba mamy gościa Lilyane. - odparł.
Moje oczy rozszerzyły się kiedy zrozumiałam kim może być osoba, która tu zaraz wejdzie. Wiecie o czym wtedy zaczęłam myśleć? O tym że znów przez mnie on ma problemy. Kolejny raz zaczęłam obwiniać siebie. Drzwi powoli się otworzyły, a ucisk pod moim gardłem zacieśnił. Do pokoju wszedł on. Spojrzał na mnie, w jego oczach wyraźnie pojawiło się przerażenie, nie było ono spowodowane strachem, ale tym w jakim stanie mnie zobaczył. Stanął naprzeciwko nas i zaczął interweniować.
- Morrison puść ją, to sprawa między nami.
- O nie Bieber, ja po prostu chce żebyś cierpiał tak samo jak ja. Powiedz jej co zrobiłeś, powiedz.
Było dokładnie widać że chłopak nie chciał o tym mówić, spuścił wzrok, a ja czułam że nóż wbija mi się w szyję, nie mogłam ustać na nogach, gdybym się przewróciła ostrze przebiłoby mi tętnicę, tylko świadomość tego utrzymywała we mnie nadal jakieś siły.
- Nie dotrzymałem obietnicy. - wydusił z siebie.
- Powiedz jej co mi obiecałeś! - krzyczał.
- Obiecałem mu że go nigdy nie zostawię, że nigdy o nim nie zapomnę i że zawsze będę się z nim przyjaźnić, pomimo wszystko.
- Okłamał mnie i złamał obietnice, wyjechał bez słowa z tym palantem Scooterem, zostawiając mnie samego.
- Nie miałem wyjścia. Rick proszę odłóż to i zostaw ją.
- Nie, wiem że ona jest dla ciebie najważniejsza, że się z nią przyjaźnisz, a nawet więcej. Dlatego też ona jest najlepszym obiektem, który przysłuży mi się by sprawić żebyś okropnie cierpiał za to że nie dotrzymałeś obietnicy.
Wiedziałam że Justin go zna, byłam tego pewna. Ale nie dziwie się że nie chciał mi powiedzieć kim on jest. Jednakże zastanawiało mnie dlaczego Bieber go zostawił, w szczególności iż było wyraźnie widać że Rick bo tak ma chyba na imię ten mężczyzna jest chory psychicznie i potrzebował pomocy. Już bardziej znajomy mi szarpnął mną po raz kolejny, przygotowywał się do ciosu ostatecznego, co dla mnie oznaczało śmierć. Umrzeć w tak młodym wieku? I to wszystko dla swojego idola, dla przyjaciela. Nie byłam na to gotowa, ale skoro nie mam innego wyjścia przynajmniej muszę powiedzieć Justinowi co czuje. Chwila, a może lepiej nie? Jeśli będzie wiedział, a ja umrę to może cierpieć jeszcze bardziej. Szatyn zrobił parę kroków w przód trzymając ręce przed sobą.
- Rick to głupota, trafisz do więzienia. - powiedział brązowooki robiąc się coraz bardziej wściekły.
- Mam to w dupie i tak jestem sam.
Przyjaciel był coraz bliżej, kiedy dzielił nas tylko metr, po chwili rzucił się w stronę Ricka odpychając mnie. Wylądowałam na ziemi. Szatyn siłował się z nim, trzymając za jego rękę uderzył nią o ścianę, dzięki czemu narzędzie z niej wypadło. Nagle Bieber zamachnął się i uderzył go z pięści w twarz, co odrzuciło Morrisona lecz nie na długo. Brązowooki zadawał mu coraz to mocniejsze ciosy, ale mężczyzna odpierał ataki i w pewnej chwili siedemnastolatek sam oberwał. Siedziałam pod ścianą i patrzyłam się na nich. Byłam tak oszołomiona że nie wiedziałam co miałam robić. Mój leżący przyjaciel i dostający silne uderzenia popatrzył w moją stronę i krzyknął żebym uciekała. Podniosłam się, ale nie miałam zamiaru go zostawiać. Zobaczyłam nóż, szybko dostałam się do niego i chwyciłam. Kiedy podeszłam do napastnika w celu uratowania Biebera, Rick obrócił się i chwycił mnie za rękę. Justin wykorzystał to i szybko wstając rzucił się na niego powalając go. Szatyn był naprawdę wściekły, pomimo że mężczyzna był większy od niego, chłopak dawał sobie z nim radę. Oboje dyszeli, widać że tym razem leżący Morrison miał już dość, szatyn zaczął go kopać, widząc że facet już nie jest w stanie się obronić, nie mający chęci go zabijać chłopak po prostu się wycofał. Mój wzrok spoczął na wymaltretowanym Morrisonie, zorientowałam się że mężczyzna po coś sięga. Wysunął coś zza pleców, był to pistolet. Podniósł rękę i skierował go w stronę chłopaka. Krzyknęłam, ale było już za późno. Usłyszałam strzał, Justin spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy poszerzyły się, zobaczyłam jak osoba którą kocham pada bezwładnie na kolana po czym uderza o ziemie całym ciałem. Facet obolały wstał pomału i się uśmiechnął.
- No cóż czegoś takiego się nie spodziewałem. Też fajnie.
Kulejąc wyszedł z pomieszczenia i wsiadając do auta po prostu odjechał. Ja można być takim człowiekiem, jednak teraz nie czas na zastanawianie się nad tym. Szybko podsunęłam się do przyjaciela. Zerknęłam na miejsce w które dostał, krwawiło dość mocno. Patrząc w jego oczy i widząc jego cierpienie chciałam żeby to nie było prawdą. Okropnie jest patrzeć kiedy osoba którą kochasz cierpi.
- Bieber gdzie masz komórkę.
- Kieszeń... - powiedział.
Roztrzęsiona wyciągnęłam ją i wykręciłam numer na pogotowie, jednak nie było zasięgu, złapałam go za rękę i powiedziałam że zaraz tu wrócę. Pod wpływem tego że chciałam uratować osobę na której mi okropnie zależało nie było dla mnie żadnym problemem podniesienie się i wybiegnięcie z hangaru. Stanęłam na zimnie, trzęsłam się, ale teraz to nie miało znaczenia. Złapałam zasięg, ktoś się odezwał. Przyjmująca zgłoszenia zaczęła mi zadawać różne pytania, nie odpowiedziałam na nie, nie było na to czasu, po prostu określiłam gdzie jestem i co się stało nie rozłączając się wróciłam do środka, wiedziałam że mogę stracić przed chwilą wyłapany zasięg, ale nie chciałam żeby on był tam sam. Przykucnęłam przy chłopaku i delikatnie położyłam jego głowę na moich kolanach. Patrzył na mnie, czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Justin pomimo swojego aktualnego stanu uśmiechnął się i podnosząc rękę położył ją na moim policzku, wycierając moje łzy kciukiem. Chyłkiem za jego dłoń i wtuliłam swój policzek w nią jeszcze mocniej. Bieber był coraz bardziej osłabiony, pomału traciłam z nim kontakt. W pewnym momencie nie wiem dlaczego zaczęłam to śpiewać zmieniając tylko parę rzeczy.
- Well let me tell you a story about a girl and a boy, she fell in love with her best friend, when he's around, she feels nothing but joy. I will catch you if you fall Bieber.
Szatyn otworzył oczy wsłuchując się w mój śpiew, jednak po chwili je zamknął. Mówiłam do niego, jednak on nie reagował.
- Justin? Justin proszę otwórz oczy, Justin otwórz oczy! Słyszysz?! - krzyczałam i płakałam równocześnie. - Justin proszę otwórz te cholerne oczy błagam! Nie zostawiaj mnie.
Zapłakana uspokoiłam się dosłownie na chwilę, nachyliłam się nad przyjacielem i zbliżyłam do niego bardzo blisko. Chwyciłam delikatnie za jego oba policzki i wymawiając dwa słowa „Kocham Cię‟ zamknęłam oczy i ostrożnie musnęłam jego usta swoimi, trwałam tak przez moment. Odchyliłam się i zobaczyłam jak z jednego kącika jego oka wypływa łza. On nie może umrzeć, nie może. To ja powinnam teraz tu leżeć nie on. Gdzie jest to przeklęte pogotowie. Moje wołania chyba zostały wysłuchane. Słyszałam już syrenę, coraz wyraźniej ją słyszałam. Była już niedaleko.
- Justin słyszysz?! Jada po nas Justin proszę Cię trzymaj się, nie możesz umrzeć. Obiecałeś mi że przejdziemy przez to wszystko razem, nie możesz mnie zostawić!
Pisk opon i wbiegający ratownicy do pomierzenia, w pewnym sensie odetchnęła z ulgą, ale jednak nie do końca. Dwóch mężczyzn podeszło do mnie chcąc mnie opatrzyć jednak, zaczęłam krzyczeć żeby zajęli się Justinem. Przynieśli nosze i położyli go na nie, zanieśli powoli do karetki. Jakaś kobieta poprosiła mnie żebym wsiadła do pojazdu, zrobiłam to. Zamknęły się drzwi samochodu i ruszyliśmy na sygnale. Przez cały czas wpatrywałam się w szatyna. W każdej chwili mógł umrzeć, tracił zbyt dużo krwi. Ratowniczka owinęła mi rękę w bandaż i posadziła wygodnie.
- Poszkodowani to chłopak około siedemnastu lat, postrzelony, szybko się wykrwawia. Przygotujcie salę operacyjną, a druga osoba to dziewczyna, też około siedemnastu lat, ma liczne rany po ostrym narzędziu. Przykryli mnie kocem, czemu ten szpital musi być tak daleko. Nagle ręka Biebera, która leżała na jego piersi zsunęła się z niej. Wiedziałam że pomimo iż jest nieprzytomny źle to wróży. Usłyszałam stały pisk urządzenia co oznaczało że jego serce nie pracuje.
- Boże on umiera, ratujcie go! - szlochałam.
- Musimy przywrócić akcje serca! Defibrylator gotowy?! - zapytaj jeden z ratowników.
- Tak jest, można zaczynać. - odpowiedział mu drugi.
Skumulowanie się prądu nie było takie straszę, jak widok wyginającego się ciała chłopaka. Nie przynosiło to żadnych skutków. Przymykając powieki kolejny raz miałam nadzieje że okaże się to wszystko zwykłym snem, jednakże tak nie było. Nie widząc nic, nieoczekiwanie usłyszałam upragnione pikanie, jego serce znów biło. Znów jest z nami.
- Musimy jak najszybciej dostać się do szpitala, jest z nim coraz gorzej. - powiedział mężczyzna.
Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu, wyciągnęli go szybko i od razu przewieźli na salę operacyjną. Wysiadłam z karetki i pomału doszłam do drzwi, uwiesiłam się na nich, po czym zsunęłam. Podbiegła do mnie jakaś pielęgniarka, która została do mnie zawołana. Ostrożnie pomogła mi wstać. Wchodząc do środka minęło mnie kilka biegnących osób w fartuchach, wyglądając na lekarzy. Zobaczyłam salę operacyjną, do której podejrzewam że wjechał Justin. Kobieta skierowała mnie do pokoju. Poprosiła mnie żebym położyła się na dużym łózko wyglądającym jak stół. Oparłam wygodnie głowę, wtedy właśnie poczułam jak bardzo bolą mnie rany. Pielęgniarka położyła na nich parę gaz mówiąc mi że musi je odkazić, szczypanie było nieznośne, lecz musiałam to wytrzymać.
- Opatrzę Ci te rany, potem zrobię klika badać i załatwię wizytę u psychologa.
- Wizytę u psychologa? - oburzyłam się.
- Po tym co przeszłaś powinnaś się z nim spotkać i porozmawiać na ten temat.
- Kiedy byłam mała straciłam rodziców, zginęli w wypadku, nie pamiętam ich. Po tym wydarzeniu zajęła się mną i moim starszym bratem ciotka do puki mój straszy brat nie był w stanie się mną zaopiekować. Mieszkaliśmy w ciasnym mieszkaniu, dzięki temu że dostałam się do szkoły swoich marzeń, spełniłam swoje największe marzenie, przeprowadzając się tam poznałam swojego idola, zostaliśmy przyjaciółmi. Jego dziewczyna była z nim tylko dla pieniędzy i rozgłosu. Znienawidziła mnie, bo widziała że Justin widzi coś we mnie czego ona nie posiada. Kiedy z nią zerwał postanowiła zmienić moje życie w piekło. Udawało jej się to, ale dzięki Justinowi byłam silna i cały czas jestem, teraz jeszcze ten gościu próbujący nas zabić. Pomimo tego wszystkiego ja nadal się trzymam. - popatrzyłam się na nią. - Ciągle pani twierdzi że potrzebuję psychologa?
- Zrobisz jak uważasz. - odparła. - Ja tylko sądzę że przydałoby Ci się takie spotkanie.
- Mogę zadzwonić? Mój brat na pewno się martwi i chętnie by mnie zabił za pewne. Tylko potrzebuję z czegoś zadzwonić bo moja komórka nie przeżyła.
Kobieta kończąc odkażanie i opatrywanie moich części ciała podprowadziła mnie na korytarz gdzie znajdował się telefon, wykręciłam numer. Chris odebrał od razu, był strasznie podenerwowany. Zaczął krzyczeć, ale gdy usłyszał że płaczę przestał. Rozpoczął dokładne wypytywanie na temat tego co się stało, powiedziałam mu wszystko, kiedy opowiadałam o tym w jakim stanie jest mój przyjaciel i jak został do tego doprowadzony, wszystko powróciło. Ból się nasilił, znów usłyszałam strzał i zobaczyłam jego brązowe oczy wpatrzone we mnie. Zrobiło mi się słabo, pielęgniarka podtrzymała mnie na szczęście. Mój brat powiedział tylko że zaraz będzie i się rozłączył. Moja aktualna opiekunka chciała wziąć mnie na badanie, lecz ja nie miałam zamiaru na nie iść. Musiałam czuwać, musiałam czekać aż powiedzą mi co jest z Justinem. Usiadłam niedaleko sali operacyjnej. Do moich uszu docierały różne dźwięki maszyn znajdujących się tam. Chciałam żeby w końcu jakiś lekarz stamtąd wyszedł i powiedział mi że wszystko z nim w porządku. Nieoczekiwanie do szpitala wpadła Pattie, spojrzała na mnie. Była zapłakana, po niej wszedł Chris i Ever. Wszyscy podbiegli do mnie. Wstałam i poczułam jak mama Justina przytula mnie do siebie i zaczyna czule gładzić po głowie swoją ręką. To uczucie, które mi przy tym towarzyszyło było czymś czego wcześniej nie doświadczyłam.
- Lily wszystko będzie dobrze, Justin jest silny. Dobrze że nic ci nie jest. - mówiła.
Wicie co wtedy poczułam? Tą matczyną opiekę, pierwszy raz w życiu. Przytuliłam się do niej, zamknęłam oczy i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Brat razem z Silver patrzyli się na mnie. Byli zmartwieni, nie dziwie się byłam cała posiniaczona i pokrwawiona. Po niej przyszła pora na Chrisa, który delikatnie mnie przytulił wiedząc że jeśli zrobi to mocniej może mnie to zaboleć. Ever spojrzała na nas i poprosiła czy mogłaby mnie na chwilę porwać. McFly został z Pattie, usiedli w miejscu gdzie ja wcześniej siedziałam i zaczęli rozmawiać. Pielęgniarka oznajmiła nam że jeśli będzie potrzeba to mamy ją zawołać, zostałyśmy same. Brunetka była jedyną osobą z którą mogłam pogadać jak z psychologiem tylko jej tak ufałam, że nie zrobi mi papki z mózgu jak niektórzy.
- Wiem że to dla ciebie bardzo ciężkie, ale musisz mi powiedzieć co się stało. - rozpoczęła.
- Rano ktoś nas śledził kiedy jechaliśmy do szkoły, prawie udało mu się nas złapać, jednak dzięki Justinowi uciekliśmy. Potem gdy byliśmy w szkole, doszło tam do morderstwa, dyrektor kazał nam zostać w szkole, ale Bieber mnie wyprowadził i zawiózł do siebie twierdząc że tylko tam jestem bezpieczna. Potem zadzwonił mi telefon, był to Chris. Kazał wracać mi do domu, pięć minut później znów zadzwonił. Tylko że to nie był już Chris, a Rick.
- Rick? Rick Morrison? - zdziwiła się.
- Tak, potem znów zobaczyłam to auto, wyszedł z niego mężczyzna, to znaczy Morrison, trzymał w ręku pistolet, kazał mi wsiąść do auta. Posłuchałam go, pojechaliśmy do jakiś hangarów.
- Stare hangary, Bieber się tam często bawił kiedy był młody.
Wysiedliśmy, zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i oznajmił że musi się zemścić na Justinie. Dzięki mnie od będzie cierpiał. Chciał mnie zabić. Jednak mój przyjaciel mnie znalazł, zaczęli się bić, a potem on wyciągnął pistolet i strze... Strzelił, Justin leżał, ja nie, ja nie chciałam. To moja wina. - wpadłam w histerię.
- Przecież Rick stąd wyjechał już dawno, wzięli go do psychiatryka. To niemożliwe. - powiedziała cicho. - Za co ty się obwiniasz co? On nie dał by Cię skrzywdzić, gdyby mu na tobie nie zależało nie przyjechałby.
- A co jeśli on... - wtuliłam się w nią mocno.
- Słyszałaś co Pattie powiedziała? Sądzę to samo, Bieber jest zbyt silny, poradzi sobie. - odparła pewnie.
Odsunęłam się od przyjaciółki i opierając o ścianę zsunęłam się po niej. Ever wiedziała że potrzebuję teraz chwili spokoju i czasu żeby przemyśleć, uśmiechnęłam się delikatnie i poszła do Chrisa. Chciałam bardzo wierzyć w to w co wierzyła Pattie i Silver, miałam nadzieje że to jest prawda. Przecież stracenie nadziei znaczyłoby całkowity koniec wszystkiego, nie mogłam na to pozwolić. Zresztą on musi żyć, obiecał mi coś. Jeśli umrze nie wiem co ze sobą zrobię. Kocham go, ale tu nie chodzi o taką miłość fana do swojego idola, o nie... Tu chodzi o coś o wiele większego. O coś co kształtowało się przez te wszystkie miesiące, co umacniało się przez te wszystkie zdarzenia w naszym życiu. A to co stało się teraz było przełomem, pokazało to mi że naprawdę chce z nim być, że nie mogę bez niego żyć. Nie wyobrażałam sobie jakby wyglądało moje życie bez niego, nie chce sobie nawet tego wyobrażać. Podniosłam bluzę i zobaczyłam zaklejone rany, to będzie niezła pamiątka jeśli zostaną blizny. Nie było to dla mnie aktualnie największe zmartwienie. Wszyscy wciąż czekaliśmy na jakąś informacje na temat stanu szatyna. Podeszłam do brata i siadając obok niego oparłam głowę o jego ramię, ten objął mnie i przytulił. Operacja trwała długo, pomimo że była już czarta nad ranem nie odczuwałam zmęczenia, nikt go nie odczuwał. Każdy z nas był zaniepokojony zbyt bardzo żeby przymknąć choć na chwilę oczy. W końcu coś zaczęło się dziać. Usłyszałam ze ktoś kieruje się w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły. Wyszedł zza nich lekarz, szedł powoli. Stana przed nami, zerwałam się na równe nogi. Jego wyraz twarzy nic mi nie mówił, był dziwny. Dało się z niego wyczytać i dobą i złą wiadomość. Bałam się, naprawdę się bałam usłyszeć to co ma nam do powiedzenia, jednak musiał nam oznajmić w jakim jest stanie.
- Co z nim?! - krzyknęłam.





Od autorki: Jak widać zmierzamy ku powstaniu Jily, jest to pewnie bardzo dobra wiadomość dla wielu z was. Dzięki za cierpliwość, mam nadzieje że rozdział wam się podoba :)


Dedykacja dla:
@patty1193




CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)



73 komentarze:

  1. Anonimowy1/5/13

    boże ja tu się popłakałam, na prawdę . boże proszę cię dodaj szybko kolejny bo ja nie wytrzymam co z Justinem :ccc @YoSwaggyBieber

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurwa mac. co sie dzieje nie ograniam. wooooooooow. marchewa zaskakujesz ludzi

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu płaczę. :'( Justin musi przeżyć..
    świetny rozdział, cholera, nie mogę się doczekać 33.. ~ @PoliishBelieber

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy1/5/13

    OMG
    wiesz, tak się nie robi :C popłakałam się przez Ciebie ;o
    PISZ SZYBKO NASTĘPNY BO MUSZĘ WIEDZIEĆ CO Z JUSTINEM I JAK BĘDZIE Z JILY! :)
    Pozdrawiam,
    @iTweetedJustin

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy1/5/13

    Awwww.... Jezu, ale emocje... Czekam na kolejny rozdział.. <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy1/5/13

    PISZ SZYBKO NASTĘPNY ! KOCHAM TWOJEGO BLOGA ODRÓŻNIA SIĘ OD INNYCH. SZYBKO SZYBKO PISZ DALEJ ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy1/5/13

    kuźwa.. słuchając przy tym Nickelback - Far away w oczach kłębiły mi się łzy.. serio.
    matko boska adbhkjnsjwifbqeowinv! JilY! *______* w końcu noo. już tak bardzo chce kolejny rozdział!! xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku mam nadzieje ze nic mu nie jest.... I przeżyje ... Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg omg omg o. bedzie zyl prawda???!!! Musi! Super rozdzial xddd

    OdpowiedzUsuń
  10. o jezu.. JUUSTIN!!
    niech nie umiera... prosze nie..
    kurde aż sie popłakałam

    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  11. Paula1/5/13

    Gdy on leżał na jej kolanach a potem jak jechali do szpitala słuchałamDr. Dre - I Need A Doctor (Explicit) ft. Eminem, Skylar Grey
    I muszę powiedzieć że się rozpłakałam.
    Nic nie mów tylko pisz następny rozdział i dodaj go szybko
    :D

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG ON MUSI ZYC !! AGSJADHAKDJAKD *__* duuzo sie dzieje, mam nadzieje ze kolejny dodasz w maire szybko, bo ten rozdzial trzyma w napieciu : )

    OdpowiedzUsuń
  13. dawaj szybko następny!!!!!!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaa, ;oooo
    ryczę, ryczę, ryczę! :((((

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy1/5/13

    Ja już chce następny!!! ubóstwam twoje opowiadania...! *-* niech Jus nie umiera....
    Rozdzial świetny!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziś znalazłam Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć, że te kilka godzin, które spędziłam na czytaniu rozdziałów, opłaciły się. Obecnie siedzę zapłakana przed komputerem..ten rozdział jest po prostu... n i e s a m o w i t y ! Trzyma w napięcie i powoduje łzy. Mam nadzieję, że Justin nie umrze. Czekam na następny! :)
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie! :)
    her-romeo-his-juliet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. płacze... boże chce następny rozdział asdfghjkl
    @NakedBieberauhl

    OdpowiedzUsuń
  17. Cała się trzęsę.. Justin musi przeżyć, po prostu musi, będzie z nim wszystko dobrze.. a ten strzał, omg.. :o czekam na kolejny rozdział / @justinsladyx

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy1/5/13

    O kurwa mac!!! Dlaczego teraz?ja muszę wiedzieć co z nim!!! Proszę cię dodaj jak najszybciej kolejny rozdział bo nie wytrzymam !!!! Kocham tego bloga!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. JA CIĘ KUŹWA UDUSZĘ NOOOOOO! POCZEKAJ AŻ SIĘ SPOTKAMY.. OOOOOOJ..
    jezu jezu jezu jezu Jilyyyyyy ♥_♥

    OdpowiedzUsuń
  20. kurwa, aż się popłakałam..
    i dlaczego przerwałaś w taki momencie ?!
    no nie wytrzymam chyba, dawaj szybko następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy1/5/13

    Płakałam się. Rozdział bardzo dobry i trzymający w napięciu... Dlaczego przerwałaś w takim momencie?;c. Z zniecierpliwieniem czekam na nn
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy1/5/13

    Boże on musi żyć! no rycze! :c
    herbgayervgt on przeżyje no! :c
    Wspaniały i smutny rozdział.:c <3
    Chce nn! *_*


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy1/5/13

    czemu w takim momencie? ;o disuhbndsgahjsadilghas *_* @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy1/5/13

    O...oo.ooo nie mg . W najlepszym momencie się skończyło .. Czekam na dalszy .... :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy1/5/13

    Prawie się popłakałam ... XD Boże to jest świetne , a nawet jeszcze lepsze . Uwielbiam to opowiadanie <3 Jeszcze skończyłaś w takim momencie :c Dawaj jak najszybciej NN :* !

    OdpowiedzUsuń
  26. siedzę tutaj zaryczana i nie wiem co ze sobą zrobić. rozdział chyba najlepszy jaki mógł być. Justin musi przeżyć, nie dopuszczam do siebie innej wersji. i nie może mieć żadnej utraty pamięci ani żadnego innego gówna. tak strasznie się o niego boję. jeju, jeszcze jak Lily zaczęła mu śpiewać, omg. ryczę jeszcze bardziej. mam nadzieję, że złapią tego Ricka. jezu, co za pojeb. proszę pospiesz się z rozdziałem, bo chyba zedję jak go szybko nie dodasz. proszę, proszę, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobree xd świetne opowiadanie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy1/5/13

    Świetne świetne jak zawsze ;) dawaj następny :D @bieberowa103

    OdpowiedzUsuń
  29. Anonimowy1/5/13

    super ;) dzięki za dedykację ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy1/5/13

    Prawie się popłakała. On musi żyć :D Mam nadzieję, że teraz tego Ricka usuną jakoś :D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  31. Płakałam czytając ten rozdział. Jesteś świetna, nawet nie zaprzeczaj bo to prawda. Uwielbiam to opowiadanie, jest jednym z moich ulubionych! :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Płacze, płacze i płacze. On musi żyć!

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonimowy2/5/13

    Boski! *_*

    OdpowiedzUsuń
  34. boże to jest omajgasz przezajebiste, mam nadzieje, że szybko dodasz następny rozdział bo doczekać się nie mogę! możesz mnie informować ? @swaggiies

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy2/5/13

    przeczytalam dzisiaj wszystkie rozdziały, to jest świetne! *o* czekam z niecierpliwością na następny.
    i czy mogłabyś mnie o nim poinformować? :) @natsibelieber :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy2/5/13

    popłakałam się..
    @gabiszon18

    OdpowiedzUsuń
  37. Anonimowy2/5/13

    0 Boże ! Popłakałam się czytając ten rozdział, w ogóle na mam takie ciarki że masakra.
    rozdział cudowany *_* świetnie wszystko opisane:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  38. Anonimowy2/5/13

    o rany. Jaka masakra. Co teraz? Co teraz? Dodawaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  39. Anonimowy2/5/13

    Dziewczyno! Poryczałam się to czytając !
    Masz niesamowitą wyobraźnię ;)
    @Talalovely

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy2/5/13

    O japierdole :o boje się,wogule płakać się chciało..czekam na następny @vaileswagy

    OdpowiedzUsuń
  41. Anonimowy2/5/13

    Jezuu ale płacze! on musi przeżyć no ! ;<< ale ryczę !

    OdpowiedzUsuń
  42. Anonimowy2/5/13

    JPRDL padłam O.o Przez Cb zaraz mi serce wysiądzie!! Boskie opowiadanie <333 @ImWIldBelieber

    OdpowiedzUsuń
  43. Anonimowy2/5/13

    Jeju płacze akurat w takim momencie !!!! <3 super sie czyta che wiecej

    OdpowiedzUsuń
  44. Meeega rozdział *_* <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Anonimowy2/5/13

    Czeekamy na nastepny <3333333 Boże dziewczyno kocham cie <3 ;* Pisz, pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Anonimowy2/5/13

    dlaczego przerwałas w takim momencie?! chce nastepny! <3

    OdpowiedzUsuń
  47. Anonimowy2/5/13

    :D świetny jak zwykle... Aż się popłakałam ♥

    OdpowiedzUsuń
  48. Anonimowy2/5/13

    cudooo!! *.* to jest genialne uzależniłam sie ! dawaj szybko nn <333

    OdpowiedzUsuń
  49. Anonimowy2/5/13

    Świetny ; D
    Zapraszam na mój blog : http://never-let-you-go-baby.blog.pl/
    Dopiero zaczynam ; *

    OdpowiedzUsuń
  50. Anonimowy2/5/13

    super!! <3 <3 <3 ryczę, masakra!! BŁAGAM CIE WSZYSTKO BYLEBY TYLKO NIE UMARŁ NIE PRZEŻYJE TEGO MASAKRA ALE SIE PORYCZŁAM <333 nie moge sie doczekac następnego rozdziału kocha, ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Anonimowy3/5/13

    Łzy mi ciekły gdy to czytałam . Kocham too i ciebie . Szybko dodaj kolejny . <3 POZDRO . ;*

    OdpowiedzUsuń
  52. Boże ! To jest Booskie ! <333 ♥

    OdpowiedzUsuń
  53. Zajebisty *__* W sumie, jak zawsze ♥

    Ja zapraszam na moje opowiadanie o Jusinie : mylifesaver-justinandemma.blogspot.com

    @WeronikaKozak

    OdpowiedzUsuń
  54. Anonimowy3/5/13

    Kiedy to czytalam po prostu sie poplakalam ;( Niech z Justinem bedzie wszystko dobrze :) Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  55. Anonimowy3/5/13

    Świetny .!!! BRAWO .! Dziewczyno masz talent . Łzy mi płyneły gdy to czytałam .!!! Musisz jak najszybciej dodać kolejny rozdział . Czekam i masz mi szybkp dodać następny .!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  56. Wiesz, że Cię kocham, prawda? AJksdnmskjdkd, masz talent, wielki talent <3 Przepraszam, ale pod tym rozdziałem nic więcej nie napiszę, bo przez płacz mam wszystko zamazane. Czytając Twoje rozdziały po prostu płaczę. To jak piszesz jest wspaniałe, dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  57. believe.3/5/13

    Co to za pytanie? ! Oczywiście, że się podoba! I to nawet jak. Nawet nie wiem jak mam słowa dobrać...Mam nadzieję, że nic mu nie będzie . Cudo, po prostu cudo. Nic dodać nic ująć ;>

    OdpowiedzUsuń
  58. Marcysia;*3/5/13

    O. M. G!
    Świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  59. Anonimowy3/5/13

    Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Anonimowy4/5/13

    śwuetny rozdział. Rozpłakałam się @justens_wife

    OdpowiedzUsuń
  61. Świetny blog naprawdę ♥
    Przeczytałam wszystko w dwie noce i dziś rano i naprawdę jestem pod wrażeniem, to jak trzymasz wszystkich w napięciu, niesamowita, akcja i w ogóle :)
    Bardzo się cieszę że podałaś mi adres swojego bloga na twitterze :D
    Bo się w nim zakochałam i już nie mogę się doczekać kolejnego :)
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  62. Cześć. Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Więcej szczegółów u mnie : http://zycie-to-ja-i-one-direction.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
  63. Anonimowy4/5/13

    kocham tego bloga <3 serio tak sie wkrecilam ze masakra a przy tym rozdziale to sie normalnie poryczalam blagam on nie moze umrzec..

    OdpowiedzUsuń
  64. Anonimowy5/5/13

    OMG Jily *.*

    OdpowiedzUsuń
  65. Anonimowy6/5/13

    Proszę dodaj dziś... BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
  66. Anonimowy6/5/13

    KIEDY NASTEPNY *_* ??????

    OdpowiedzUsuń
  67. Anonimowy7/5/13

    kocham *.* rozdział mega! chce NN ;o

    OdpowiedzUsuń
  68. jezu kocham to boże *______________*

    OdpowiedzUsuń
  69. Anonimowy10/5/13

    NAJLEPSZY ROZDZIAL EVER !! @seciute

    OdpowiedzUsuń
  70. Anonimowy16/5/13

    Świetny !!!!!!!!!!!
    Już nie mogę się doczekać co z Justinem ;*

    OdpowiedzUsuń
  71. No przecież on jest jakiś PSYCHICZNY! Coś ty zrobiła tu za dramat. Ugh nienawidzę go.. Najbardziej mnie rozwalił tym jak Justinowi się tłumaczył, czemu wybrał ją.. Boże, jakiś palant. Nienormalny, psychiczny człowiek, ale z MÓZGIEM rzuciłby się na niego nic nie tłumacząc.. No ale dobrze, że Justin na takiego nie trafił i mam nadzieję że nie trafi.. Prawda? Nie może trafić, bo... Dobrzę, to jest twoje opowiadanie, ale wiedz że zepsułaś moją sielankę i nie wiem czy nie zepsujesz mi psychiki takim rozwojem akcji.. Chwila? Chyba jest już tak zryta, że się nie da ;p
    Muszę ci powiedzieć, że pomysł z byłym przyjacielem, był chory i oryginalny. Cudowna mieszanka haha xD
    No i teraz koniec. Muszę to skomentować. W tej chwili mam łzy w oczach, a wiedz, że naprawdę mało opowiadań sprawia, że płaczę. Nie wiem, tak po prostu jest. Może to po prostu wynik tego,co ja przeżywam na codzień. Ale wiedz, że jeżeli ja płaczę, musi to oznaczać, że jesteś naprawdę dobra w pisaniu, że czuć tu twoje serce, myśli i inspiracje jaką dajesz innym do tworzenia.Opublikowałaś tutaj piękną historię, którą czyta się od tak, cały dzień inny świat. A ty jesteś kluczem do tego świata i dziękuje ci, że go stworzyłaś. Poznałam wspaniałych ludzi z twojego opowiadania, i Ciebie.. równie cudowną osobę. W dopisku zakładam, że Justin musi żyć, ale pytanie co dalej? Coś ty nawymyślała. Co prawda myślę, że w normalnym życiu zrobili by Lilyane badania i nie pytali jej o zdanie, na pewno nie mogłaby tak po prostu siedzieć i czuwać, ale to sprawia, że twoje opowiadanie oddziałuje na uczucia innych. Pokazujesz niedoskonałości i nie zrozumienie w przypadku tych sztywnych procedur, dlatego wolę ten twój świat od rzeczywistego.. <3 Mam nadzieję, że nie tworzysz tu jakiś ostatnich 6 miesięcy życia, bo naprawdę , ja tu wtedy umrę razem z nim. Mam nadzieję i będę czytać dalej. Jesteś boska, pisz aha i...... NIE MOŻE BYĆ NICOŚCI POD ,,34 rozdział pojawi się'' Bo ja cię nadal nie rozumiem.. TO ile ty tych języków ufoludków masz? Ty.. może i tam coś jest, ale ja rentgena w oczach nie mam.. xD 0.0

    OdpowiedzUsuń