-
Wstawaj, szkoda dnia! - krzyknęła tuż przy moim uchu.
Od
razu poderwała się i spojrzałam na Kat, która chwilę potem
przywaliła mi w twarz poduszką, no gorzej niż Chris, ale jej
jestem to w stanie wybaczyć w końcu jest moją przyjaciółką.
-
Jak Ci zaraz przypieprzę poduszką to zobaczysz. - zaśmiałam się.
-
Nie zrobisz tego bo zrobiłam Ci śniadanie.
-
Ty zrobiłaś? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. - Od kiedy ty
gotujesz?
-
Nie gotuje, tak po prostu postanowiłam, że jeśli mamy spędzić
ze sobą tutaj tak dużo czasu i zajmuje twój pokój to muszę Ci
jakoś wynagrodzić to wszystko.
Rain
podeszła do biurka, zabrała stamtąd tacę po czym przyniosła mi
ją kładąc na moich kolanach. Uśmiechnęłam się do siebie i
pokręciłam głową.
-
Jadalne to chociaż?
-
No wiesz co? Przyjaciółkę bym chciała otruć? - zaczęła się
śmiać.
-
Ostatnio dość sporo osób chce mnie zabić, więc się nie dziw.
Zabrałam
się za jedzenie czegoś co wyglądało jak omlet, nie było złe, a
kiedy talerz był już pusty wypiłam sok pomarańczowy. Chwyciłam
za tacę, wstałam i odłożyłam ją tam gdzie leżała wcześniej.
Katherina siedział cały czas na moim łóżku i wpatrywała się w
to co robię. Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki, umyłam
zęby, rozczesałam włosy i wymalowałam się. Gdy z powrotem
znalazłam się w pokoju spojrzałam na przyjaciółkę, która po
chwili zadała mi pytanie:
-
Idziesz do szkoły?
-
Nie, skąd ten pomysł?
-
Może dlatego że dziś jest normalny dzień tygodnia, wszyscy chodzą
do szkoły i się przygotowujesz do wyjścia.
-
Szkoła został zamknięta do świąt, stało się tam coś i policja
robi dochodzenie w tej sprawie.
-
Niech zgadnę ma to jakiś związek z Rickiem prawda?
-
Tak, zabił pewną dziewczynę. - powiedziałam z zadziwiająca mnie
łatwością.
-
Ja rozumiem że on się mści i takie tak, ale czemu zabił tą
dziewczynę skoro do pomsty potrzebował ciebie?
-
Ja byłam wtedy w klasie, ale wiedział że pod jego wpływem mogę z
niej wyjść, jednak tego nie zrobiłam i padło na nią. Jednak to
mogłam być ja. Mogłyśmy teraz nie rozmawiać. Gdybym po prostu
wyszła z sali mogłoby minie tu teraz nie być, sama myśl o tym
mnie przeraża.
Wtedy
zdałam też sobie sprawę że wystarczy tak nie wiele żeby stracić
tak dużo i przekonałam się o tym parę razy, tamtego dnia nigdy
nie zapomnę, nawet gdybym chciał jest to nie możliwe, blizny
raczej nie zejdą więc...
-
Co dziś mamy zamiar robić?
-
Ja muszę iść do szpitala, bo możliwe że Justin dziś wychodzi.
Idziesz ze mną? - zapytałam spoglądając na nią.
-
Wiesz... Z chęcią bym poszła i poznała twojego chłopaka, a
zarazem twojego idola, ale... To jest szpital, zbyt długo tam byłam,
nie chce być potem psychiczną przyjaciółką, o ile już nie
jestem.
-
Rozumiem, później najwyżej przyjdziesz do nas jak będziemy już w
domu u niego.
Blondynka
pokiwała głową i uśmiechnęła się, ja natomiast wyszłam z
pokoju, zeszłam na dół i natrafiłam na mojego brata.
-
Gdzie wychodzisz bez śniadania? Zimno jest.
-
Jadłam już śniadanie, Kat mi zrobiła.
McFly
wykrzywił dziwnie twarz robiąc minę pokazująca przez nią swój
podziw, przez co wyglądał prze komicznie. Chwyciłam za kurtkę,
założyłam buty i owijając szalik wokół szyi wyszłam z domu.
Śnieg an szczęście nie padał, jednak tak jak powiedział Chris
było bardzo zimno i pomimo ze byłam dość ciepło ubrana, trzęsłam
się. Nie mam pojęcia czemu nie pojechałam autobusem, wolałam się
przejść, pomyśleć nad tym wszystkim. Idę teraz tam, wejdę do
tego szpitala, potem do jego pokoju, podejdę do niego i
najzwyczajniej pocałuje. Naprawdę wydawało mi się to takie
nierealne. Zwykła dziewczyna i on, światowa gwiazda. Kto by
pomyślał... Przeprowadzając się tu do Kanady nie byłam
nastawiona na jakiekolwiek wielkie kontakty z ludźmi, bardziej
zależało mi na marzenia, które w dziwny sposób się dość szybko
spełniły. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu, tak jak mówiłam
weszłam do szpitala i skierowałam się prosto do sali w której
leżał. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi, weszłam do
środka, ale nikogo nie zastałam. Czyżby Bieber zdążył już
wrócić do domu? Wydaje mi się że jest zbyt wcześnie. Jego rzeczy
jeszcze tam były więc musi tu gdzieś być, może poszedł na
badania. Ściągnęłam kurtkę i szalik który wpakowałam do jej
rękawa i powiesiłam ją na wieszaku. Po chwili namysłu
postanowiłam że go poszukam, w końcu dużo osób zna mnie już w
tym szpitalu, nie będzie dla nich to czymś dziwnym. Obróciłam się
i wyszłam stamtąd, zaczęłam przeszukiwać cały szpital, byłam
gdzie się tylko dało. Zajęło mi to trochę czasu, w pewnym
momencie miałam już dość. Stanęłam w miejscu i zapatrzyłam się
przed siebie. Ludzie mnie mijali a ja jak idiotka stałam na środku
korytarza. Opuściłam głowę z bezsilności, nie miałam pojęcia
gdzie on był chciałam go jak najszybciej zobaczyć, aktualnie był
dla mnie najważniejszą osobą w życiu, tracąc nadzieje oparłam
się o jedną ze ścian, chwilę później poczułam jak ktoś chwyta
mnie za rękę i wplata swoje palce w moje, łapie mnie w pasie i
przyciąga do siebie. Moje serce zaczęło być o wiele szybciej,
zresztą jak zwykle podczas takich sytuacji.
-
Cześć wyjątkowa. - usłyszałam przy uchu jego zachrypnięty głos.
-
Szukałam Cię... - powiedziałam wciąż stojąc do niego tyłem.
-
A ja Cię znalazłem... - odarł.
Nagle
obróciłam się przodem do niego i od razu wejrzałam w jego
czekoladowe oczy, które pomimo tego co przeszedł potrafił być
radosne. Uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku, po czym
przybił mną do ściany. Pomimo że uderzenie wyglądało na mocne,
tak naprawdę nic nie poczułam, nie byłam w stanie oderwać wzroku
od jego uśmiechu.
-
Teraz jesteś tylko moja i nie waż się tego zmieniać.
-
Nie śmiałabym. - zaśmiałam się.
Przybliżył
się do mnie i oparł swoje czoło o moje patrząc mi w oczy, czułam
jak robi mi się gorąco. Oddychałam szybko, niespokojnie aż po
chwili poczułam jak jego usta toną w moich i nie jestem w stanie
tego zatrzymać, nie chce.
-
Wiesz, mógłbym to robi cały czas, ale też trzeba mieć czas na
inne rzeczy.
-
Na jakie? - zdziwiłam się.
-
Zobaczysz... - powiedział zadziornie. - Gdzie twoja przyjaciółka
Kat? Bo tak miała chyba na imię nie?
-
Tak, została w domu, nie lubi szpitali, źle się jej kojarzą. A ty
już na nogach?
-
A co wolałabyś żeby w łóżku leżał no nie? Ja też tylko nie w
szpitalnym i nie sam, pomimo że Cię nie było tylko noc, to się
stęskniłem.
-
Głupek z ciebie wiesz?
-
Ale twój głupek.- uśmiechnął się. - Muszę się powoli pakować,
za niedługo mnie wypiszą i wracam do domu.
Nie
wiedziałam że tyle szczęścia komuś może dać moja osoba, to
było coś czegoś wcześniej jeszcze nie doświadczyłam i aktualnie
pragnęłam tego więcej, o wiele więcej niż miałam. Trzymając
się za ręce powoli poszliśmy do jego pokoju, wyciągnął spod
łóżka torbę i zaczął się pakować. Rozmawialiśmy wtedy o tym
jak będzie wyglądać nasza przeszłość, o tym gdzie możemy być
i co możemy robić. Od razu założyliśmy że weźmiemy ślub,
będziemy mieć huczne wesele, a potem dzieci, wielki dom i będziemy
żyć długo i szczęśliwie.
-
Wiesz że w tym długo i szczęśliwe, to z tym szczęśliwe może
być ciężko? - spojrzałam na niego.
-
A to czemu? Zakładasz że nie będziesz ze mną szczęśliwa?
-
Nie, nie o to chodzi... Scooter, Vicky, Rick i inni którzy życzą
nam źle, oni to szczęście mogą chcieć przerwać i wtedy z długo
też nic nie będzie.
Justin popatrzył się na mnie i widząc jak na moje twarzy maluje się
niechciany dla jego oczu smutek, zostawił pakowanie i podszedł w
moją stronę, chwycił i przysunął mnie do siebie po czym objął
jak najczulej potrafił, a jego usta wylądowały na moim czole.
-
Wyjątkowa poradzimy sobie, mamy już wprawę. - zaśmiał się.
Czy
mówiąc że mamy już wprawę miał na myśli ostatnie wydarzenia?
Moim zdaniem jej nie mamy, cudem unikaliśmy najgorszego zakończenia
w naszym życiu. Wtulona w niego odczułam jaki jego ciało mnie
ogrzewa, bardzo miłe uczucie, gdyby nie to że musiał się zbierać
by ustąpić miejsca następnemu choremu, moglibyśmy tak stać i
stać.
-
Zaraz przyjedzie moja mama, zabierze nas do domu, w końcu.
I
tak jak powiedział tak też się stał, gdy szatyn był już gotowy
i ja również, po pół godzinnym czekaniu na Pattie, ukazała nam
się w drzwiach wejściowych szpitala. Pierwsze con zrobiła to
uścisnęła mnie, a potem swojego syna.
-
Pewnie macie już dosyć szpitala. - odparła.
-
No, ciekawe dlaczego. - rzucił Bieber.
Chwyciłam
za torbę z jednej strony, a brązowooki z drugiej. Wyszliśmy z jego
sali i zaczęliśmy się kierować, wtedy ja przez przypadek
zajrzałam do jednego z pokoi szpitalnych i zobaczyłam tą samą
kobietę co ostatnio przeprowadzałam z nią konwersacje. Uśmiechała
się i kiwała głową jakbym zrobiła coś bardzo dobrego. Naprawdę
nie wiem skąd ale kojarzę ta kobietę, szczerze to już raczej nic
mnie nie zdziwi więc jeśli okazałaby się kim tam dla mnie to
raczej bym przerażona nie była.
-
Poczekaj momencik muszę komuś podziękować.
Płożyłam
torbę na ziemi i podbiegłam do tamtego pokoju, jednak kobiety już
tam nie było, to wydawało mi się dość dziwne, bo nie wiedziałam
żeby ta kobieta wychodziła stamtąd. Czy mi już naprawdę odbiło
i mam zwidy czy po prostu jestem ślepa i nie zauważyłam kiedy się
stamtąd ulotniła? Wzdrygnęłam się i wróciłam do swojego
chłopaka, po paru minutach siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy
do jego domu. Co chwile jego mama patrzyła w lusterko i uśmiechała
się do nas.
-
Jak się czujesz Lily? - zapytała.
-
Fizycznie dobrze, psychicznie trochę gorzej ale wydaje mi się że
teraz będzie tylko lepiej. - mówiąc to spojrzałam na Justina i
chwyciłam go za rękę.
-
Czy ja o czymś nie wiem? - zaśmiał się.
-
Tak, ja i Lily postanowiliśmy być ze sobą, szczerze dziwnie to
wyszło bo pod presją Scootera, ale gdyby nie on to chyba bym się
nie odważył, bo już wiele razy nam ktoś w tym przeszkadzał.
-
No to ja się bardzo cieszę.
Kiedy
dojechaliśmy do domu i weszliśmy do środka pierwsze co się stało
to zaostrzamy zaatakowani przez Jazzy i Jaxona, widać było że
bardzo stęsknili się za bratem i za mną podobno też.
-
Cześć tato! - krzyknął nie słysząc odpowiedzi. - Mamo gdzie
jest tata? - zapytał Bieber chodząc po pokojach i szukając go.
Pattie
nie odpowiedziała mu tylko westchnęła, coś było nie tak i ona
nie chciała mu o tym powiedzieć, pomimo że czekał aż jej
wytłumaczy tą nieobecność ojca. W pewnym momencie ktoś zapukał
do drzwi, widać że szatyn z nadzieją że to tata podszedł do nich
i otworzył je. Jednak to nie był on, była to Ever która przez
jakiś czas przyglądała się nam, a gdy brązowooki zaprosił ja do
środka od razu zaczęła mówić.
-
Czy was do reszty pogięło? - zapytał się.
-
Poprosiłam Ever żeby porozmawiała z wami i o tym że powinniście
iść na policje w sprawie która zaszła niedawno.
Oczywiście
ja byłam za, jednakże chłopak sprawiał kłopoty, nie wiem dlaczego
nie chciał tak bardzo iść, przecież jeśli go złapią to
będziemy mieć spokój.
-
To nie jest dobry pomysł. - odparł kręcąc głową.
-
Jeśli nie pójdziecie na policje ja to zrobię. - powiedziała
stanowczo Silver.
-
I ściągniesz na nas jeszcze wiesze niebezpieczeństwo. - oznajmił.
- Tak naprawdę nikt z was nie zna go tak dobrze jak ja. Wiem na co
go stać, wiem że nie zawaha się przed niczym.
-
Pomimo i tak twierdzę że powinniście iść. - rzuciła brunetka.
-
Justin, ja też myślę że to jest dobry pomysł. Kiedy dowie się
że żyjesz o ile już o tym nie wie, może zrobić coś jeszcze
gorszego, co może się tym razem nie skończyć tak jak teraz.
Popatrzył
się na mnie z lekkim wyrzutem, a wtedy mi zrobiło się głupio,
jako jego dziewczyna powinnam być po jego stronie, ale w takiej
sytuacji boję się o niego i nie chce go stracić, czy mu tak to
ciężko zrozumieć?
-
Skoro nawet Lilyane twierdzi że to dobry pomysł czemu uparcie się
z tym spierasz?
-
Bo wiem że na razie jest usatysfakcjonowany tym co zrobił, a jeśli
pójdziemy na policje, on będzie się odgrażał i nawet jeśli go
złapią nie zatrzyma to go w kolejnej zemście.
A
mi nie wydawało się żeby to mu wystarczyło, zbyt tamtej nocy
napatrzyłam się w jego oczy przepełnione gniewem i nienawiścią
oraz chęcią morderczej zemsty. Justin nie miał ochoty dalej
rozmawiać z nimi na ten temat, bo wiedział że ta rozmowa i tak do
niczego nie doprowadzi. Ever była zła na niego, była pewna że
postępuje źle, wzięła Pattie na słówko do kuchni. Szatyn
natomiast wyszedł na górę do swojego pokoju. Ja zostałam na dolę
ale tylko przez chwilę bo się zawiesiłam próbując myśleć. W
końcu postanowiła że pójdę do niego i z nim porozmawiam, może
jakoś go przekonam. Wybiegłam na górę i zobaczyłam jak siedzi na
łóżku trzymając się za kark. Jego mina jasno dawała mi do
zrozumienia że myśli, jednak wiedziałam że w niczym mu to nie
pomoże więc postanowiłam to przerwać.
-
Pamiętasz naszą rozmowę w szpitalu? - zapytałam. - Chcesz żeby
do tego nigdy nie doszło?
-
Czemu ma do tego nie dojść co? Kocham Cię i nie pozwolę Cię
skrzywdzić, dlatego też nie pójdę na policję.
-
Skąd wiesz że nie będzie chciał zemścić się po raz kolejny?
Wiem że mówiłeś że go znasz, ale ludzie często się mylą.
Chcesz ryzykować? Jeśli ty nie pójdziesz ja to zrobię i wszystko
im powiem.
Spojrzał
na mnie i w pewnym momencie wyciągnął dłoń w moją stroną chcąc
żebym ją złapała. Jednak ja tego nie zrobiłam uparcie stałam
opierając się o drzwi robiąc przy tym naburmuszoną minę. Chłopak
poniósł się i zaczął powoli kroczyć w moją stronę, zatrzymał
się jakieś pół metra ode mnie i zaczął się we mnie wpatrywać
uśmiechając się delikatnie. Liczył na to, że odwzajemnię jego
uśmiech, ale nie tym razem. Odwróciłam wzrok i spuściłam głowę,
wtedy on podszedł bliżej i chwycił mnie za brodę przekręcając
moją głową na wprost swojej. Odgarnął moje włosy, nachylił się
i pomału zaczął muskać swoimi miękkimi i ciepłymi ustami moją
szyję, poczułam jak dreszcze opanowują moje ciało, a ja nie
jestem w stanie się mu oprzeć. Wiedział co na mnie działa, jednak
nie wiedział że to nie nakłoni mnie do zmiany zdania.
-
Wiesz że i tak tam pójdę. - powiedziałam mu szeptem do ucha.
-
Nigdzie nie pójdziesz, bo będzie zajęty byciem ze mną. - odparł
tylko na chwilę przerywając pocałunki na mojej szyi.
Jego
ręka wylądowała na moim biodrze, a już po chwili wędrowała po
moim ciele. Chwyciłam go za oba policzki i pocałowałam, wtedy ten
krok po kroku rozpoczął cofanie się do tyłu w kierunku łóżka.
A gdy tylko poczuł je przy swoich nogach rzucił się na nie razem
ze mną tak że leżałam na nim. Dalej całując się po głowie
chodziły mi różne rzeczy, powoli przestawałam myśleć o tym co
mnie tak dręczyło, on był w tym dobry wiedział co mi pomaga, tak
on, jego obecność dotyk, spojrzenie i głos. Przez to czułam że
jestem w stanie mu się oddać, ale wiedziałam że on nie chce mnie
skrzywdzić, wiedziałam że w głębi duszy też tego pragnie, ale
woli poczekać na odpowiedni moment. Szczerze na razie zwykłe
przytulanie i całowanie całkowicie mi wystarcza, najważniejsze
jest dla mnie żeby być z nim i przy nim. Nagle usłyszeliśmy jak
otwierają się drzwi od jego pokoju. Zaczerwieniona spojrzałam mu w
oczy dopiero po jakiejś chwili obróciłam głowę by sprawdzić kto
wszedł, była to Ever która zaczęła się śmiać.
-
Myślisz cwaniaczku że w taki sposób ja przekonasz... Chwila, chwila... Wy jesteście razem?
Od autorki: Wiem rozdział miał być wcześniej, ale miałam mały problem z internetem spowodowany burzą, mam nadzieje ze wam się podoba przepraszam jeśli są jakieś błedy, ale pisałam go w nocy. Pod notką znajdują się buttony dzięki którym możecie mnie follować na tt lub polecić mojego bloga. Za jakiś czas wam coś ogłoszę, nie wiem czy to będzie dla was dobra czy zła wiadomość, przekonacie się wkrótce ;D
Pytanie można zadawać tutaj ASK
Zapraszam na mojego drugiego bloga gdzie niedawno pojawił się 3 rozdział:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
boże świetny.
OdpowiedzUsuńMAM ZOSTAWIĆ W KOMENTARZU SWOJĄ OPINIĘ... NIESTETY, ALE TEGO NIE DA SIĘ OPISAĆ!! NORMALNIE CUDO!!! @ImWildBelieber
OdpowiedzUsuńczekałam na to fchuj dużo czasu ale osajhdkusbajd opłacało się askjdbsajkbdksjadb. jaram się Jili sajkbdasbjksabkjdaskjdbsa
OdpowiedzUsuńok. matko, przecież wiesz że jesteś zajebista w tym co robisz, nie potrzebujesz naszej opinii <3
@BieberTeamPL
czekanie oplacilo sie *__* ten rozdzial to miazga ; D fajnie ze jus wyszedl ze szpitala i moga teraz sie nacieszyc soba ;) tylko co bedzie z tym rickiem, zobaczymy. Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńomg !!! opłacało się czekanie !!! to jest niesamowite !!! <3 kocham tooooo !!! <3333
OdpowiedzUsuń@xweeper
KOCHAM JILY KOCHAMKOCHAM KOCHAMKOCHAM
OdpowiedzUsuńKocham !!!!!
OdpowiedzUsuńWspaniały... właściwie jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuń<333333
OdpowiedzUsuńTAK SIE ZASTANAWIAM CZY TEN BLOG NIE STANIE SIE NUDNYY.. XD
OdpowiedzUsuńKabaksbakagskf świetny jak zawsze. Ale niech Lily idzie na tą policje bo jeszcze coś się stanie i będzie źle... Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńzsdxcfgvhjhgtfrdefghjkluhygtfrdfghjjjhgfgh czekam na następny
OdpowiedzUsuńAwwwww <3 Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńhaha, koniec mega. ciekawe czy uda jej się namówić justina :3
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę NIESAMOWITY ! Świetnie piszesz. Czekam z niecierpliwością na nn <3
OdpowiedzUsuńadgashdgahdghas świetny rozdział .!
OdpowiedzUsuńuwieeelbiam *____*
@magda_nivanne
Hslabakdbskabksjf uwielbiam to opowiadanie @Justeliaa
OdpowiedzUsuńawwwww jak słodko
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńJa pierdole !!! <33 kocham To! I Kocham Cb MUCH LOVE <3 :**
OdpowiedzUsuńkońcówka jest taka mrau xDD hahaha nie no świetny jest <33
OdpowiedzUsuńKocham to!!!!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny :P
Kocham ♥♥♥ a końcówka jest niesamowita *.*
OdpowiedzUsuńhttp://tlumaczenie-beneath-your-beautiful.blogspot.com/ . zapraszam ;))
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że pojawi się on szybciej :) I jestem ciekawa co ogłosisz i kiedy.
OdpowiedzUsuńhahahha mega:)
OdpowiedzUsuńprzy końcówce nie wiem czemu ale padłam XD
to jest genialne po prostu. uwielbiam cię:D
Czekam na nn<3
No patrz. KRÓCIUUUUUUUUUUTIKI!!! Dlaczego? No dobra nie przejmuj się, uzależnionemu zawsze mało xD ;p No i musiałaś odkryć swą upierdliwą naturę... ja wiem, że oni by nic nie zrobili.. ale mogli tak jeszcze poleżeć... nie.. musiałaś tam wpieprzyć kochaną Ever.. Oj.. no tak to TY tego nie ogarnę ;p Ale wiesz co, podoba mi się to. Tajemnicza sprawa z tą kobietą, nawet noe pytam bo pewnie jesteś tak wredną osobą że nie odpowiesz. Ale spokojnie.. JA MAM SWOJĄ TEORIĘ!!! Czekam na dalszy ciąg, pamiętaj, że jesteś wspaniała, masz dla kogo pisać. Cudowny masz styl, błędy zdarzają się każdemu.. w jednym zdaniu jest tylko błąd w odmianie, ale też bym tak pisala kochanie tak późno. Wszystko wybaczam, ważna fabuła i jakość, a ty masz to wszystko! Cudowna, kochana i inteligentna. Pamiętaj o tym. <3 Kocham Cię i czekam na kolejne ;p
OdpowiedzUsuń