Rozdział [ 36 ]

- Wstawaj, szkoda dnia! - krzyknęła tuż przy moim uchu.
Od razu poderwała się i spojrzałam na Kat, która chwilę potem przywaliła mi w twarz poduszką, no gorzej niż Chris, ale jej jestem to w stanie wybaczyć w końcu jest moją przyjaciółką.
- Jak Ci zaraz przypieprzę poduszką to zobaczysz. - zaśmiałam się.
- Nie zrobisz tego bo zrobiłam Ci śniadanie.
- Ty zrobiłaś? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. - Od kiedy ty gotujesz?
- Nie gotuje, tak po prostu postanowiłam, że jeśli mamy spędzić ze sobą tutaj tak dużo czasu i zajmuje twój pokój to muszę Ci jakoś wynagrodzić to wszystko.
Rain podeszła do biurka, zabrała stamtąd tacę po czym przyniosła mi ją kładąc na moich kolanach. Uśmiechnęłam się do siebie i pokręciłam głową.
- Jadalne to chociaż?
- No wiesz co? Przyjaciółkę bym chciała otruć? - zaczęła się śmiać.
- Ostatnio dość sporo osób chce mnie zabić, więc się nie dziw.
Zabrałam się za jedzenie czegoś co wyglądało jak omlet, nie było złe, a kiedy talerz był już pusty wypiłam sok pomarańczowy. Chwyciłam za tacę, wstałam i odłożyłam ją tam gdzie leżała wcześniej. Katherina siedział cały czas na moim łóżku i wpatrywała się w to co robię. Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki, umyłam zęby, rozczesałam włosy i wymalowałam się. Gdy z powrotem znalazłam się w pokoju spojrzałam na przyjaciółkę, która po chwili zadała mi pytanie:
- Idziesz do szkoły?
- Nie, skąd ten pomysł?
- Może dlatego że dziś jest normalny dzień tygodnia, wszyscy chodzą do szkoły i się przygotowujesz do wyjścia.
- Szkoła został zamknięta do świąt, stało się tam coś i policja robi dochodzenie w tej sprawie.
- Niech zgadnę ma to jakiś związek z Rickiem prawda?
- Tak, zabił pewną dziewczynę. - powiedziałam z zadziwiająca mnie łatwością.
- Ja rozumiem że on się mści i takie tak, ale czemu zabił tą dziewczynę skoro do pomsty potrzebował ciebie?
- Ja byłam wtedy w klasie, ale wiedział że pod jego wpływem mogę z niej wyjść, jednak tego nie zrobiłam i padło na nią. Jednak to mogłam być ja. Mogłyśmy teraz nie rozmawiać. Gdybym po prostu wyszła z sali mogłoby minie tu teraz nie być, sama myśl o tym mnie przeraża.
Wtedy zdałam też sobie sprawę że wystarczy tak nie wiele żeby stracić tak dużo i przekonałam się o tym parę razy, tamtego dnia nigdy nie zapomnę, nawet gdybym chciał jest to nie możliwe, blizny raczej nie zejdą więc...
- Co dziś mamy zamiar robić?
- Ja muszę iść do szpitala, bo możliwe że Justin dziś wychodzi. Idziesz ze mną? - zapytałam spoglądając na nią.
- Wiesz... Z chęcią bym poszła i poznała twojego chłopaka, a zarazem twojego idola, ale... To jest szpital, zbyt długo tam byłam, nie chce być potem psychiczną przyjaciółką, o ile już nie jestem.
- Rozumiem, później najwyżej przyjdziesz do nas jak będziemy już w domu u niego.
Blondynka pokiwała głową i uśmiechnęła się, ja natomiast wyszłam z pokoju, zeszłam na dół i natrafiłam na mojego brata.
- Gdzie wychodzisz bez śniadania? Zimno jest.
- Jadłam już śniadanie, Kat mi zrobiła.
McFly wykrzywił dziwnie twarz robiąc minę pokazująca przez nią swój podziw, przez co wyglądał prze komicznie. Chwyciłam za kurtkę, założyłam buty i owijając szalik wokół szyi wyszłam z domu. Śnieg an szczęście nie padał, jednak tak jak powiedział Chris było bardzo zimno i pomimo ze byłam dość ciepło ubrana, trzęsłam się. Nie mam pojęcia czemu nie pojechałam autobusem, wolałam się przejść, pomyśleć nad tym wszystkim. Idę teraz tam, wejdę do tego szpitala, potem do jego pokoju, podejdę do niego i najzwyczajniej pocałuje. Naprawdę wydawało mi się to takie nierealne. Zwykła dziewczyna i on, światowa gwiazda. Kto by pomyślał... Przeprowadzając się tu do Kanady nie byłam nastawiona na jakiekolwiek wielkie kontakty z ludźmi, bardziej zależało mi na marzenia, które w dziwny sposób się dość szybko spełniły. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu, tak jak mówiłam weszłam do szpitala i skierowałam się prosto do sali w której leżał. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi, weszłam do środka, ale nikogo nie zastałam. Czyżby Bieber zdążył już wrócić do domu? Wydaje mi się że jest zbyt wcześnie. Jego rzeczy jeszcze tam były więc musi tu gdzieś być, może poszedł na badania. Ściągnęłam kurtkę i szalik który wpakowałam do jej rękawa i powiesiłam ją na wieszaku. Po chwili namysłu postanowiłam że go poszukam, w końcu dużo osób zna mnie już w tym szpitalu, nie będzie dla nich to czymś dziwnym. Obróciłam się i wyszłam stamtąd, zaczęłam przeszukiwać cały szpital, byłam gdzie się tylko dało. Zajęło mi to trochę czasu, w pewnym momencie miałam już dość. Stanęłam w miejscu i zapatrzyłam się przed siebie. Ludzie mnie mijali a ja jak idiotka stałam na środku korytarza. Opuściłam głowę z bezsilności, nie miałam pojęcia gdzie on był chciałam go jak najszybciej zobaczyć, aktualnie był dla mnie najważniejszą osobą w życiu, tracąc nadzieje oparłam się o jedną ze ścian, chwilę później poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i wplata swoje palce w moje, łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie. Moje serce zaczęło być o wiele szybciej, zresztą jak zwykle podczas takich sytuacji.
- Cześć wyjątkowa. - usłyszałam przy uchu jego zachrypnięty głos.
- Szukałam Cię... - powiedziałam wciąż stojąc do niego tyłem.
- A ja Cię znalazłem... - odarł.
Nagle obróciłam się przodem do niego i od razu wejrzałam w jego czekoladowe oczy, które pomimo tego co przeszedł potrafił być radosne. Uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku, po czym przybił mną do ściany. Pomimo że uderzenie wyglądało na mocne, tak naprawdę nic nie poczułam, nie byłam w stanie oderwać wzroku od jego uśmiechu.
- Teraz jesteś tylko moja i nie waż się tego zmieniać.
- Nie śmiałabym. - zaśmiałam się.
Przybliżył się do mnie i oparł swoje czoło o moje patrząc mi w oczy, czułam jak robi mi się gorąco. Oddychałam szybko, niespokojnie aż po chwili poczułam jak jego usta toną w moich i nie jestem w stanie tego zatrzymać, nie chce.
- Wiesz, mógłbym to robi cały czas, ale też trzeba mieć czas na inne rzeczy.
- Na jakie? - zdziwiłam się.
- Zobaczysz... - powiedział zadziornie. - Gdzie twoja przyjaciółka Kat? Bo tak miała chyba na imię nie?
- Tak, została w domu, nie lubi szpitali, źle się jej kojarzą. A ty już na nogach?
- A co wolałabyś żeby w łóżku leżał no nie? Ja też tylko nie w szpitalnym i nie sam, pomimo że Cię nie było tylko noc, to się stęskniłem.
- Głupek z ciebie wiesz?
- Ale twój głupek.- uśmiechnął się. - Muszę się powoli pakować, za niedługo mnie wypiszą i wracam do domu.
Nie wiedziałam że tyle szczęścia komuś może dać moja osoba, to było coś czegoś wcześniej jeszcze nie doświadczyłam i aktualnie pragnęłam tego więcej, o wiele więcej niż miałam. Trzymając się za ręce powoli poszliśmy do jego pokoju, wyciągnął spod łóżka torbę i zaczął się pakować. Rozmawialiśmy wtedy o tym jak będzie wyglądać nasza przeszłość, o tym gdzie możemy być i co możemy robić. Od razu założyliśmy że weźmiemy ślub, będziemy mieć huczne wesele, a potem dzieci, wielki dom i będziemy żyć długo i szczęśliwie.
- Wiesz że w tym długo i szczęśliwe, to z tym szczęśliwe może być ciężko? - spojrzałam na niego.
- A to czemu? Zakładasz że nie będziesz ze mną szczęśliwa?
- Nie, nie o to chodzi... Scooter, Vicky, Rick i inni którzy życzą nam źle, oni to szczęście mogą chcieć przerwać i wtedy z długo też nic nie będzie.
Justin popatrzył się na mnie i widząc jak na moje twarzy maluje się niechciany dla jego oczu smutek, zostawił pakowanie i podszedł w moją stronę, chwycił i przysunął mnie do siebie po czym objął jak najczulej potrafił, a jego usta wylądowały na moim czole.
- Wyjątkowa poradzimy sobie, mamy już wprawę. - zaśmiał się.
Czy mówiąc że mamy już wprawę miał na myśli ostatnie wydarzenia? Moim zdaniem jej nie mamy, cudem unikaliśmy najgorszego zakończenia w naszym życiu. Wtulona w niego odczułam jaki jego ciało mnie ogrzewa, bardzo miłe uczucie, gdyby nie to że musiał się zbierać by ustąpić miejsca następnemu choremu, moglibyśmy tak stać i stać.
- Zaraz przyjedzie moja mama, zabierze nas do domu, w końcu.
I tak jak powiedział tak też się stał, gdy szatyn był już gotowy i ja również, po pół godzinnym czekaniu na Pattie, ukazała nam się w drzwiach wejściowych szpitala. Pierwsze con zrobiła to uścisnęła mnie, a potem swojego syna.
- Pewnie macie już dosyć szpitala. - odparła.
- No, ciekawe dlaczego. - rzucił Bieber.
Chwyciłam za torbę z jednej strony, a brązowooki z drugiej. Wyszliśmy z jego sali i zaczęliśmy się kierować, wtedy ja przez przypadek zajrzałam do jednego z pokoi szpitalnych i zobaczyłam tą samą kobietę co ostatnio przeprowadzałam z nią konwersacje. Uśmiechała się i kiwała głową jakbym zrobiła coś bardzo dobrego. Naprawdę nie wiem skąd ale kojarzę ta kobietę, szczerze to już raczej nic mnie nie zdziwi więc jeśli okazałaby się kim tam dla mnie to raczej bym przerażona nie była.
- Poczekaj momencik muszę komuś podziękować.
Płożyłam torbę na ziemi i podbiegłam do tamtego pokoju, jednak kobiety już tam nie było, to wydawało mi się dość dziwne, bo nie wiedziałam żeby ta kobieta wychodziła stamtąd. Czy mi już naprawdę odbiło i mam zwidy czy po prostu jestem ślepa i nie zauważyłam kiedy się stamtąd ulotniła? Wzdrygnęłam się i wróciłam do swojego chłopaka, po paru minutach siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do jego domu. Co chwile jego mama patrzyła w lusterko i uśmiechała się do nas.
- Jak się czujesz Lily? - zapytała.
- Fizycznie dobrze, psychicznie trochę gorzej ale wydaje mi się że teraz będzie tylko lepiej. - mówiąc to spojrzałam na Justina i chwyciłam go za rękę.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zaśmiał się.
- Tak, ja i Lily postanowiliśmy być ze sobą, szczerze dziwnie to wyszło bo pod presją Scootera, ale gdyby nie on to chyba bym się nie odważył, bo już wiele razy nam ktoś w tym przeszkadzał.
- No to ja się bardzo cieszę.
Kiedy dojechaliśmy do domu i weszliśmy do środka pierwsze co się stało to zaostrzamy zaatakowani przez Jazzy i Jaxona, widać było że bardzo stęsknili się za bratem i za mną podobno też.
- Cześć tato! - krzyknął nie słysząc odpowiedzi. - Mamo gdzie jest tata? - zapytał Bieber chodząc po pokojach i szukając go.
Pattie nie odpowiedziała mu tylko westchnęła, coś było nie tak i ona nie chciała mu o tym powiedzieć, pomimo że czekał aż jej wytłumaczy tą nieobecność ojca. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi, widać że szatyn z nadzieją że to tata podszedł do nich i otworzył je. Jednak to nie był on, była to Ever która przez jakiś czas przyglądała się nam, a gdy brązowooki zaprosił ja do środka od razu zaczęła mówić.
- Czy was do reszty pogięło? - zapytał się.
- Poprosiłam Ever żeby porozmawiała z wami i o tym że powinniście iść na policje w sprawie która zaszła niedawno.
Oczywiście ja byłam za, jednakże chłopak sprawiał kłopoty, nie wiem dlaczego nie chciał tak bardzo iść, przecież jeśli go złapią to będziemy mieć spokój.
- To nie jest dobry pomysł. - odparł kręcąc głową.
- Jeśli nie pójdziecie na policje ja to zrobię. - powiedziała stanowczo Silver.
- I ściągniesz na nas jeszcze wiesze niebezpieczeństwo. - oznajmił. - Tak naprawdę nikt z was nie zna go tak dobrze jak ja. Wiem na co go stać, wiem że nie zawaha się przed niczym.
- Pomimo i tak twierdzę że powinniście iść. - rzuciła brunetka.
- Justin, ja też myślę że to jest dobry pomysł. Kiedy dowie się że żyjesz o ile już o tym nie wie, może zrobić coś jeszcze gorszego, co może się tym razem nie skończyć tak jak teraz.
Popatrzył się na mnie z lekkim wyrzutem, a wtedy mi zrobiło się głupio, jako jego dziewczyna powinnam być po jego stronie, ale w takiej sytuacji boję się o niego i nie chce go stracić, czy mu tak to ciężko zrozumieć?
- Skoro nawet Lilyane twierdzi że to dobry pomysł czemu uparcie się z tym spierasz?
- Bo wiem że na razie jest usatysfakcjonowany tym co zrobił, a jeśli pójdziemy na policje, on będzie się odgrażał i nawet jeśli go złapią nie zatrzyma to go w kolejnej zemście.
A mi nie wydawało się żeby to mu wystarczyło, zbyt tamtej nocy napatrzyłam się w jego oczy przepełnione gniewem i nienawiścią oraz chęcią morderczej zemsty. Justin nie miał ochoty dalej rozmawiać z nimi na ten temat, bo wiedział że ta rozmowa i tak do niczego nie doprowadzi. Ever była zła na niego, była pewna że postępuje źle, wzięła Pattie na słówko do kuchni. Szatyn natomiast wyszedł na górę do swojego pokoju. Ja zostałam na dolę ale tylko przez chwilę bo się zawiesiłam próbując myśleć. W końcu postanowiła że pójdę do niego i z nim porozmawiam, może jakoś go przekonam. Wybiegłam na górę i zobaczyłam jak siedzi na łóżku trzymając się za kark. Jego mina jasno dawała mi do zrozumienia że myśli, jednak wiedziałam że w niczym mu to nie pomoże więc postanowiłam to przerwać.
- Pamiętasz naszą rozmowę w szpitalu? - zapytałam. - Chcesz żeby do tego nigdy nie doszło?
- Czemu ma do tego nie dojść co? Kocham Cię i nie pozwolę Cię skrzywdzić, dlatego też nie pójdę na policję.
- Skąd wiesz że nie będzie chciał zemścić się po raz kolejny? Wiem że mówiłeś że go znasz, ale ludzie często się mylą. Chcesz ryzykować? Jeśli ty nie pójdziesz ja to zrobię i wszystko im powiem.
Spojrzał na mnie i w pewnym momencie wyciągnął dłoń w moją stroną chcąc żebym ją złapała. Jednak ja tego nie zrobiłam uparcie stałam opierając się o drzwi robiąc przy tym naburmuszoną minę. Chłopak poniósł się i zaczął powoli kroczyć w moją stronę, zatrzymał się jakieś pół metra ode mnie i zaczął się we mnie wpatrywać uśmiechając się delikatnie. Liczył na to, że odwzajemnię jego uśmiech, ale nie tym razem. Odwróciłam wzrok i spuściłam głowę, wtedy on podszedł bliżej i chwycił mnie za brodę przekręcając moją głową na wprost swojej. Odgarnął moje włosy, nachylił się i pomału zaczął muskać swoimi miękkimi i ciepłymi ustami moją szyję, poczułam jak dreszcze opanowują moje ciało, a ja nie jestem w stanie się mu oprzeć. Wiedział co na mnie działa, jednak nie wiedział że to nie nakłoni mnie do zmiany zdania.
- Wiesz że i tak tam pójdę. - powiedziałam mu szeptem do ucha.
- Nigdzie nie pójdziesz, bo będzie zajęty byciem ze mną. - odparł tylko na chwilę przerywając pocałunki na mojej szyi.
Jego ręka wylądowała na moim biodrze, a już po chwili wędrowała po moim ciele. Chwyciłam go za oba policzki i pocałowałam, wtedy ten krok po kroku rozpoczął cofanie się do tyłu w kierunku łóżka. A gdy tylko poczuł je przy swoich nogach rzucił się na nie razem ze mną tak że leżałam na nim. Dalej całując się po głowie chodziły mi różne rzeczy, powoli przestawałam myśleć o tym co mnie tak dręczyło, on był w tym dobry wiedział co mi pomaga, tak on, jego obecność dotyk, spojrzenie i głos. Przez to czułam że jestem w stanie mu się oddać, ale wiedziałam że on nie chce mnie skrzywdzić, wiedziałam że w głębi duszy też tego pragnie, ale woli poczekać na odpowiedni moment. Szczerze na razie zwykłe przytulanie i całowanie całkowicie mi wystarcza, najważniejsze jest dla mnie żeby być z nim i przy nim. Nagle usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi od jego pokoju. Zaczerwieniona spojrzałam mu w oczy dopiero po jakiejś chwili obróciłam głowę by sprawdzić kto wszedł, była to Ever która zaczęła się śmiać.
- Myślisz cwaniaczku że w taki sposób ja przekonasz... Chwila, chwila... Wy jesteście razem?


Od autorki: Wiem  rozdział miał być wcześniej, ale miałam mały problem z internetem spowodowany burzą, mam nadzieje ze wam się podoba przepraszam jeśli są jakieś błedy, ale pisałam go w nocy. Pod notką znajdują się buttony dzięki którym możecie mnie follować na tt lub polecić mojego bloga. Za jakiś czas wam coś ogłoszę, nie wiem czy to będzie dla was dobra czy zła wiadomość, przekonacie się wkrótce ;D

Pytanie można zadawać tutaj ASK


Zapraszam na mojego drugiego bloga gdzie niedawno pojawił się 3 rozdział: 



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)

29 komentarzy:

  1. Anonimowy25/6/13

    boże świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy25/6/13

    MAM ZOSTAWIĆ W KOMENTARZU SWOJĄ OPINIĘ... NIESTETY, ALE TEGO NIE DA SIĘ OPISAĆ!! NORMALNIE CUDO!!! @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy25/6/13

    czekałam na to fchuj dużo czasu ale osajhdkusbajd opłacało się askjdbsajkbdksjadb. jaram się Jili sajkbdasbjksabkjdaskjdbsa

    ok. matko, przecież wiesz że jesteś zajebista w tym co robisz, nie potrzebujesz naszej opinii <3
    @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  4. @Szizzbi25/6/13

    czekanie oplacilo sie *__* ten rozdzial to miazga ; D fajnie ze jus wyszedl ze szpitala i moga teraz sie nacieszyc soba ;) tylko co bedzie z tym rickiem, zobaczymy. Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy25/6/13

    omg !!! opłacało się czekanie !!! to jest niesamowite !!! <3 kocham tooooo !!! <3333
    @xweeper

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy25/6/13

    KOCHAM JILY KOCHAMKOCHAM KOCHAMKOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały... właściwie jak zwykle ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy25/6/13

    <333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy25/6/13

    TAK SIE ZASTANAWIAM CZY TEN BLOG NIE STANIE SIE NUDNYY.. XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Kabaksbakagskf świetny jak zawsze. Ale niech Lily idzie na tą policje bo jeszcze coś się stanie i będzie źle... Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  11. zsdxcfgvhjhgtfrdefghjkluhygtfrdfghjjjhgfgh czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwwww <3 Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  13. haha, koniec mega. ciekawe czy uda jej się namówić justina :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział naprawdę NIESAMOWITY ! Świetnie piszesz. Czekam z niecierpliwością na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy25/6/13

    adgashdgahdghas świetny rozdział .!
    uwieeelbiam *____*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy25/6/13

    Hslabakdbskabksjf uwielbiam to opowiadanie @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  17. awwwww jak słodko

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy25/6/13

    Kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy26/6/13

    świetny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy26/6/13

    Ja pierdole !!! <33 kocham To! I Kocham Cb MUCH LOVE <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy27/6/13

    końcówka jest taka mrau xDD hahaha nie no świetny jest <33

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy27/6/13

    Kocham to!!!!!! ♥♥♥
    Już czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham ♥♥♥ a końcówka jest niesamowita *.*

    OdpowiedzUsuń
  24. http://tlumaczenie-beneath-your-beautiful.blogspot.com/ . zapraszam ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że pojawi się on szybciej :) I jestem ciekawa co ogłosisz i kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy29/6/13

    hahahha mega:)
    przy końcówce nie wiem czemu ale padłam XD
    to jest genialne po prostu. uwielbiam cię:D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  27. No patrz. KRÓCIUUUUUUUUUUTIKI!!! Dlaczego? No dobra nie przejmuj się, uzależnionemu zawsze mało xD ;p No i musiałaś odkryć swą upierdliwą naturę... ja wiem, że oni by nic nie zrobili.. ale mogli tak jeszcze poleżeć... nie.. musiałaś tam wpieprzyć kochaną Ever.. Oj.. no tak to TY tego nie ogarnę ;p Ale wiesz co, podoba mi się to. Tajemnicza sprawa z tą kobietą, nawet noe pytam bo pewnie jesteś tak wredną osobą że nie odpowiesz. Ale spokojnie.. JA MAM SWOJĄ TEORIĘ!!! Czekam na dalszy ciąg, pamiętaj, że jesteś wspaniała, masz dla kogo pisać. Cudowny masz styl, błędy zdarzają się każdemu.. w jednym zdaniu jest tylko błąd w odmianie, ale też bym tak pisala kochanie tak późno. Wszystko wybaczam, ważna fabuła i jakość, a ty masz to wszystko! Cudowna, kochana i inteligentna. Pamiętaj o tym. <3 Kocham Cię i czekam na kolejne ;p

    OdpowiedzUsuń