- Wybacz że wcześniej
przesłuchanie wyglądało dość dziwnie i było nieprzyjemne. -
odparł mężczyzna. - Jednak ostatnio dużo się podziało w sprawie
z Rickiem.
Byłam pewna, że zmiana postawy
tego otóż człowieka zmieniła się pod wpływem przesłuchania z
Justinem, a nie pod wpływem sprawy z Morrisonem, uśmiechnęłam się
lekko podnosząc obie brwi.
- Czyli mam rozumieć że
wycofuje pan myśl o tym że jestem szurnięto wariatką, która
rzekomo zabiła dziewczynę ze swojej szkoły.
- Ale ja wcale nic takiego nie
powiedziałem.
- Myśli pan że jestem głupia?
Że nie widziałam tego jak pan na mnie patrzył i najchętniej
wsadził do jakiegoś zakładu karnego, lub psychiatryka?
- Przepraszam jeśli tak to
wszystko odebrałaś, a teraz jeśli pozwolisz przejdźmy do
przesłuchania bo naprawdę chce już to wszystko rozwiązać. -
mówił trochę zdenerwowany, czy to przez Justina tak się
zachowywał?
W tej właśnie chwili do
pomieszczenia wszedł mężczyzna, a wraz z nim kobieta dość mi
znajoma, to była chyba ta ze szpitala, ta która opowiadała mi o
tych staruszkach. Nie wiedziałam co o tym myśleć, spojrzałam na
policjanta, a potem znów na osoby stojące pod ścianą.
- Nie przejmuj się tym
mężczyzną, to psycholog. Po rozmowie z twoim chłopakiem,
postanowiłem że dobrze będzie żeby był i również wysłuchał
tego co masz nam do powiedzenia, mów wszystko od samego początku.
- Witam mam na imię Henry i będę
chciał Ci pomóc.
- Pomóc? Zazwyczaj ludzie którzy
ostatnio próbowali mi pomóc, albo chcieli właśnie przeciwnie lub
dość mocno ucierpieli, mam nadzieje że pana to nie spotka. -
uśmiechnęłam się dość chamsko by dać mu do zrozumienia że nie
potrzebuję jego pomocy.
- Nie martw się o to. -
odwzajemnił mój uśmiech lecz w bardziej miły sposób.
- A ta kobieta, kim jest? -
popatrzyłam się na nią, a na jej twarzy zaczęła malować się
radość, jakby cieszyła się z tego że ją widzę.
- Kobieta? - zapytał psycholog w
podeszłym wieku zerkając na nią.
- Stoi obok pana, widziałam ją
w szpitalu, rozmawiałam z nią.
- Czy coś jest z nią nie tak? -
zapytał funkcjonariusz.
- Wydaje mi się, że jej
psychika potrzebuje bliskości kogoś więc, wyimaginowuje sobie
postać by nie odczuwać strachu jaki przepełnia ją po ostatnich,
zdarzeniach, to w zupełności normalne, proszę niech zacznie mówić.
Jeśli pozwolisz wszystko będę nagrywał. - odparł staruszek.
O co mu chodziło? Przecież
nikogo sobie nie wymyśliłam, dobrze widziałam cały czas tą
kobietę, cały czas się uśmiechała, jednak patrząc na nią,
czułam spokój, trochę jakby było prawdy w tym co powiedział
przed chwilą ten psycholog.
- Opowiem panu, to wszystko co
wiem, przysięgam że to wszystko co pan teraz usłyszy jest prawdą
i mam nadzieje że tym razem uwierzy mi pan.
- Zaczynaj. - rzucił łącząc
dłonie i kładąc je na swoim wielkim brzuchu.
- Nazywam się Lilyane McFly,
przeprowadziłam się z Nowego Yorku, bo dostałam się do wymarzonej
szkoły... Nie, może rozpocznę od tego dlaczego jestem w to
zamieszana.
- Mów co chcesz, ważne żeby
była to prawda.
- Dobrze, a więc, wszystko
zaczęło się od pierwszego dnia w nowym miejscu, w szkole, poznałam
tam pewne osoby które okazały się najlepszymi przyjaciółmi na
świecie, potem natknęłam się na byłą Biebera, nienawiść jaką
mnie darzy do teraz chyba nie ma granic... - zatrzymałam się w
opowiadaniu i uświadomiłam sobie jedną ważną rzecz, gdzie do
cholery jest teraz Vicky? Nagle gdy to wszystko zaczęło się dziać,
ona jakby zniknęła, nie przychodziła odwiedzać Justina w
szpitalu, nawet nie raczyła mścić się dalej co się z nią stało?
- Panno Lilyane? Czy coś się
stało? - zapytał policjant widząc że się zawiesiłam.
- Nie... Chociaż tak, mam
pytanie... Czy Victoria Price, była przesłuchiwana?
- Tak, pod kątem zabójstwa
tamtej dziewczyny, a powinna być jeszcze poproszona o zeznawanie?
- Wydaje mi się że tak tylko
teraz będzie trzeba pytać o coś innego, to znaczy o mnie, również
o Morrisona i Justina... Jest tą która mnie nienawidzi, w
nienawiści można zrobić różne głupie rzeczy, nawet przez
przypadek. Ale wracając do tego co mówiłam wcześniej, poznałam
potem Justina, wiem że to trochę dziwne, ale sama się tego nie
spodziewałam, nie spodziewałam się że spotkam swojego idola.
Jednak z drugiej strony, chodzę do bardzo znanej szkoły „Fame
Creative High School”, w której uczą się gwiazdy, lub Ci co nimi
mają zostać. Szkoła jest w bezpiecznym miejscu, to znaczy, zero
paparazzi i oddalona od mediów, jednak dla kogoś takiego jak Rick
idealne miejsce na wykonanie swojego celu.
- Jaki jest, był jego cel?
- Zemsta, widzi pan, tak samo jak
Vicky, chciała się zemścić, on też, lecz skąd wiedział że
Bieber wrócił do swojego rodzinnego miasta?
Mężczyzna popatrzył się na
mnie z zaciekawieniem, chyba zainteresowało go że zaczynam
przypuszczać kto, co i jak, oczywiście były to tylko głupie
przypuszczenia, dlatego też na razie się na razie nimi nie
dzieliłam.
- Czy coś sugerujesz? - zapytał.
- Nie, nie tak tylko zbyt dużo
chyba myślę.
No jasne, skoro Vicky zniknęła
po morderstwie w szkole, musi mieć coś z tym wspólnego, ale co? I
czy posunęłaby się aż tak daleko tylko żeby odzyskać Justina? Z
drugiej strony mogła być nieświadoma tego, że Rick jest aż tak
bardzo niebezpieczny.
- Wiesz że jesteś na
przesłuchaniu, powinnaś mówić wszystko.
- Dlatego też chce
kontynuować... Między mną, a Victoria były różne nieprzyjemne
sytuacje, ale nic sobie z tego nie robiłam, przez pewien czas. W
końcu miałam tego dosyć, nie mogłam wytrzymać, trochę się
podłamałam, ale dzięki Justinowi, wszystko pomału wracało do
normy. Myślałam że wszystko będzie już ok, jednak pewnego
dnia... - wtedy poczułam się jakbym wróciła do tamtego dnia
opowiadając dalej miałam wszystko przed oczami. - Jechaliśmy do
szkoły, jednak nie było nam dane do niej dojechać w spokoju, ktoś
zaczął za nami jechać, gdzieś wjechaliśmy, zatrzymaliśmy się
myśląc że udało nam się uciec od tego pojazdu, jednak wtedy
usłyszałam warkot silnika, dobiła do nas przypierając nas do
warstwy śniegu, potem jakoś wyszedł z auta i z pistoletem w ręku
zaczął kierować się naszą stronę. Justinowi udało się
wydostać samochód i uciekliśmy. Następnie w szkole nie mogłam
się skupić na lekcjach, parę razy wydawało mi się że widzę
Morrisona za oknem, nie zdawało mi się. Chciał mnie wybawić na
korytarz, wiedział że pod presja często wybiegam z klasy by się
odstresować. Jednakże nie zrobiłam tego, gdyby jednak tak się
stało, ja mogłabym być na miejscu tej dziewczyny. Kiedy dyrektor
zadzwonił po was, Justin postanowił wracać jak najszybciej do
domu, miał świadomość, że musi mnie chronić, ponieważ wiedział
do czego zdolny jest Rick. Gdy byliśmy u Biebera, zrobiła się
spokojniej, on zasnął ja też, ale potem zadzwonił do mnie mój
brat, bo martwił się o mnie. Nic by nie było w tym dziwnego że
kiedy miałam się zbierać i opuścić tamten dom bez wiedzy mojego
chłopaka, którym jeszcze Justin wtedy nie był. - uśmiechnęłam
się. - Chris czyli mój brat zadzwonił jeszcze raz, jednak to nie
był on tylko Rick, zaczęłam biec, a wtedy usłyszałam ten sam
warkot silnika, byłam przerażona. Zadzwoniłam do Justina, który
kazał mi iść, po prostu iść i się nie zatrzymywać i nie
wyłączać komórki. Wtedy Morrison wyszedł z auta i celując we
mnie pistoletem kazał wsiąść do pojazdu, zawiózł mnie w jakieś
miejsce gdzie znajdowały się stare hangary i tam miałam zginąć...
- poczułam jak zaczynam się trząść, nie mogłam przestać.
- Może wystarczy na tyle. -
rzucił Henry.
- To jest przesłuchanie, a nie
rozmowa przy herbatce. - powiedział policjant. - Kontynuuj...
- Zaczął się nade mną znęcać,
w szczególności że zorientował się iż miałam komórkę przy
sobie i się zaczęła rozładowywać, co dla niego oznaczało że
się z kimś kontaktowałam. - w tej właśnie chwili przed oczami
miałam każdą scenę, a w uszach słyszałam swój krzyk, zaczęłam
ciężko oddychać.
- Czy nie powiedziała zbyt
wiele? - krzyknął staruszek widząc moje podenerwowanie.
Funkcjonariusz zerknął na mnie
i pokiwał parę razy głową, podniósł się i podszedł do jakiejś
szyby po czym nacisnął guzik, który był tuż przy niej. Od razu
po odsłonięciu się żaluzji ukazał mi się on, podniosłam się i
zaczęłam się w niego wpatrywać. Mężczyzna stojąc na wprost
mnie, uśmiechał się cały czas. Było to dla mnie bardzo dziwne
ponieważ tylko ja byłam go w stanie zobaczyć, on mnie nie.
- Czy to tego mężczyznę
widziałaś za oknem przed morderstwem tamtej dziewczyny i czy ten
mężczyzna chciał Cie zabić?
Nie usłyszałam pytania, ciągle
patrzyłam się na niego, o dziwo nic nie mogłam z siebie wydusić.
Czułam się jakby ktoś odebrał mi zdolność mówienia. Podeszłam
trochę bliżej szyby i spojrzałam w jego oczy, było w nich to
wszystko co widziałam gdy zadawał mi okropny ból. W pomierzeniu
zapadła dziwna cisza, jedynie co słyszałam to własny niespokojny
oddech. Wydawało mi się, że czas po prostu stanął, do puki w
pewnym momencie Rick zrobił parę szybkich kroków w przód i
uderzył rękoma o szklaną powłokę. Mając wrażenie, że zaraz
przejdzie na druga stronę i się rzuci na mnie cofnęłam się
gwałtownie aż pod samą ścianę, uderzając w nią z całej siły
i wydając przy tym pisk spowodowany i strachem i bólem. Zaczęłam
nerwowo poruszać głową, tak jakby dopiero po tej sytuacji dotarło
do mnie pytanie funkcjonariusza.
- Tak, to był on, jestem tego
pewna. Czy mogę już stąd iść... Błagam. - powiedziałam
podłamanym głosem czując jak nogi same mi się uginają.
- Mam jeszcze do ciebie parę
pytań...
- Jednak ze względu na jej stan
wydaje mi się, że powinna odpocząć. Wie pan już dużo, jej
chłopak powiedział o wiele więcej, jej informacje chyba wystarczą
na wsadzenie tego mordercy za kratki.
Policjant dość niezadowolony
podszedł do drzwi i zerkając na mnie otworzył je. Od razu jak
najszybciej wyleciałam z pokoju, tuż za mną wyszedł staruszek,
który skierował się w zupełnie inną stronę. Coś mnie tknęło
i obracając się na pięcie zawołałam go.
- Proszę pana!
Mężczyzna zatrzymał się i
spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Tak Lilyane?
- Kim pan jest? - zapytałam
podchodząc do niego.
- Jestem psychologiem, zadzwonili
do mnie bo byłem opiekunem pana Morrisa.
- Opiekun chce wsadzić swojego
podopiecznego za kratki?
- Nie w tym sensie opiekunem,
kiedy Rick trafił do psychiatryka, byłem jego lekarzem. Po naszych
spotkaniach wiedziałem, że nie jest dobrym człowiekiem i niezły z
niego przekręt, jednak dyrektor szpitala, w którym pracowałem,
widział w nim po jakimś czasie poprawę. Oczywiście była to tylko
gra aktorska, wszyscy się nabraliśmy i tak uzyskał wolność, z
której źle skorzystał. Znam całą historię, od samego początku,
a teraz i do końca. Jesteś bardzo dzielna, tyle przeszłaś... Masz
popularnego chłopaka, musisz wiedzieć, że twoje życie w
szczególności gdy świat się o tobie dowie, zmieni się nie do
poznania. Już się trochę zmieniło nieprawdaż?
Po tych słowach zostawił mnie w
korytarzu, chwilę stałam tam i czułam się jakby to co powiedział
do mnie właśnie w tej chwili mnie dobiło. Słowa psychologa
sprawiły, że moja niepewność powróciła lub po prostu znów się
powiększyła. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na bliskie mi
osoby siedzące na końcu korytarza. Rozmawiali, Justin był
uśmiechnięty, a kiedy mnie zobaczył, tak zastygłą wydawało mi
się iż odczuł moje wahania. Jego twarz stała się kamienna.
Ruszyłam w ich stronę, a gdy stanęłam przed nimi, zaczęłam się
uśmiechać, by ich nie niepokoić.
- Długo tam siedziałaś. -
odparła Rain.
- Dlatego chciałabym już wrócić
do domu bo jestem zmęczona tym wszystkim, ale czy nas wypuszczą,
oto jest pytanie. - powiedziałam wzdychając.
- Coś się stało? - zapytał
Justin, oprócz bólu w jego oczach widziałam, zmartwienie przez,
które czułam jakby coś podejrzewał.
- Nie nic, przecież
powiedziałam, że jestem zmęczona. - odparłam oschle, lecz dopiero
po chwili zdałam sobie z tego sprawę.
Bieber nic nie odpowiedział,
patrzył się tylko na mnie, a ja jak najszybciej urwałam z nim
kontakt wzrokowy. Kiedy miałam zamiar usiąść obok nich z pokoju
wyszedł policjant i podszedł do nas, patrząc i chyba współczując
nam trochę.
- Nie jestem złym człowiekiem,
dlatego pozwolę wam wrócić do domu. Samochód już na was czeka,
mój znajomy was odwiezie.
- Dziękujemy. - rzuciłam.
Razem z przyjaciółką pomogłam
swojemu chłopakowi wstać i przemieścić się do pojazdu.
Otwierając drzwi samochodu, zauważyłam że kierowca jest ten
psycholog. Wsiedliśmy i po chwili ruszyliśmy. Co jakiś czas
zerkałam na Justina, który swój wzrok skupiony miał na drodze.
- Jesteście tacy młodzi, a
takie okropne rzeczy wam się przytrafiają.
- Zdarza się... - odparł szatyn
tak jakby to co się wydarzyło było jakąś błahostką.
Widziałam, że jest zły,
wiedziałam dlaczego, jednak nie miałam ochoty tego aktualnie
roztrząsać. Ja i Kat zostałyśmy odwiezione jako pierwsze. Gdy
miałyśmy wychodzić z samochodu chciałam się pożegnać z
brązowookim, jednak on raczej ze mną nie, więc jedyne co zrobiłam
to wyszłam z pojazdu i skierowałam się jak najszybciej w stronę
domu. Łzy same zaczęły wylewać mi się z oczu, świadomość, że
relacja pomiędzy mną, a nim spowodowana jest z mojej winy, jeszcze
bardziej doprowadzała mnie do płaczu. Zaczęłam walić w drzwi,
które po chwili otworzył mój brat.
- Coś się stało? - zapytał
widząc mnie w takim stanie.
- Mogę iść spać, bez
odpowiadania na jakiekolwiek pytania?
Po tym minęłam Chrisa, który
nie wiedząc co mi jest, wolał na razie odpuścić. Wyleciałam na
górę i rzuciłam się na łóżko, po czym łapiąc zza poduszkę
zaczęłam w nią krzyczeć i jeszcze bardziej płakać.
- Patrzył się na ciebie.
Odsłoniłam twarz i spojrzałam
na przyjaciółkę opartą o framugę. Myślałam na początku że
chodzi jej o Ricka, ale potem...
- Kto?
- Justin, kiedy wychodziłaś z
auta, patrzył się na ciebie. Nie wiem o co chodzi, ale wiem jedno,
jeśli jest coś co może zniszczyć wasz związek, zniszcz to.
- To jest niemożliwe Kat.
- Wszystko jest możliwe, musisz
tylko chcieć.
- Nie rozumiesz, tego nie mogę tego zniszczyć, bo to będzie musiało się wydarzyć, a ja nie jestem
pewna czy tego chce...
Rain podeszła do mnie i
przytuliła mnie, pomimo że nie miała pojęcia o co chodzi,
wiedział że potrzebuje tego właśnie w tej chwili.
Od autorki: Przepraszam, tak rzadko dodaję rozdziały, ale przez szkołę, mam mniejszy dostęp do komputera i nie mam kiedy pisać. Będę starała się dodawać częściej, ale wybaczcie mi jeśli znów będziecie musieli długo czekać, robię wszystko co w mojej mocy by znaleźć czas na blogi, mam nadzieje że pomimo wszystko wam się rozdział podoba :)
O nowych rozdziałach na blogu będziecie informowani z konta @FanFictionPL
Swagger > www.live-your-destiny.blogspot.com
O nowych rozdziałach na blogu będziecie informowani z konta @FanFictionPL
Swagger > www.live-your-destiny.blogspot.com
30 komentarzy = NN
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
jejciu to jest chyba najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam! świetny rozdział i nie mogę się doczekać następnego. xx @PoliishBelieber
OdpowiedzUsuńbchbhzxbcdsx Cudowny rozdział jak zawsze, czekam na następny <33333333333
OdpowiedzUsuńinwrpyk;bwjndtgh;oe35uinjo2rkibno5u świetny ale to nie nowość <3
OdpowiedzUsuń*.* dfbhjkgbgbktlnosirhevgeeukvbki ...
OdpowiedzUsuńpo ludzku to znaczy GENIALNE! XD tak na wszelki wypadek jakbyś miała wątpliwości XD
@Iziulka
rozdział jak zwykle genialny, warto było czekać :)
OdpowiedzUsuńcudowne!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że się nie rozstaną ;)
@Talalovely
Uwielbiam tego bloga ;) jest jednym z moich ulubionych. Wiem ze dodajesz rzadko teraz notki ale ja to rozumiem. Rozdzial bardzo fajny, tylko zastanawiam sie o co jej chodzilo na samym koncu. Pewnie dowiemy sie w nastepnym rozdziale. xx
OdpowiedzUsuńyay, świetny rozdział. <33 wszystko mi się w nim podoba, nie ma się do czego przyczepić. Nie moge sie doczekać nn. <3 @69_danger
OdpowiedzUsuńboze ale emocje ;o
OdpowiedzUsuńchce nowy! <333
swietny rozdzial ;) czekam na kolejny. dzieki za informowanie na tt xx
OdpowiedzUsuń@_xoxo_shawty_
too z tą kobietą :(a ja myślałam że ona żyje naprawdę :(
OdpowiedzUsuńRick - ja j go kurde nienawidze !!!!
Justin???mam nadzieje że Viki pujdzie do wiezienia
jedtem ciekawa kolejnego rozdziału :
życzę dużoo weny
Anana
dzieje się i dzieje ;o chce już następny! dużo weny życzę <3
OdpowiedzUsuńcuuuudowny! *____*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
OMG *o* BOOOSKI... TYLE SIĘ ZDARZYŁO *o*
OdpowiedzUsuńNIE MOGE SIE DOCZEKAC NA NN...
WENY ZYCZE ;* XX
taki zajebisty *O*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
jejku ja już nawet nie wiem co mam pisać. xd z rozdziału na rozdział zachwycasz mnie coraz bardziej, a twój blog hhdsghsk to wszystko jest takie fantastyczne ♥
OdpowiedzUsuńjkadfsdhdsbfiaweruedk *____*
OdpowiedzUsuńfajny ^^ ale nie powalił mnie na kolana i krótki, chociaż staram się też zrozumieć to że masz szkołe itp. ;) nie mg. się doczekać następnego i czekam na jakieś scenki z justinem i coś więcej ;)
OdpowiedzUsuńsuuper <3 kocham to ;**
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3 jesteś świetna :****
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie :D czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńkiedy nn ???? super opowidanie ! kjiroovrjetjgbdjfbvojidfjoibv nie mg sie doczekać *:****:*::*:*:*:
OdpowiedzUsuńzajebisty jest dsvfgbrtnhyujmikmjnhbgfv *.*
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na na następny <3
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńŚwoetny. Kocham to :D :*
OdpowiedzUsuńCudowny! Uwielbiam jak piszesz! :3
OdpowiedzUsuńoo boże *.*
OdpowiedzUsuńkocham too <3!!!
świetny :)
OdpowiedzUsuńRozdział booski!
OdpowiedzUsuńDlaczego oni się znowu pokłócili?
Chce mniej ich kłótni
swietne x
OdpowiedzUsuńjeja ten blog jest ashfkusadhfahf
OdpowiedzUsuńStill love this blog ❤ czekam na nowy, wiem ze masz mniej czasu i bede lojalnie czekać haha xd chill damy radę wtrzymymamy xd ❤ @seciute
OdpowiedzUsuńTen blog jest nie spotykany on po prostu jest tkdgnfuchndhncjkbninfhdgb!!!
OdpowiedzUsuńkoffam-zelki.blogspot.com
Ten blog jest nieziemski. Kocham go, kiedy będzie nastepny rozdział?
OdpowiedzUsuńniesamowity!
OdpowiedzUsuńkochaaaaaam <3 czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zajefajny. Kocham go!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ?
<33
OdpowiedzUsuń<3 Myślę, że 41 komów wystarczy;) nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńA może zrobisz nam prezent na mikołajki? Hymm? <3
OdpowiedzUsuńGeniusz <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdzial już strasznie długo nie dodajesz wiesz to bezsensu dalsze czytanie skoro połowe zapomnę przez to że tak długo nie dodajesz
OdpowiedzUsuńIdeał <3
OdpowiedzUsuńskoro teraz wolne to bedziesz dodawala czesciej rozdziały takkk? xD
OdpowiedzUsuńMam pytanie czy zamierzasz zrezygnować z tego cudownego bloga?! Strasznie długo cię nie ma:'( nie tylko ją tęsknię za tobą i tym blogiem!!! o_O BŁAGAM NIE REZYGNUJ!!! :-*<3<3<3~ Meg <3
OdpowiedzUsuńNie, nie zamierzam rezygnować na razie z żadnego bloga, po prostu sprawy prywatne i przyznaje się brak weny spowodował, że potrzebuję trochę więcej czasu, postaram się wszystko ogarnąć i napisać w końcu rozdział oraz go dodać, btw bardzo mi miło że ktoś tęskni XD <3
UsuńBardzo się cieszę i czekam <3
UsuńWrócisz kiedyś?
OdpowiedzUsuńCześć! Chciałabym ci oznajmić, że nominowałam cię do "Liebster Award"! :) Więcej informacji: http://bieberstory-mystory.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest mega zajebiszcze <3 zapraszam również do mnie dopiero się rozkręcam hah :dhttp://walking-deadth.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga jest mega i przeczytałam go w niecałe 3 godziny!
OdpowiedzUsuńGratuluje! Właśnie zostałaś nominowana do LBA. Więcej informacji u mnie http://przed-miloscia-nie-ma-ucieczki.blogspot.co.at/
Błagam wróć juŻ<3<3<3
OdpowiedzUsuń